Sylwia Włodarczyk o codziennej pielęgnacji i nie tylko!

modelka Sylwia Sucharska Włodarczyk
fot. @sylwia_sucha

Z Sylwią Włodarczyk (kiedyś Sucharską) znamy się od lat. Pracowałyśmy razem wielokrotnie przy sesjach zdjęciowych i nagraniach. Od 17 lat pracuje jako modelka, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Prywatnie to fantastyczna kobieta, która nie boi się wyzwań. Zapytana o to co lubi, odpowiada: „Uwielbiam podróże, książki oraz kosmetyki i wszystko, co związane z pielęgnacją, zwłaszcza naturalną. Kocham też biżuterię! Ostatnio każdą wolną chwilę poświęcam na doglądanie mojego dziecka – KISSKIN Jewelery. Ach, i jeszcze mam świra na punkcie jedzenia! Zgadzam się z tym, że jesteśmy tym, co jemy! ” 

Od roku Sylwia z mężem mieszkają we Włoszech. Spotkałyśmy się przy okazji jej wizyty w Polsce, żeby porozmawiać o urodzie, pielęgnacji i nie tylko!

Jakiś czas temu opowiadałaś na Insta Stories o laminowaniu rzęs. Czy jesteś zadowolona z efektu? Zdecydowałabyś się ponownie na taki zabieg?

Tak, rzeczywiście byłam na laminowaniu rzęs. Jest to fajna alternatywa dla rzęs doczepianych, ale nie mam jednoznacznej opinii na temat tego zabiegu. Wszystko ma swoje plusy i minusy. W liftingu rzęs podoba mi się to, że daje naturalny efekt. Rzęsy są podkręcone przez co dodatkowo wydają się dłuższe i dopóki kolor henny się trzyma, nie trzeba ich w ogóle malować. Wygoda i oszczędność czasu w jednym. Problem pojawia się, kiedy podkręcone rzęsy zaczynają wypadać i odrastają nowe, które z natury są proste. Krótko mówiąc, robi się bałagan i efekt przestaje być spektakularny. Widzę wady i zalety zarówno w laminowaniu, jak i przedłużanie rzęs. Wszystko zależy od tego, kto co lubi. Zastanawiam się nad powrotem do przedłużania rzęs. Współpracuję ze świetną dziewczyną – Eweliną Polkowską, która robi to w bardzo naturalny sposób i nawet kiedy doklejone rzęsy odpadają, nie wygląda to źle.

Za każdym razem, kiedy spotykamy się na sesjach, nie mogę wyjść z podziwu. Masz tak piękną skórę! Zawsze promienna, gładka, idealna wręcz. Polecasz jakieś konkretne zabiegi i miejsca?

Po pierwsze, dziękuje! Cieszę się, że moje starania przynoszą efekty. Przyznaję, że jestem wręcz zakochana w masażu twarzy, maseczkach oraz kosmetykach naturalnych. Najwięcej czasu poświęcam na domową pielęgnację. Tak naprawdę do kosmetyczki chodzę raz na dwa tygodnie, głównie na masaż twarzy, ale w najbliższym czasie chciałabym spróbować czegoś nowego. Mam na myśli zabiegi nawilżające i oczyszczające, których jeszcze na sobie nie testowałam. Lubię zabiegi, które są nieinwazyjne. Mam dwa ulubione miejsca, które szczególnie polecam: Barberian Esthetic na Jaktorowsiej oraz Lustre.Warsaw na Kruczkowskiego w Warszawie. Jeśli chciałabyś wymasować i zrelaksować całe ciało to polecam Ufmed na Dobrej.

Jakie są Twoje ulubione sposoby na relaks i domowe spa? Jak odpoczywasz po pracy? 

Kiedy nie pracuję, korzystam z tego, że mogę zrobić coś tylko dla siebie. Idę na siłownię, trenuję albo robię streching. To mnie naprawdę relaksuje. Odpoczywam też w kuchni! Kreatywne gotowanie to moja wielka pasja. Uwielbiam wymyślać na nowo dania, łączyć składniki, testować smaki i kombinować, jakie przyprawy dodać. 

W wolnym czasie często urządzam sobie w domu własne mini spa. Mam kilka ulubionych trików. Robię peeling enzymatyczny dla cery naczynkowej, nakładam maseczkę mocno nawilżająca oraz biorę kąpiel z solą morską i kilkoma kroplami olejku eterycznego. Jestem też uzależniona od szamponów i odżywek do włosów, oczywiście naturalnych. Uwielbiam zdrowe, lśniące włosy. 

Pracując jako modelka z pewnością przykładasz wielką wagę do kondycji ciała. Jak dbasz o figurę?

Jak już wcześniej wspominałam, wierzę w to, że jesteśmy tym co jemy. Widzę, jak moje ciało i skóra reaguje na niezdrowe jedzenie, dlatego zazwyczaj starannie dobieram swoją dietę. Dbam o moje ciało nie tylko od zewnątrz, ale i od wewnątrz. Oprócz stosowania kosmetyków i ćwiczeń, które wykonuję codziennie, zajadam chlorellę, spirulinę, młody jęczmień, baobab, kolagen i witaminę C. Oczywiście, nie dajmy się zwariować! Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku. Ważne, by we wszystkim znaleźć umiar.

Twoje ulubione beauty gadżety to rollery i masażery. Czy to faktycznie działa?

Jestem pielęgnacyjną maniaczką. Uwielbiam kremy, toniki, olejki… Mogłabym testować wszystkie naturalne kosmetyki! Z rollerami zapoznała mnie moja koleżanka, świetna kosmetolog, Karolina Zalewska. Ma ogromną wiedzę na temat tego, jak dbać o skórę (twarzy i ciała) i to właśnie od niej wiele się nauczyłam. Dzięki niej poznałam kosmetyki, które odpowiadają potrzebom mojej cery (biała maska algowa, maski ze złota) oraz zabiegi, które mogę wykonywać (endermologia). Uwielbiam masaże twarzy i wszystko, co służy do masowania. Masaż twarzy połączony z odpowiednio dobraną pielęgnacją naprawdę może zdziałać cuda! Efekty widać dopiero po kilku tygodniach, ale warto na nie poczekać. To jak z siłownią – trzeba ćwiczyć regularnie i systematycznie, aby cieszyć się widocznymi i trwałymi rezultatami. Używam rollera codziennie rano, a dodatkowo, raz na dwa tygodnie, wykonuję profesjonalny masaż twarzy u specjalistki.

Znamy się od dawna i wiem, że Twoja cera jest zbliżona do mojej. Obie zmagamy się z naczynkami. Jakie produkty do cery naczynkowej mogłabyś mi polecić?

Ach… z cera naczynkową są przeboje i, niestety, nie jest łatwo ją okiełznać. Cera jest, jaka jest i jej skłonności ani rodzaju raczej nie zmienimy. Możemy jej pomagać i niwelować to, co jest w niej uciążliwe. Mam różne metody, ale przyznaję, że nie znalazłam jeszcze tej jedynej, doskonałej.

Jak radzę sobie z naczynkami? Po pierwsze nie stresuję się i lubię siebie. Po drugie, twarz myję tylko delikatnym mydłem różanym z Lullalove! Unikam pianek i żeli do mycia twarzy. Jako toniku używam łagodzącego hydrolatu z maliną i aloesem od Mokosh. Staram się też nie narażać na drastyczne zmiany temperatur – cera naczynkowa tego nie lubi! Zimą smaruję twarz masłem shea z Lullalove, które chroni skórę przed nadmiernym wysuszeniem. Stosuję też maskę oraz krem marki Dottore, który dodatkowo pięknie rozświetla skórę i idealnie nadaje się pod makijaż. Powinnaś go kiedyś spróbować, myślę, że też go polubisz! Raz w miesiącu nakładam też maskę z prawdziwego 24k złota od Planteskincare.

I na koniec, niespodzianka! Od niedawna codziennie, zamiast podkładu, używam kremu Cicapair Dr.Jart+, który poleciłaś kiedyś na swoim Insta Story. Cudo! Pięknie zakrywa niedoskonałości, zaczerwienienia i idealnie wyrównuje kolor skóry. Należą ci się podziękowania!

Najczęściej czytane

Polecane artykuły