Tak pachnie maj
Być może wiosna w tym roku poprosiła jesień o zastępstwo w kalendarzu, ale nie oznacza to, że nie mogę wprawiać się w wiosenny nastrój. Jak to robię? Z pomocą przychodzą mi zapachy. To mój sprawdzony sposób na to, by przenieść się do kwitnącego sadu, ogrodu czy na łąkę, nawet jeśli za oknem panują listopadowe szarości. W maju i czerwcu niemal instynktownie wybieram zielone, liściaste albo kwiatowe nuty. A oto moi ulubieńcy!
Un Jardin sur La Lagune, Hermes
Ich twórczyni, Christine Nagel, zainspirowała się ogrodem ukrytym przed stu laty w samym sercu Wenecji. To kwiatowo-drzewna kompozycja, zmysłowa, ale nie przytłaczająca, dyskretna jak pierwsze cieplejsze dni. Na pierwszy plan wysuwają się w niej nuty magnolii, lilii oraz pittosporum (kwitnącego na biało krzewu). Mimo uderzeniowej dawki białych kwiatów, zapach nie jest jednak duszący. Przełamany słonymi nutami morskimi, dopełniony akcentami drewna, otula miękkim, kwiatowym i zupełnie nieoczywistym woalem.
Aqua Imperi, Le Couvent des Minimes
Woda kolońska nowej na polskim rynku wegańskiej marki niszowych zapachów. Naturalne, roślinne składniki to pierwsze, za co ją pokochałam. Drugie to kompozycja zbudowana wokół akordów lawendy i mirtu. Efekt? Zarośnięty ogród pełen tajemnic i dzikich ziół. Aż chciałoby się po nim boso biegać!
Frangipani Flower Cologne, Jo Malone
Podczas podróży do Azji zakochałam się w kwiatach frangipani czyli inaczej plumerii. Ich miękki, waniliowo-cytrusowy zapach kojarzy mi się ze słońcem, zwiewną sukienką i radością. Na Bali noszę frangipani zatknięte za uchem. W Polsce spryskuję się wodą Jo Malone i momentalnie przenoszę się na kwitnącą, rajską wyspę.
L’Ombre dans L’eau, Diptyque
Najbardziej „liściasty” zapach, pachnie parującą ziemią po deszczu, wilgotną trawą, pąkami kwiatów rozchylającymi płatki po ulewie. W składzie ma liście czarnej porzeczki i różę, które układają się w szalenie zmysłową, aromatyczno-ziołową kompozycje. Kocha ją Catherine Deneuve, kocham i ja!
Blanche, Byredo
Kwiaty w wersji majowej: piwonia, biała róża, fiołek. Subtelna, dyskretna, a przy tym naprawdę niebanalna kompozycja. Ma w sobie coś z zapachu kwiaciarni (który kocham), świeżego prania, kwaskowych landrynek. Wybieram ją zawsze wtedy, gdy mam potrzebę szeptać, nie krzyczeć, a i tak mogę mieć pewność, że nie pozostanę niezauważona.