Słodkie rozmowy z Anną Frelak – założycielką Ciastka z Dziurką
Jak zaczęła się Twoja przygoda z cukiernictwem? Czy była to pasja od zawsze, marzenie z dzieciństwa, czy przyszło z czasem?
Może zacznę od tego, że nigdy nie myślałam, że znajdę się tu gdzie teraz jestem. Piec zawsze lubiłam, od najmłodszych lat. Jednak nigdy nie myślałam, że będzie to związane z moją karierą zawodową. Skończyłam Szkołę Główną Handlową, z myślą o pracy w agencji reklamowej. Udało się. Pracowałam i to w marketingu rekomendacji, marketingu, który w moim biznesie sprawdza się najlepiej. Do tej pory to moje główne źródło reklamy.
Nazwa powstała w jeden dzień. Za namową znajomych stwierdziłam, że ruszamy z tematem. Wymyśliłam kilka nazw, wysłałam je znajomym. Zrobiłam plebiscyt. Koleżanka Karolina graficzka, z którą pracuję do dziś, stworzyła pierwsze logo. Powstał fanpage i tak się zaczęło. Początkowo łączyłam pracę z pieczeniem, powoli przechodząc z pełnego etatu w agencji na pół. Po 4 latach takiej pracy odeszłam żeby poświęcić się Ciastku. Nie było łatwo, były to lata pełne ciężkiej pracy i łez. Zwątpienia i radości. Ale każdy zadowolony Klient, uśmiech dziecka i miłe słowa rekompensowały ten trud. Teraz mam już pracownię, świetne dziewczyny, które ze mną pracują. Hania to moja prawa ręka. Wiem, ze Ciastko nie padnie, kiedy wyjadę na kilka dni. Jest też mama. Zawsze pomoże. Jest łatwiej, ale nadal to praca 7 dni w tygodniu. Nie ma chwili oddechu. Nawet na urlopie. Ale lubię to i nie wyobrażam sobie innej pracy.
Wzloty i upadki. Jakie do tej pory było najciekawsze zlecenie jakie wykonałaś? I czy wydarzyło się kiedyś coś, co przyprawiło Cię o ciarki na plecach?
Wszystkie są ciekawe. Każde jest wyzwaniem. Nawet tort, który robię po raz setny. Każdy przeżywam tak samo, czy jest to tort dla dziecka czy tort weselny. Czy dziecko będzie zadowolone, czy będzie smakować. Konstruktywna krytyka (pozytywna i negatywna) jest dla mnie ważna. Każdą biorę do serca i dzięki temu często ulepszam jakieś ciastko, czy smak tortu. Słodkości są dla Klientów i to oni są najważniejsi.
Ciarki na plecach były przy otwieraniu pracowni. Wiele razy miałam ochotę zamknąć lokal i wyrzucić klucz. Było tyle problemów, biurokracji, zgód. Problemy z ekipą. Ale udało się. Jestem tu gdzie jestem i nigdzie się nie wybieram.
Marzenia cukiernicze?
Na pewno książka, może ebook. Wielu moich fanów dopytuje się czy będę coś wydawać. Małymi kroczkami i tak do książki. Dostałam nawet już dwie propozycje. Sygnały z rynku są, więc kto wie może niedługo znajdziemy 'Ciastko z Dziurką’ na półkach w Empiku.
Chciałabym stale rozwijać Ciastko. Wprowadzać nowe produkty, nie tracąc jakości., która jest najważniejsza. To musi iść w parze. Marzę o swoich autorskich lodach, które kocham. Za jakiś czas na pewno o tym pomyślę. Na pewno będzie to coś klasycznego z połączeniem naszych produktów.
W twojej pracowni unosi się całe mnóstwo słodkich zapachów. Bezy, biszkopty, wanilia. Powiedz mi, czy w związku z zamiłowaniem do ciastek, słodkie zapachy perfum to jest to, co lubisz najbardziej, czy wręcz przeciwnie? Jakie są Twoje ulubione perfumy? Czy może wychodząc z pracowni nie potrzebujesz już żadnych, bo ciągle pachniesz jak tort?
Taaak, mój partner często się śmieje, że pachnę jak ciastko. Ja już tego nie czuję, ale był czas, że czułam swoje słodkości wszędzie, włączając w to siebie samą. I nie, na co dzień wolę ciężkie, piżmowe zapachy. Męskie. Z lekkich, świeżych mam tylko jeden. Kupuję go od lat. Noszę je zawsze ze sobą i każdy wie, że to taki trochę mój zapach. Jest to Chanel Chance. Jakoś nie mogę się przerzucić. Nic mi nie odpowiada. Wiele zapachów podoba mi się na kimś, ale już niekoniecznie na mnie.
Wiem, że jedną z Twoich miłości jest Abby – Twój pies. Nasza redakcja też kocha zwierzęta. Zdradź nam kilka fajnych miejsc ze słodkościami na mapie Warszawy, gdzie również nasi czworonożni przyjaciele są mile widziani?
Tak, nasza samoyedka to moje oczko w głowie. Abby jest członkiem rodziny. Bardzo kocham zwierzaki, ale pieski są zdecydowane ulubione.
Cukierni, które na pewno przyjmują zwierzaki nie znam, ale bardzo lubię Odette i ich piękne ciastka. Tam z psiakiem nie miałam okazji się jeszcze pojawić. W Lukullusie, na Mokotowskiej, bardzo dobrze nas znają. Panie zawsze nas mile witają, choć do końca sama nie wiem czy wchodzimy tam po monokla i kawkę legalnie (śmiech). Jak wchodzę do lokalu to już nawet się nie pytam czy można. Mieszkam w Centrum, chodzę z nią w wiele miejsc, nawet do Apteki i wszyscy się cieszą. Abby jest świetnym ice breakerem.
Z restauracji, miejsc na kawę uwielbiam Heritage przy pl. Zbawiciela. Chodzimy tam z Abby w sezonie wiosenno-letnio-jesiennym non stop. Uwielbiam obsługę, klimat. To moje ukochane miejsce do pracy. Z restauracji bardzo lubię Ale Wino i też można zabrać psiaka. Szczególnie w lecie jest tam bardzo klimatycznie. Wiem, że otworzyli drugą lokalizację w Forcie Mokotów, więc tylko czekamy na lato, żeby się tam wybrać i usiąść pod chmurką.
Twoją charakterystyczną cechą w makijażu są niewątpliwie czarne kreski. Czy masz swój ulubiony kosmetyk, którym je wykonujesz? A może testujesz cały czas coś nowego?
Kreska to mój znak rozpoznawczy. Maluję się w ten sam sposób od 20 lat. Kreska, cień, podkład, bronzer. Nie zmieniam kolorów. Raczej są to brązy, beże, jeśli chodzi o cienie. Jestem stała w uczuciach. Trochę jak z perfumami. Lubię pomadki. Stonowane na dzień i bardziej wyraziste na wieczór.
Tak i nie. Przez lata testowałam wiele eyelinerów. Jak już się do któregoś przyzwyczaiłam, używałam latami to został wycofany albo ‚ulepszyli‘ i przestał się nadawać. Obecnie używam Guerlain i uważam, ze jest najcudowniejszy. Trzyma się cały dzień, nie rozmazuje. Bardzo łatwo się go aplikuje. Jest naprawdę świetny. Nawet ostatnio kilka dziewczyn po mojej relacji na IG poprosiło, żebym zrobiła tutorial, jak się maluję. Bardzo chciały malować sobie taką kreskę. Może kiedyś nakręcę – a pewno spróbuję.
Bronzer to Soleil Glow Tom Ford. Nigdzie się bez niego nie ruszam. Najlepszy! Rozświetlacz Clare Blanc poleciła mi Ania, która ze mną pracuje. Mascara to Armani Black Ecstasy. Podkład jest jedyną zmienną w moim codziennym makeupie. Zmieniam go co pół, czasem co rok. Obecnie używam Make Up For Ever Reboot, który nie tylko ładnie wygląda ale i pielęgnuje skórę. Mam suchą cerę, więc sprawdza się rewelacyjnie. Szczególnie w zimę. Poleciła mi go koleżanka, którą poznałam podczas jednego ze spacerów z psem. Karolina jest makijażystką i właścicielką sklepu Make Up For Ever na Mokotowskiej. W lecie stawiam na lżejsze podkłady. Jak widać, bardzo polegam na polecaniu. Toma Forda również poleciła mi dobra znajoma.
Świat makijażu, pielęgnacji, kosmetyków, jest często dyktowany trendami. Powiedz mi, czy w cukiernictwie również takie coś ma miejsce? Jest coś takiego jak trendy w tortach na 2020? Kto je kreuje? Z czego wynikają? Czy jest ktoś, kto na drugim końcu świata nagle wymyśla, że w tym sezonie to tylko porzeczka i beza?
Myślę, że na pewno. Co roku jakiś produkt, czy ciastko staje się modne. Ktoś coś wymyśli, potem ktoś to skopiuje i tak leci. Szczególnie teraz, w dobie social mediów. Chwilę później już wszyscy to robią. Część na swój sposób, a część 1:1. Teraz wszyscy robią babkę z czekoladą i orzechami laskowymi. Znajdziecie ją wszędzie. My też korzystamy z popularnych trendów, ale staramy się je zawsze „przerobić” na swój, ciastkowy sposób.
Twoje ulubione produkty do pielęgnacji, twarzy, ciała, włosów? Czy to sprawdzone kosmetyki, czy ciągle szukasz?
Jestem absolutnym freakiem, jeśli chodzi o włosy. Zawsze byłam mocno przewrażliwiona na ich punkcie. Teraz już mi trochę przeszło. Chyba dorastam. Bardzo długo szukałam fryzjera, do którego będę chodzić regularnie i będę zadowolona z jego usług. Obecnie chodzę tylko i wyłącznie do Dawida Krynickiego. Tak samo jest z produktami. Na chwilę obecną używam produktów marki Balmain, szczególnie uwielbiam odżywkę nawilżającą. Jest bardzo wydajna, starcza na długo i niesamowicie odżywia moje włosy.
Obecnie zwracam dużą uwagę na kosmetyki cruelty free. Bardzo lubię markę Resibo, Phlov, Yope. Staram się wybierać polskie marki. Butelki po mydłach i płynach Yope, napełniam ponownie w sklepie przy Koszykowej. Staram się nie kupować nowych. I tak produkujemy już wystarczająco dużo plastiku.
Moim hitem jest mydło z Aleppo. Bardzo długo miałam problem z trądzikiem. Dermatolog polecił mi zmianę kosmetyków na najprostsze w składzie i zmywanie makijażu mydłem. Pomogło. Od 3 lat nie mam już problemu. Mydło też świetnie zmywa podkład z gąbeczki Beauty Blender!
Jakie są Twoje ulubione słodkie miejsca. Oprócz swojego oczywiście. Gdzie na słodkości i łakocie w Polsce i gdzie za granicą. Podziel się z naszymi czytelniczkami miejscami ze słodkościami, które warto odwiedzić.
W Warszawie, tak jak wspomniałam, bardzo lubię Odette. W Londynie uwielbiam Lily Vanilli Bakery, na Sycylii Caffè Sicilia, w Wiedniu lody Veganista. Czasem musimy przejechać całe miasto po to jedno konkretne ciastko. Podczas wyjazdów służbowych partnera, zawsze proszę go, żeby przywiózł mi coś z wybranej cukierni. Ostatnio stał godzinę w kolejce do Mr Holmes Bakehouse w San Francisco. Nie powiem, były warte tego stania. Zjadłam wszystkie 8 ciastek praktycznie na raz.
Ostatnio byliśmy w RPA. W Cape Town, w restauracji Shortmarket, jadłam jedne z najlepszych dań w życiu i absolutnie perfekcyjne, bajkowe desery. Cape Town pod względem kulinarnym jest obłędne. Jeśli lubicie dobrze zjeść, to jest to kierunek konieczny. Teraz marzy mi się wypad do Nowego Jorku. Mam całą listę miejsc do odwiedzenia.