W świecie kolażu i ruchomego obrazu Ani Augustynowicz

Na Instagramie znana jako Augustynka. Do niedawna modelka, a od kilku lat graficzka, ilustratorka i artystka. Współpracuje z najlepszymi. W swoim zawodowym portfolio ma już za sobą współprace z takimi gigantami jak: Tezenis, Adidas, H&M, Reebok czy Elle i Glamour. Z Anią rozmawiamy o tym, co ją inspiruje i czy praca modelki ma wpływ na jej pracę, jako artystki. Augustynka zdradza też kilka urodowych trików, podpatrzonych za kulisami sesji zdjęciowych. Zapraszamy do czytania!
Twoje projekty graficzne to połączenie techniki kolażu oraz ruchomego obrazu. Co inspiruje Cię do ich tworzenia?
Niemalże wszystko! Codzienność, podróże, ludzie, przestrzeń, krajobrazy, ale również kultura i sztuka: historia, filmy, magazyny, obrazy, muzyka, moda. Nie ma na to reguły. Inspiracja może się pojawić na każdym kroku, dlatego zawsze bardzo uważnie wszystko obserwuję, zapamiętuję i notuję.
Jako graficzka współpracujesz głównie z markami powiązanymi z branżą modową. Czy doświadczenie w pracy modelki pozwala Ci lepiej zrozumieć potrzeby klientów?
Możliwe, że po części tak. Przede wszystkim doświadczenie, jakie zdobyłam podczas pracy w modelingu pozwala mi spojrzeć na pewne aspekty wizualne z zupełnie innej strony. Rozumiem potrzeby od podszewki, bo z modą jestem związana od najmłodszych swoich lat. Znam ludzi, trendy, śledzę nowości. Myślę, że mam wyczucie estetyki, na którym innym zależy. Taka modowa intuicja. Zawsze wiem co, w trawie piszczy i zawsze z chęcią z tej wiedzy korzystam podczas tworzenia grafik, kolaży i projektowania generalnie.
Co najbardziej lubisz w modelingu?
Poznawanie nowych ludzi. Kiedy pracowałam jako modelka na cały etat, prawie codziennie pracowałam z kimś innym. Ciekawi ludzi to największy urok tej pracy. Grono znajomych poszerza się niesamowicie szybko, a nawiązane przyjaźnie pozostają na długi czas. Teraz bycie modelką jest dla mnie czymś bardziej “relaksacyjnym”. To taka odskocznia od projektów, nad którymi pracuję na co dzień, w pracowni, przy komputerze.
A czy jest coś, czego nie lubisz?
Tak. To, że często ze zdaniem modelki nikt się nie liczy, i, że jej głównym zadaniem to ładny wygląd. Nie jest to reguła, nie wszyscy tacy są, ale częste ocenianie ciała wprowadzało w moim nadmierny w życiu stres.
Jako modelka na co dzień pracujesz z profesjonalnymi makijażystami. Podziel się z nami trikami, które podpatrzyłaś na sesjach zdjęciowych i stosujesz na sobie.
O! To kolejna rzecz, którą kocham w tej pracy. Uwielbiam kosmetyki, a dzięki makijażystom i fryzjerom mogę być zawsze na bieżąco z nowinkami . Potem najczęściej okazuje się, że nie mogę bez nich żyć. Jakimś cudem zawsze stają się w moim życiu niezbędne.
Na pewno trick z układaniem i wyczesywaniem brwi ku górze, nauczył mnie tego jak mam się z nimi w ogóle na co dzień obchodzić. Wcześniej miałam z tym problem. Są dosyć niesforne. Także brwi wyczesane na mydło do brwi. Ponad to czas, który spędzam na krześle podczas robienia makijażu i włosów to czas, który zawsze sprzyja kosmetycznym ploteczkom. Robię zdjęcia kosmetyków, zapisuję nazwy. Od razu wszystko mogę dotknąć, przetestować, sprawdzić, jak będę w czymś wyglądała. To co zaczerpnęłam zza kulis sesji zdjęciowych i wprowadziłam w życie to odpowiednia pielęgnacja i nawilżenie twarzy przed makijażem i przygotowanie makijażu w stylu no makeup, takiego na co dzień. Teraz zajmuje mi to chwilę i wiem z czym to się je, i że czasami mniej znaczy więcej.
No właśnie, brwi masz przepiękne! Regulujesz je sama czy korzystasz z zabiegów kosmetycznych w salonie?
Dziękuję! Zajmuję się nimi sama. Po licznych przejściach i perypetiach, niestety nie ufam nikomu, kto chce zająć się moimi brwiami.
Jak wygląda Twój makijaż dzienny?
Lekko i naturalnie. Krem BB, który lekko koloryzuje, do tego korektor, ołówek do brwi z Benefit, a czasem przy większych wyjściach tusz to rzęs i lekki, rozświetlający bronzer na policzki. Tyle.
A czy zdarza Ci się eksperymentować?
Niestety, niezbyt często. Na wieczorne wyjścia zazwyczaj się spóźniam i nigdy nie mam czasu na zrobienie jakiegoś specjalnego, spektakularnego makijażu. Jeśli zdarzy mi się mieć chwilę, maluję na szybko prostą kreskę lub czerwone usta. Więcej eksperymentów nie pamiętam (śmiech).
Jesteś zwolenniczką wieloetapowej metody pielęgnacji czy wolisz minimalizm?
Zdecydowanie maksymalizm! Moja przyjaciółka ma fioła na punkcie pielęgnacji i mnie tym totalnie zaraziła. Konsekwencji w dbaniu o skórę nauczyła mnie przede wszystkim koreańska pielęgnacja twarzy. Od kiedy zaczęłam używać więcej produktów niż sam krem do twarzy i zaczęłam zwracać zauważyłam znaczne zmiany, oczywiście na lepsze.
W takim razie, jak to wygląda rzeczywistości?
Dzień zawsze zaczynam od oczyszczenia żelem do twarzy Rare Earth Deep Pore Daily Cleanser, marki Kiehl’s. Pomaga mi w tym szczoteczka do oczyszczania twarzy. Następnie spryskuję twarz tonikiem w spray’u z kwasem hialuronowym Ziaja. Po nim używam mgiełki kokosowej do twarzy Coco Beauty Juice od Miya, aby ją zwilżyć, a następnie, na wilgotną jeszcze skórę nakładam kroplę olejku 7 Wonders do twarzy polskiej firmy Oio Lab.
Po olejku pora na krem. Mam ich kilka, więc dobieram krem adekwatnie do aktualnych potrzeb mojej skóry. Kiedy jest bardziej wysuszona sięgam po krem bardziej odżywczy, np. Rich Moist Soothing Cream od Klairs. Jeśli wychodzę z domu na spotkania, dodatkowo nakładam jeszcze krem bb od It’s Skin, który jest połączony z kremem ze śluzu ślimaka – najlepszy jaki miałam. Jeśli natomiast idę po prostu do pracowni, nakładam tylko krem z filtrem UV Missha.
A co z pielęgnacją wieczorną?
Bardzo podobnie, pomijam jednak tę część z kremem UV oraz BB. Jeśli chodzi o olejki, to na noc używam czegoś cięższego, a mianowicie olejku Cannabis marki Kiehl’s. Na noc do kremy dodaję też na zmianę kroplę olejku z drzewa herbacianego od Mokosh, który ma działanie antybakteryjne i witaminę C Klairs.
Jeden kosmetyk, bez którego nie możesz się obejść?
Na takie pytania zawsze ciężko jest odpowiedzieć, ale ja nie będę miała z tym problemu. Mam swój ukochany kosmetyk od dawna i jest nim balsam do ust i błyszczyk delikatnie koloryzujący w jednym – Eclat Minute Lip Balm od Clarins. Także na każde pytanie w stylu: „Jaki kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę?”, odpowiem, że właśnie ten balsam – polecam wszystkim!
Twój ulubiony sposób na relaks i odpoczynek?
Ćwiczę jogę, medytuję. A z bardziej przyziemnych sytuacji: leżenie na kanapie w maseczce na twarzy, z włączonym filmem lub serialem na Netflixie. Często wykorzystuję ten czas na rollowanie twarzy rollerem.
A jakie maseczki polecasz?
Kocham wszystkie azjatyckie. Jednak zdecydowane faworyty to maseczki w płachcie It’s Skin oraz izraelska maseczka błotna, pochodząca z Morza Martwego.
Róż czy rozświetlacz?
Rozświetlacz. Nie używam różu, jedynie brązer.
Błysk czy mat?
Błysk.
Ania w spodniach czy w sukience?
Spodnie. Wygoda w 100%.
Masz marzenia?
Bez marzeń świat byłby nudny!
A Twoje największe?
Nie zdradzę, bo się nie spełni.
Co byś powiedziała małej Ani, gdybyś mogła cofnąć się 10 lat wstecz?
Może, żeby bardziej się skupiła na swoich pasjach i nie ulegała opinii otoczenia.
A czy miałabyś dla Ani sprzed 10 lat poradę urodową?
Chyba nie. Na szczęście nigdy nie miałam poważniejszych problemów z cerą, więc nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Myślę, że Ania 10 lat temu całkiem dobrze sobie radziła.