Mo61 – przepis na perfumy idealne
Nie, te za słodkie. Te też nie, bo duszące. Aaa te… chyba ładne? A nie, też nie, bo jakieś za ostre. A te za różane, a te za cytrusowe, a te za piżmowe, a te za bardzo popularne i połowa ludzi na ulicy tak pachnie. Poszukiwania idealnych perfum, albo przynajmniej jednych z grona idealnych, mogą dosłownie przyprawić o zawrót głowy.
Jednak bez względu na to czy jesteś z tych, którym trudno dogodzić czy z tych, którzy lubią oryginalność polecamy rozwiązanie idealne: skomponuj perfumy na miarę własnego nosa! Co? Ja? Z DIY to umiem peeling kawowy, odżywkę do włosów z jajka, ale perfumiarskie DIY? Możliwości są dwie, albo coś pójdzie nie tak i będę “pachnieć” jakby nie przymierzając piorun w perfumerię trzasnął, albo jestem o krok od skomponowania zapachu moich marzeń. I pewnie wiele rzeczy poszło by nie tak, gdybym zabrała się do zabawy w “wielkiego nosa” samodzielnie, ale na szczęście są takie miejsca, gdzie nad tworzeniem indywidualnych kompozycji zapachowych czuwają eksperci. Właśnie dlatego wybrałam się na perfumiarską przygodę do niezwykłego miejsca na mapie Warszawy – Mo61 Perfum Lab. Ciekawi jak było? Uwaga, spoiler: było mega!
Na wizytę w butikowej perfumerii Mo61 na ul. Mokotowskiej umówiłam się z kilkudniowym wyprzedzeniem, ale to tylko dlatego, że planowałam zadawać po dziennikarsku nieprzyzwoite ilości pytań i zająć nadprogramową ilość czasu. W normalnych warunkach można wpaść bez zapowiedzi i spontanicznie “namieszać” nowy zapach.
To wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy powstało ponad prawie 7 lat temu. Właścicielka, Monika Zagajska, zainspirowana wszechobecnym trendem personalizacji postanowiła stworzyć wyjątkową perfumerię, gdzie każdy może stworzyć swój, indywidualnie zaprojektowany zapach, korzystając z wyselekcjonowanych nut zapachowych. Tak powstało pierwsze w Polsce Mo61 Perfum Lab na ul. Mokotowskiej, a potem pojawiły się kolejne tego typu miejsca w Warszawie i Krakowie. Co ważne, poszczególne nuty zapachowe trafiają do Mo61 z francuskiego Grasse, mekki perfumiarskiego świata, co gwarantuje najwyższą jakość i trwałość komponentów, a co za tym idzie docelowych perfum.
W mojej zapachowej przygodzie towarzyszył mi Cezary Ochmann – dawniej kucharz, a od kilku lat specjalista, perfumiarz w Mo61.
Na początek rozmawiamy z Cezarym o zmyśle węchu jako takim. Z niezliczonych ciekawostek z arsenału “Meganosa” Cezarego przywołam tylko kilka (po resztę musicie udać się osobiście do Mo61).
Zmysł węchu i pamięć zapachowa – jak wpływają na nas zapachy?
Po pierwsze węch jest naszym pierwszym, pierwotnym zmysłem. To dzięki zmysłowi węchu bobasy doskonale wiedzą, kto jest ich mamą, to nos budzi nas ze snu do ucieczki, kiedy się pali i to węch w 40% odpowiada za przyjemność smakową z jedzenia. Zapachy wbijają się w pamięć lepiej niż jakiekolwiek inne wrażenia wzrokowe, słuchowe czy dotykowe, dlatego wręcz automatycznie zapach potrafi przywołać wspomnienia z bardzo odległego dzieciństwa. Kto pamięta zapach świeżo skoszonej trawy? Domowego ciasta? Zapach perfum babci? Ja dokładnie pamiętam, jak moja babcia pachniała Panią Walewską, oczywiście i założę się, że część z was też tak ma!
Ciekawe jest także to, że nos bezpośrednio połączony jest z mózgiem w taki sposób, że wrażenia węchowe nie przechodzą przez obszar odpowiedzialny za mowę, co sprawia, że czasami trudno jest nam znaleźć słowa na określenie danych wrażeń zapachowych. Dlatego też Cezary zalecił mi opisywać odczuwany zapach dowolnym określeniem, innym zmysłem, skojarzeniem. Kolor, smak, dźwięk, przedmiot, miejsce – wszystko to, co automatycznie przychodzi na myśl.
Jak stworzyć swoje własne perfumy?
Pracę nad zapachem moich marzeń zaczynamy od dość szczegółowego wywiadu, czyli od określenia: jakie zapachy lubię i jakie perfumy chciałabym stworzyć. W kwestii nomenklatury, można posługiwać się właściwymi nazwami nut zapachowych a’la pro, ale nie trzeba, można po swojemu, amatorsko. Tutaj nie ma złych odpowiedzi. Po wstępnym określeniu ogólnego kierunku zaczyna się etap drugi, czyli wąchanie.
Nareszcie! Cezary ustawia na ogromnym stole wielkie, szklane butle z komponentami. Sceneria przypomina nieco kadr z filmu “Pachnidło”. Niezliczone naczynia z ciemnego szkła wjeżdżają na blat, wącham, wącham, wącham i po chwili zapada decyzja czy jestem na “tak” czy na “nie”. Przechodzimy kolejno przez kolejne piętra piramidy zapachowej, czyli: nuty, bazy, serca i głowy. W moim nosie rozgrywa się zabawa na miarę karnawału w Rio – tańczą elektryzujące cytrusy, wirują nuty kwiatowe, a zapachy przypraw, kadzideł, skór i żywic rozpalają zmysły. Odlot. Możliwość poznawania nowych zapachów, odkrywania nazw nut, które już skądś znałam oraz uczenia się ich prawidłowych nazw, było doskonałą zabawą i całkiem przydatną lekcją.
W moim osobistym nosie triumfy święciły: oud, wanilia, bergamotka, różowy pieprz, piżmo, gorzka pomarańcza, liść czarnej porzeczki i kilka innych. Po udanej selekcji moich ulubionych nut zapachowych robimy przerwę i wietrzymy nosy stojąc na chodniku przy ul. Mokotowskiej. Nagle czuję słodki zapach dobiegający z pobliskiej cukierni Lukullus i prawie na śmierć duszę się spalinami po przejeździe starego busa. Jakby mój nos pracował ze zdwojoną siła.
Wracamy do środka i mega-nos Cezary zabiera się do pracy przy ustalaniu proporcji. Na małej próbce perfum ustalamy krok po kroku, którego z komponentów chcę więcej, a którego mniej. Wietrzymy nos na chodniku i znów wracamy na ostatnie szlify. Po mniej więcej 30 minutach w eleganckim flakoniku mam przed sobą moje “custom made” perfumy. Pozostaje mi tylko na szybko wymyślić nazwę godną mojego dzieła, by Cezary na przepięknej, stuletniej maszynie do pisania mógł z rozmachem wpisać literki. I gotowe!
Moje perfumy lądują w czarnym, designerskim pudełku z logo Mo61. Wychodząc już planuję kolejną wizytę w tej niezwykłej perfumerii pełnej niecodziennych wrażeń i dalekich podróży w czasie. Cóż począć, będę musiała wracać regularnie do Mo61. Zawsze lubiłam nieźle namieszać!
Ps. Po kilku miesiącach od mojej wizyty w Mo61 muszę przyznać, że nieustannie słyszę pytanie o to, czym pachnę. I uwierzcie mi na słowo, świadomość tego, że nikt na całym świecie nie pachnie tak samo jak ja – jest bardzo miła. Mo61 – polecam, ja i mój szczęśliwy nos.
Za pomoc w realizacji mojego perfumiarskiego marzenia dziękuję @ochmann_.