Wolisz „z” czy „bez”?
Kiedy w 2016 Alicia Keys oficjalnie przestała się malować show biznes się zatrzymał. W epoce pełnego krycia i ciężkiego konturowania gwiazda muzyki pop wbijała na okładki magazynów, ścianki i estrady saute, ba nawet na okładce swojej płyty wystąpiła makeup-free. Reakcje były skrajne. Od “jak ona śmie pokazywać się światu bez makeupu”, po “super, wszyscy tak powinni robić, bo makeup to oszustwo”. Bez względu na osobisty stosunek do makijażu kobiety i nie tylko w większości postrzegały ten krok jako akt wielkiej odwagi, by w świecie, gdzie perfekcyjny wygląd jest wręcz wymagany pokazać się bez grama “tuningu”. Mamy 2023 rok i od “afery Keys” dzieli nas kilka lat i przez te kilka lat świat na szczęście trochę się zmienił wspominając choćby popularyzację ruchu “ciałopozytywności” i ogólną otwartość na różnorodność.
Ale czy te zmiany są wystarczające, by swobodne wybranie opcji no makeup stało się w życiu, na IG i w show biznesie normalnością, a nie aktem wielkiej odwagi?
O nie-malowaniu się, samoakceptacji, lubieniu się i z i bez makijażu rozmawiam z dwoma niezwykłymi powergirls: Martyną Kaczmarek (modelką, feministką, działaczką społeczną i propagatorką pełnej samoakceptacji) oraz Asią Przenicką (współautorką Womenly Talks, działaczką w duchu samoakceptacji, edukatorką #bodyneutrality).
Aga Brudny: Asiu, na @womanlytaks znalazłam rolkę o tym że samoakceptacja to cytuję “wiara w siebie, szacunek do siebie, dostrzeganie swoich zalet” i uwaga uwaga, “nie porównywanie się do innych”. Mocne! Jaka była Twoja droga do takiej samoakceptacji?
Asia Przenicka: Jestem tą szczęściarą, która w dużej mierze wyniosła samoakceptację z domu. To właśnie rodzice nauczyli mnie dostrzegania swojej wartości poprzez to jakim jestem człowiekiem, a nie przez to jak wyglądam.
Dziś jako dorosła kobieta wiem, że ciało pełni ważną rolę w moim życiu, pozwala mi dosłownie żyć i taka jest jego główna funkcja, dlatego staram się o nie dbać, jak tylko mogę.
Choć warto zaznaczyć, że samoakceptacja to nie jest stały stan, to proces, w którym uczestniczymy każdego dnia.
Jak udaje Ci się nie wpaść w pułapkę porównywania się z innymi w kwestii wyglądu…. Idealne instagramy jakby trochę nie sprzyjają 🙂
Asia Przenicka: Uwielbiam Instagram i to jakie możliwości nam daje, natomiast nie ma co ukrywać, że jest to aplikacja, która nie wpływa najlepiej na naszą samoocenę – a przynajmniej tak twierdzą wszystkie możliwe statystyki.
Staram się traktować tę aplikację jako źródło inspiracji, a nie generowania presji.
A jak było u Ciebie Martyno, czy zawsze tak było, że miałaś luz w pokazywaniu się saute? Jaka była Twoja droga do pełnej akceptacji siebie do tego stopnia, że wbijasz na ścianki bez makeupu?
Martyna Kaczmarek: Akceptacja siebie i swojego ciała wg mojej filozofii zaczyna się od szacunku. Zrozumienia, że ciało, które mam nie służy tylko temu, aby wyglądało. Jest wiele innych funkcji, które spełnia. Najważniejszą z nich jest to, że jest moim domem, który zapewnia mi bezpieczeństwo. Z szacunku buduje się akceptację, a akceptacja jest podstawą pewności siebie. Dzięki temu czuję się tak pewna siebie na ściankach bez makijażu. Nie czuję, że jestem gorsza, mniej wartościowa.
Jak reagują Twoje media społecznościowe, kiedy widzą Cię bez makeupu, a jak w makeupie? Czy widzisz jakaś znaczną różnicę?
Martyna Kaczmarek: Moi odbiorcy w mediach społecznościowych są już przyzwyczajeni do tego, że pokazuję różne wersje siebie i nie są zdziwieni. Jednak codziennie dostaję wiadomości o tym, jak moje działania inspirują ich do tego, aby pokochać siebie w każdej wersji – bez i z makijażem.
Przejdźmy zatem do sedna. Jeśli nie codziennym must-have, to czym jest dla Was makeup?
Asia Przenicka: Narzędziem do podkreślenia mojej urody.
Martyna Kaczmarek: Makijaż jest dla mnie dodatkiem, który pozwala mi próbować różnych wersji samej siebie. Nie jest czymś co dodaje mi pewności siebie, bo wierzę głęboko w to, że pewność siebie to coś co wychodzi z wnętrza nas samych i chcę być, jestem pewną siebie osobą niezależnie od tego czy mam na sobie makijaż czy nie. Jednym z fajniejszych doświadczeń pod kątem makijażowym było spędzenie 32 dni na planie Top Model, gdzie codziennie miałam robiony inny makijaż i włosy, co pozwoliło mi odkryć siebie w przeróżnych odsłonach o których wcześniej nie miałam pojęcia.
Asiu, twój Instagram relacjonuje, że jesteś w procesie zmian. Pokazujesz swoją drogę po zdrowie, a przy okazji po mniejszy rozmiar. Podejrzewam, że za kulisami Twoich mediów społecznościowych odzywają się do Ciebie babki o różnych poziomach selflove. Co najczęściej mówisz kobietom, które omijają lustra?
Asia Przenicka: Oczywiście i to bardzo często. Natomiast ja zawsze powtarzam jedno, nasze piękno zaczyna się w środku i naprawdę w to wierzę.
Jestem zwolenniczką tego, abyśmy budowali swoją ocenę niezależnie od naszego wyglądu, bo on w ciągu naszego życia i różnych sytuacji może zmienić się wielokrotnie. Budować nas powinny nasze umiejętności i to jakimi jesteśmy ludźmi. I złota zasada, jeżeli my lubimy szczerze siebie to i inni będą spoglądać na nas życzliwszym okiem.
Martyna, na koniec pytanie które często zadaję busy kobietom. Jesteś kobietą, działaczką społeczną, feministką, modelką. Podejrzewam, że twój kalendarz nie świeci pustkami, więc chciałabym zapytać czy udaje ci się regularnie znaleźć czas tylko dla siebie, a jeśli tak to co w tedy robisz? Jak celebrujesz selflove?
Martyna Kaczmarek: Nie ukrywam, że nie jestem w tym najlepsza! Myślę, że dzisiejszych czasach znalezienie czasu tylko dla siebie jest trudne i chciałabym też żebyśmy o tym rozmawiały. Wyidealizowane poranne rutyny z Instagrama i Tik-Toka są… wyidealizowane, a w rzeczywistości każda z nas mierzy się z różnymi przeszkodami. Dla mnie na tym etapie życia self-love jest o tym, że nie biczuję się gdy moje ciało komunikuje mi, że „dzisiaj już wystarczy pracy”. Słucham go i po prostu odpuszczam.
Aga Brudny: Bardzo dziękuję za rozmowę, a naszych czytelników odsyłam do profili @asiaprzenicka oraz @martynakaczmarek, gdzie na bieżąco możecie inspirować się Asią i Martyną. A w ramach “epilogu” chciałabym wybrzmiała myśl, że nie ma wyższości opcji makeup-free od życia w makijażu. Jako redakcja TBR kochamy makeup i nie chcemy bez niego żyć. Chodzi jednak o wolność, wolność wyboru. Lubmy się i akceptujmy nasz wygląd w każdej wersji, w makijażu i bez. Nasza wartość, piękno i fajność wykracza daleko poza to, co widzimy w lustrze. Jest ok i w makeupie i bez! Your choice!