Kolekcjonowanie zapachów to jak robienie zdjęć
Z Aldoną Karczmarczyk, jedną z najbardziej utalentowanych fotografek polskiej sceny modowej, znamy się nie od dziś. Mam przyjemność pracować z nią na co dzień, przy sesjach i nie tylko. Spędziłyśmy wiele wspólnych godzin na planach zdjęciowych i nie przesadzę mówiąc, że po minie rozpoznajemy swoje humory, emocje i nastroje. Zdążyłyśmy też dowiedzieć się o sobie tego i owego. Dlatego ta rozmowa nie będzie dotyczyła fotografii. O zdjęciach porozmawiamy innym razem. Chcę, żebyście poznali Aldonę z innej strony. Mało kto wie, że zdjęcia i praca za obiektywem to jej nie jedyna pasja. Kocha też psy – ma aż trzy, z którymi jeździ na wystawy po całej Europie! Jest uzależniona od kwiatów – w jej ogrodzie wszędzie rosną róże, a dom jest pełen wazonów (kwiaty znajdziecie też na jej Instagramie). Oprócz tego, nade wszystko uwielbia jeszcze jedną rzecz. Perfumy. I właśnie o zapachach rozmawiamy.
Oglądałaś „Pachnidło”? Zapachy na „śmierć i życie”, czy nie aż tak?
Oglądałam kila razy. Bardzo mnie poruszył. Zbieranie zapachów to jak robienie zdjęć, chcesz mieć „chwile” zatrzymane tylko dla siebie. Zapachy pomagają te „chwile” przywołać. I tak, nie umiem żyć bez zapachów! Kocham, kiedy cały dom pachnie.
Skąd to zamiłowanie?
Nie rozumiem ludzi, którzy nie podzielają tej miłości. Po prostu nie. Perfumy to jest jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, jaką można sobie samemu sprawić. Im lepiej dobrane, tym bardziej zdobią. Mam naturę zbieracza, więc kolekcjonuję. Nie potrafię się z niektórymi zapachami rozstać.
Pierwsze olśnienie nastąpiło, gdy któreś z rodziców przyniosło do domu maleńkie próbki perfum w słodkich flakonikach. Oszalałam! Myślałam, że to dla lalek. Miałam może z 10 lat i wypachniłam się wtedy pierwszy raz Boucheron.
Jaki zapach w takim razie kojarzy Ci się z dzieciństwem?
To zapach mąki i rąk w mące mojej babci. Robiła makaron do zupy pomidorowej. Całą sukienkę miała wtedy w mące.
A zapachy, które kojarzą Ci się z najprzyjemniejszymi chwilami?
Są to zawsze zapachy związane z chwilą, na przykład świeżo skoszona trawa. Zapach z dzieciństwa, kiedy z dzieciakami nią w siebie rzucaliśmy, aż mieliśmy zielone ręce, a trawa wplątywała się we włosy. Czy zapach burzy na gorącym asfalcie w Parku Morskie Oko. Obierany zielony ogórek na mizerię to też absolutnie dzieciństwo. Uszy mojego psa. Zapach tropikalnego powietrza, zaraz po wyjściu z samolotu. To wszystko wraca kiedy się skupię i zamknę oczy.
Jeśli chodzi zaś o perfumy, to chyba najbardziej KYOTO Comme de Garcons. Ten zapach był ze mną chyba wszędzie i ma zdolność dostosowywania się do każdego zapachu powietrza.
A czy są zapachy, które kojarzą Ci się negatywnie?
O tak! Zapach gabinetu dentystycznego (śmiech) oraz Pampeluna Guerlain i niestety kultowy Black Orchid Tom’a Forda. Dlaczego? Przez koleżanki, które przesadnie się nimi perfumowały.
Pamiętasz swoje perfumy ślubne?
To były Givenchy Extravagance D’Amarige. Wtedy nie było takiego wyboru perfum jak dziś. Ale były w pewnym sensie wyjątkowe jak na tamte czasy.
To ile flakoników perfum masz obecnie w domu?
W tej chwili nie tak dużo. A to dlatego, że fascynacja zapachem przechodziła i trudno mi było do niego powrócić. Patrzyłam bezradnie na flakony opróżnione do połowy. Zdecydowałam się je oddać mojej mamie, która namiętnie się perfumuje.
Od czego zależy wybór zapachu na dany dzień? Nastrój? Stylizacja? Okazja?
Zawsze nastrój. Ale też refleksja, gdzie idę i z kim będę się widziała. Nie chcę nikomu robić przykrości ultra ciężkimi perfumami w małym pomieszczeniu. Moim zdaniem na tym polega też elegancja. Stosowne dobranie wszystkiego, wraz z zapachem.
Czy masz stałe perfumy na co dzień? Takie, które są tylko Twoje?
KYOTO! Te perfumy są chyba na zawsze. Zabawne, bo nigdy nie byłam w Japonii, a kocham zapachy, które stamtąd pochodzą. Mam obsesję na punkcie japońskich kadzidełek.
Jak wybierasz perfumy? Wchodzisz do perfumerii, sklepu i wiesz już, jaka nuta zapachowa będzie tym razem Twoim wyborem? Czy może czekasz i pozwalasz, aż zapach wybierze Ciebie?
Przeważnie idę po próbki. Czytam wcześniej na stronie (np. Galilu) o nutach zapachowych i potem je na sobie sprawdzam. Ale bywa też tak, że podchodzę do półki, wyciągam rękę po flakon, który przykuł moją uwagę i okazuje się, że to ten. Myślę, że czasem nie ma co się zastanawiać. Jeśli poczuje się, że zapach wciąga, to znaczy, że jest na jakiś czas twój.
W jaki sposób testujesz perfumy? Ile czasu potrzeba, zanim zdecydujesz, czy kochasz, czy nienawidzisz?
O ile jest to zakup planowany, a nie ultra spontaniczny, testuję na nadgarstku. Potem zwiewam z perfumerii, bo nie mogę się skupić w dużej ilości zapachów. Jeśli w pierwszym momencie mi się spodobał, biorę próbkę. Potem idę do domu, spryskuję bluzę i wkładam ją do szafy. Jeśli za dwa dni zapach nadal tam jest i ewoluował tak, że mnie zachwyca, kupuję.
Skoro mowa o kupowaniu – jakie są Twoje ulubione sklepy z perfumami?
Pewnie nie będę oryginalna: Galilu i Mood Scent Bar. Często zamawiam najpierw próbki online, bo lubię czytać opisy i wyobrażać sobie zapach. Potem je próbuję i już wiem, o ile się myliłam (śmiech).
Wiem, że masz specjalną wyjazdową kosmetyczkę z miniaturami perfum. Jakie zapachy zabierasz ze sobą w podróże?
Kiedyś w Warszawie był sklep Horn & More. Wspaniały koncept store z erotycznymi gadżetami, bielizną, biżuterią i innymi pięknymi rzeczami. Tam kupiłam sobie kiedyś travel set Histories de Parfums. Mieścił on w sobie 3 flakoniki. Zostało mi po nich piękne opakowanie i od tej pory dokupuję sobie małe buteleczki. Zawsze mam 3 różne zapachy przy sobie. Lekkie na dzień i coś mrocznego na wieczór.
A czy zdarza Ci się przywozić perfumy z podróży?
Tak. Kupowałam często perfumy na lotnisku. W podróży na Mauritius kupiłam Tom Ford Santal Blush. Mam fioła na punkcie świec i kadzideł. Uważam, że ogień w domu jest ważny. Świece palą się u mnie codziennie. Często żałuję, tak jak w przypadku marki ISHA z Bali, że nie kupiłam pół walizki, bo po prostu nie ma ich w Europie. A przecież zapalasz taką świecę i myślami znowu jesteś na Bali.
Gdybyś miała wybrać jeden, jedyny zapach…
Nie ma takiego. Wszystko przede mną, inne zapachy też.
Do niektórych smaków trzeba dojrzeć. Czy tak samo jest z zapachami?
Oczywiście. Gust ma prawo i zdecydowanie się zmienia. Czy ktoś kochał szpinak jako dziecko?
Gdybyś miała stworzyć swoje perfumy, jak by się nazywały?
ME!
Twój ogród, dom, portfolio i Instagram są pełne kwiatów? Czy kwiaty to rozwinięcie pasji do perfum, czy może na odwrót? Co było pierwsze: jajko czy kura?
Najpierw perfumy, bo nie miałam ogródka. Ale jest to wszystko powiązane.
Zapach, którego jeszcze nie znalazłaś, ale ciągle o nim marzysz?
Zapach wnętrza torebki skórzanej. Niby są takie zapachy, ale to nie to samo. A szukam go dlatego, że ciągle przypomina mi moje prawdziwe wejście w świat mody. Pierwsze pokazy w Mediolanie i pierwsza torebka Prady. Mam ją cały czas i cały czas ma ten swój piękny i niepowtarzalny zapach.