Jedyna pomadka, jakiej potrzebujecie – Bisou Balm od Violette_Fr

Zniewalające wnętrze i opakowanie, które z przyjemnością będziecie wyjmować do poprawek. Istnieje taka pomadka, którą pokochacie od pierwszego użycia. Skradnie serce nie swoją pigmentacją czy nasyconymi kolorami, ale pełną subtelności elegancją gotową zmierzyć się z każdą sytuacją w ciągu dnia.
Przyznaję się bez najmniejszego mrugnięcia okiem: mam na imię Ania i mam problem. Jeśli chodzi o mój własny makijaż, jest on dość powściągliwy. Inną historię jednak opowiada moja specjalna kosmetyczka, wypełniona czerwonymi pomadkami, którą wcisnęłam w głąb szafki, aby czuć się trochę mniej winna. W tej kwestii calkowicie tracę kontrolę i pozwalam sercu wybierać to, na co aktualnie ma ochotę. Potem najwiecej obrywa na tym suwak i uszy moich znajomych, którzy aktualnie znajduja się w pobliżu i słyszą wszystkie epitety, które wypływają ze mnie niczym wartki potok, kiedy to próbuję upchnąć kolejną sztukę pomadki w czerwieni.
Z tego też względu postanowiłam wejść w stan szminkowej ascezy i nie kupować już absolutnie nic nowego, do momentu aż zużyję te, które mam już w swojej kolekcji. W końcu, umówmy się, ile można tego gromadzić, a prawda jest taka, że żadnej z nich nie wykorzystałam jeszcze do końca.
Wtedy, jak na złość, w moim życiu pojawiła się ona – pomadka Bisou Balm dod Violette_Fr. Wzbraniałam się przed nią z całych sił i wmawiałam sobie, że zupełnie nie jest mi potrzebna. Patrzyłam jednak na nią z coraz większą chęcią. Potem zaopatrzyła się w nią moja koleżanka, mówiąc, że to najlepsze, co spotkało jej usta. Wtedy podjęłam już decyzję i nie było odwrotu – Bisou Balm musiało być moje.
Pochwała subtelności
Wcielenie pomysłu w życie okazało się być trudniejsze do wykonania, niż początkowo zakładałam. Na tamten moment Violette_Fr nie wysyłała swoich kosmetyków do Polski. Oszczędzę wam szczegółów, ale uwierzcie mi – było to karkołomne zadanie, a o całym szalonym procesie możecie przeczytać w tym artykule. Wymagało to ruszenia głową, uruchomienia kontaktów i ogromnych pokładów cierpliwości. W końcu jednak Bisou Balm dotarło do mnie – piękne, luksusowe, w cudownym opakowaniu i, co najważniejsze, w jednym kawałku.
Co musicie wiedzieć? Nie jest to klasyczna pomadka, nie dostajecie również balsamu do ust. To coś, czego jeszcze nie doświadczyły wasze usta, dlatego pozwólcie, że zacznę od początku.
Misją Bisou Balm jest podkreślenie naturalnego koloru ust w najpiękniejszy możliwy sposób. W odróżnieniu od innych tego typu kosmetyków, ten ma matowe wykończenie. Dzięki temu nie otrzymujemy efektu błyszczyka, a szykownie podkreślone usta, które wyglądają świetnie jako makijaż dzienny lub perfekcyjnie uzupełnią wieczorowy look.
Co ważne, formuła została tak skonstruowana, że nie podkreśla suchych skórek, a usta wyglądają na wygładzone. To idealne rozwiązanie, kiedy chcecie podarować im odrobinę koloru i pokazać je światu od najlepszej strony.
Usta takie, jakie chcecie
Mogło by się wydawać, że Bisou Balm to po prostu balsam do ust i tyle. Nakłada się go, ładnie wygląda, więc o czym tu dalej dywagować. Ten niewielki kosmetyk jednak kryje w sobie niejedną tajemnicę.
Zacznijmy od koloru. Do wyboru macie obecnie cztery odcienie, a każdy z nich podaruje wam niezwykle naturalny efekt. Ja, jako miłośniczka czerwieni, wybrałam odcień Betise i nieskromnie powiem, że był to strzał w dziesiątkę. To też idealny kolor dla tych, którzy boją się czerwonych pomadek, ale chcieliby w końcu przełamać swój lęk. Nasycenie można budować, dodając kolejne warstwy. Tutaj jednak istnieje pewien limit. Ponieważ formuła jest matowa, zbyt duża ilość produktu zaczyna się po prostu zsuwać z ust. Warto mieć to na uwadze.
Bisou Balm można nosić nałożone niezwykle delikatnie, wzmocnione kilkoma warstwami lub też subtelnie wklepane opuszkiem palca. Taki efekt sprawdzi się wtedy, gdy zależy nam na najbardziej naturalnym rezultacie.
Bez względu na to, jaki kolor wybierzecie, ile warstw nałożycie i w jaki sposób to zrobicie, Bisou Balm jest prawdopodobnie jedyną pomadką, którą zużyjecie do samego końca. Najlepsza przyjaciółka, która nie odstąpi was na krok.
