Après-ski look, czyli zimowe wyjazdy w stylu glam

Fot. Imaxtree/ Agencja Free

Narty? Naostrzone, jak brzytwa ostre. Ortalionowy kombinezon w jaskrawym kolorze w stylu 80’s? Nienagannie odprasowany. Gogle wypucowane? Na błysk. Rękawiczki? Przygotowane, dopasowane kolorystycznie do odcienia kasku. Decyzja, który but narciarski najlepiej się prezentuje i na stoku i w karczmie? Podjęta. Pośladki wzmocnione, wyrzeźbione, na niezły zimowy wycisk gotowe? Ach, ten punkt z mojej “check-listy” nie został pomyślnie zrealizowany, choć nie ukrywam, że zdarzały mi się nieliczne momenty chwały, kiedy np. wchodziłam na siódme piętro przez awarię windy.

Po spakowaniu sprzętu sportowego i zimowego outfitu mogłoby się wydawać, że przedurlopowe przygotowania mamy już za sobą, ale zanim chyżo wyruszymy podbijać górskie stoki, pozostaje jeszcze sprawa najważniejsza, mianowicie pakowanie kosmetyczki, of course! Nawet, jeśli nie planujesz wziąć udziału w tegorocznych wyborach miss stoku, warto zadbać o zdrowie i urodę w czasie białego szaleństwa (no, chyba że oprócz gogli ubieramy kryjącą kominiarkę, której nie planujemy zdjąć nawet do grzańca). Zatem do dzieła! Pakowanie zimowej kosmetyczki uważam za otwarte.

Krem z wysoką ochroną SPF

FIrst things first. Krem z wysokim filtrem przeciwsłonecznym to absolutny must have zimowego urlopu. Krem z SPF i latem i zimą? Tak! Zacznijmy od tego, że promienie słoneczne odbijają się od bieli śniegu, tym samym docierają do naszej skóry z dużo większą intensywnością i do tego – z każdej strony. Po drugie, im wyżej geograficznie się znajdujemy, tym bliżej słońca jesteśmy. Brzmi banalnie, ale przyznajmy bez bicia, że często o tym zapominamy, a potem z zimowego urlopu wracamy z pamiątką w postaci poparzenia twarzy w kształcie gogli. Tak więc z uporem maniaka my, redakcja The Beauty Runway, przypominamy, że kremy z filtrem stosujemy przez cały rok i w każdej sytuacji, ale w szczególności o ich aplikacji i reaplikacji pamiętajmy nie tylko na plaży, ale i na stoku. Proponuję zaopatrzyć się w porządny krem z dużą dawką fotostabilnych filtrów chemicznych lub połączenia filtrów chemicznych i mineralnych. W przeciwieństwie do letnich kremów SPF, w zimie doskonale sprawdzają się te o nieco bogatszej konsystencji. A jeśli nie tolerujemy „cięższych” kremów z filtrem, koniecznie dodatkowo zaaplikujmy olejek lub krem ochronny na mróz.

Krem ochronny na zimę Winter Care, FlosLek, 22 zł

KUP

Sztyft z filtrem SPF50, Avene, 91 zł

KUP

Krem z filtrem SPF50, Basic Lab, 119 zł

KUP

Zimowy krem ochronny

“Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy, mroźnym śniegiem w oczy prószy, wichrem w polu gna! Nasza zima zła!” – śpiewaliśmy w dzieciństwie i pora z tej piosenki wyciągnąć naukę i czym prędzej zaopatrzyć się w dobry krem ochronny. Mróz, wiatr, śnieg dają niezły wycisk naszej skórze, więc jeśli nie chcemy nabawić się podrażnień, przesuszenia, pękniętych naczynek, rumienia i tym podobnych niepotrzebności, potrzebujemy otulić naszą skórę kremem-kołderką. Krem-kołderka to taki, który nie do końca się wchłania, a na powierzchni skóry pozostawia film ochronny. W składzie tego typu kremów znajdziemy wszelkiego rodzaju emolienty: masła, oleje i woski. Szczególnie na zimowych wyjazdach nie bójmy się cięższych konsystencji, uczucia natłuszczenia skóry i generalnie ciut większej ilości kremu na twarzy.

Krem ochronny Cicalfate, Avene, 39 zł

KUP

Zimowy krem ochronny Cold Cream, Weleda, 54 zł

KUP

Nawilżający, ochronny balsam do ust

Przede wszystkim uprzejmie przypominam, że nie całujemy się na mrozie… 🙂 A teraz na poważnie, wracamy do tematu zimowej ochrony ust. Ochronny balsam do ust warto na stałe zainstalować w kieszeni kurtki by zawsze mieć go pod ręką. Delikatna skóra ust jest szczególnie narażona na wszelkiego rodzaju podrażninia i przesuszenia, więc zanim nabawimy się poważnego spierzchnięcia lub spękania, działajmy profilaktycznie przynajmniej kilka razy dziennie, a najlepiej przy każdej przejażdżce na wyciągu. Tutaj warto wspomnieć, że ze względów praktycznych i higienicznych na stokach najlepiej sprawdzają się balsamy w formie pomadek i sztyftów, a nie opakowań typu słoiczki wymagających aplikacji “paluchem”. Polecam mocno natłuszczające i regenerujące sztyfty do ust na bazie naturalnych maseł, olejków lub niezastąpionego w zimie, wosku pszczelego.

Balsam do ust, Tisane, 14 zł

KUP

Balsam do ust 101 Ointment Multibalm, Lanolips, 59 zł

KUP

Delikatny i naturalny makijaż cery

Nie ma najmniejszego powodu, by na zimowym wypadzie w góry rezygnować z makeupu. Ba! Nawet zalecam, by pięknie się pomalować, nie tylko z pobudek czysto estetycznych, ale także ku zdrowotności. Makijaż cery w postaci podkładu i pudru będzie z powodzeniem pełnił dodatkową funkcję ochronną. Dobrym pomysłem może okazać się użycie podkładu lub kremu BB o przedłużonej trwałości, bo nie zapominajmy, że w trakcie szusowania z górki w dół wciąż można się sporo napocić. Tutaj również mile widziane będą produkty z SPF, choć w tym wypadku apeluję, by traktować je jako dodatkową ochronę przeciwsłoneczną, a nie zastępstwo pancernego kremu z wysokim filtrem. W kwestii pudru pełna dowolność – w przypadku zastosowania trwałych podkładów o matowym lub półmatowym wykończeniu aplikację pudru potraktujmy opcjonalnie. Jako wisienkę na torcie polecam róż lub/i bronzer w klasycznej, pudrowej postaci, bo o ile na lato kremowe, mokre kosmetyki są niezastąpione, to na mróz, wiatr i zawieruchę już niekoniecznie.

Wodoodporny Krem BB Tinted Moisturizer SPF50, Dr Irena Eris, 109 zł

KUP

Makijaż oczu pod gogle

Gogle, gogle i po goglach, bo prędzej czy później i tak wszyscy skończymy w karczmie z grzańcem w ręku, a wtedy nienaganny makijaż ma swoje 5 (no, może 50) minut, by zabłysnąć pełnią chwały. Z przyczyn czysto praktycznych radykalnie zalecam zainwestować w dobry, wodoodporny tusz do rzęs (chyba że kombinezon też mamy z motywem misia pandy). Do brwi, jak zwykle, przyda się porządny wodoodporny żel, który ogarnie je w minutę (nikt nie lubi długo się malować na urlopie) i utrzyma w ryzach nawet przy śnieżnej zawierusze. Z całego serca polecam świetny żel do brwi Dr Irena Eris, który oprócz utrwalenia kształtu włosków, dodaje im koloru (blond lub brąz) i wygląda bardzo naturalnie. Ściągamy gogle, a brew nadal jak na wybiegu. W kwestii estetycznej natomiast zalecam, w zgodzie z tegorocznymi trendami, zapomnieć o misternym blendowaniu cieni do powiek i postawić na prosty, ale efektowny makijaż w klimacie Euphorii. Błyszczący pigment z migoczącymi drobinkami zaaplikowany na całej powiece lub w wewnętrznym kąciku pięknie rozświetli spojrzenie i doda mu zmysłowej głębi. I tutaj polecam szczególnie obłędnie migoczące, iskrzące niczym śnieg, mineralne pigmenty z nowej kolekcji Annabelle Minerals. Efekt wow gwarantowany.

Wodoodporna maskara do brwi Waterproof Brow Styler Gel, Dr Irena Eris, 89 zł

KUP

Pigment mineralny Electrum, Annabelle Minerals, 45,90 zł

KUP

Tak skomponowana kosmetyczka gwarantuje, że z dumą będziemy zdejmować gogle, kaski, kominiarki, a do karczmy wkroczymy pewnym krokiem, jak na przedstawicieli gangu “glam” przystało. A mi nie pozostaje już nic innego, jak życzyć Wam udanych zimowych urlopów, bezkontuzyjnego szusowania i mimowolnego olśniewania zimowym makijażem.

Najczęściej czytane

Polecane artykuły