Te kosmetyki polecamy swoim przyjaciółkom. Produkty do makijażu, które sprawdzają się za każdym razem

Fot. Imaxtree

Jeśli chcesz zobaczyć, jak opowiadam o swoich ukochanych kosmetykach, pytaj i zupełnie się nie krępuj. Treść odpowiedzi jest ważna, ale to, w jaki sposób się do tego zabieram, jest ciekawostką samą w sobie. Na samym początku w oczach pojawiają się dwa ogniki, a usta wykrzywiają się w enigmatycznym uśmiechu. Następnie najczęściej wykrzykuję słowa: „już ci wszystko mówię” do tego wymachując rękoma niczym Janice z „Przyjaciół”. Później, nie wiedzieć czemu, zniżam głos i półszeptem zaczynam mówić o moich ukochanych kosmetykach zupełnie tak, jakbym zdradzała największą tajemnicę swojego życia. Trochę to zabawne, jednak świadczy tylko o tym, jak wiele emocji wzbudza we mnie ten temat.

Aby uniknąć widoku moich dziwnych zachowań, postanowiłam przygotować listę tych produktów do makijażu, nad których zaletami potrafię zachwycać się godzinami. Prosto z serca, jak najlepszej przyjaciółce.

Paleta cieni do brwi BROW LIKE WOW, Annabelle Minerals

Mała paletka o ogromnych mocach! Kiedy po raz pierwszy trzymałam ją w rękach, wiedziałam, że z pewnością jest to produkt bardzo dobry, ale nie przypuszczałam, że aż tak łatwo się w nim zakocham. Co w niej takiego wyjątkowego? Rozpocznę zatem chyba od samego końca. Paletka do brwi od Annabelle Minerals ma chyba magiczną moc samoregeneracji. Używam jej regularnie i mam wrażenie, że nic z niej nie ubywa. To pewnie zasługa jej genialnej pigmentacji. Wystarczy delikatnie dotknąć produktu pędzelkiem, aby nabrać jego idealną ilość. To jednak nie wszystko! Takie małe pudełeczko, a zawiera wszystko, czego potrzebują idealnie podkreślone brwi: rozświetlacz, który nałożony na kość brwiową subtelnie będzie łapał światło oraz dwa odcienie brązu, które można używać samodzielnie lub też mieszać dla najlepszego efektu. A co z formułą, spytacie? Jest lekka jak chmurka, miękka jak krem i bardzo przyjemna w dotyku. Tym razem to jednak nie czarodziejskie moce, a naturalne oleje, które nie tylko dodają cieniom do brwi szlachetności, ale i je pielęgnują. Annabelle Minerals to świetne kosmetyki, ale powiem w tajemnicy, że BROW LIKE WOW to obecnie mój ulubiony produkt tej marki. 

Paleta cieni do brwi BROW LIKE WOW, Annabelle Minerals, 64,90 zł

KUP

Lekki krem BB SPF 30 myBBcream, Miya Cosmetics

Moje życie zmieniło się całkowicie od momentu, gdy odkryłam kremy BB. Lekkie, odżywcze, jednym słowem – idealne. W całym ich arsenale ten od Miya znajduje się w mojej osobistej czołówce i mam ku temu mocne argumenty. Pierwszy, dość banalny, ale ogromnie istotny: do wyboru mamy trzy odcienie, więc nie zostajemy rzuceni na głęboką wodę. Dodatkowo chylę czoła za odcień bardzo jasny, który sprawdzi się idealnie na ekstremalnie blade oblicza. Owszem, mówię to z własnego doświadczenia. Najczęściej nakładam go gąbką albo palcami, co często okazuje się najlepszym rozwiązaniem. Swoją konsystencją przypomina krem, więc wydaje się to całkiem rozsądne. Do tego pory stają się mniej widoczne, cera bardziej promienna, nawilżona i ukojona. Poza tym, że walczy o nasze piękno, chroniąc nas przed nowymi problemami, a wszystko za sprawą SPF30. Ta dodatkowa ochrona przeciwsłoneczna sprawia, że krem myBBcream od Miya to rzeczywiście wielofunkcyjny produkt, zamknięty w niewielkiej tubce i nie są mu straszne żadne wyzwania. Polecam!

Lekki krem BB SPF 30 myBBcream, Miya Cosmetics, 49,99 zł

KUP

Rozświetlacz mySTARlighter, Miya Cosmetics

Kiedy dowiaduję się, że ktoś nie próbował jeszcze rozświetlaczy od Miya, czuję się co najmniej skonsternowana. Nie mam najmniejszego pojęcia, jak można uchować się bez sięgnięcia po chociaż jeden z ich odcieni. Zakochanie się to kolejny etap, ale spróbowanie – jakim cudem to się stało?! Jeśli nawiązanie przyjaźni z mySTARlighter od Miya masz jeszcze przed sobą, muszę cię ostrzec – ten produkt uzależnia. Zgrabne słoiczki wypełnione są kremowym blaskiem, który nie tylko dodaje skórze świeżości, ale i ją pielęgnuje. Olejki uelastyczniają i nawilżają cerę, która wygląda coraz piękniej z każdą aplikacją, ale ich blask zasługuje na zupełnie osobny akapit.

Łagodny, naturalny i całkowicie zjawiskowy, bez żadnych dyskotekowych drobinek. Zupełnie jakby skórę rozpromieniał obłok świetlików. Sprawdza się jako rozświetlacz na kości policzkowe, cień do powiek, a nawet nakładam go na sam środek ust, aby złapały odrobinę blasku. Dekolt też pięknie w nim wygląda. Ramiona również niczego sobie. Nie możesz mieć do mnie jednak pretensji! Ostrzegałam, że jest świetny!

Rozświetlacz mySTARlighter, Miya Cosmetics, 39,99 zł

KUP

Róż do policzków On-the-Glow Blush, Pixi

Najpierw urzekło mnie opakowanie, a później produkt sam w sobie. Chociaż może wcześniej była to Amanda Bell – globalna makijażystka Pixi, która mi go pokazała. Za każdym razem, gdy ktoś mnie pyta, co to jest, czuję się jak magik podczas pokazu swojego życia: „Szanowna pani, pozwól, że przedstawię ci produkt, który zmieni twoje życie”. Tak, wiem, czasem ekscytuję się aż za bardzo. Nie zmienia to faktu, że On-the-Glow to róż do policzków w sztyfcie, który nie tylko nadaje im pięknego, półtransparentnego koloru, ale również blasku, który wygląda, jakby był rezultatem naszego naturalnego piękna. Aplikacja jest niezwykle przyjemna. Wystarczy go rozprowadzić i wklepać palcami. Dostępne odcienie zostały stworzone tak, aby cera od razu wyglądała na świeżą i promienną. Kolory można też mieszać – to wersja dla tych bardziej kreatywnych, którzy nie boją się wyzwań.

Róż do policzków w sztyfcie On-the-Glow Blush, Pixi, 109 zł

KUP

Błyszczyk Gloss Bomb Universal Lip Luminizer, Fenty Beauty

Idealny błyszczyk do ust nie istn… A jednak! W tym momencie wchodzi królowa Rihanna, cała na złoto i wprowadza produkt do ust, którego nie można nie kochać. Uniwersalnie piękny odcień nude błyszczyka Fenty sprawia, że absolutnie każdy wygląda w nim zniewalająco. Do tego jeszcze ten zapach. Nie wiem, czy można uzależnić się od kosmetyku przez to, jak pachnie, ale Gloss Bomb może być pierwszym takim przypadkiem w historii ludzkości. Przypomina nieco brzoskwinię z nutą wanilii. Aplikacja jest pyszna, łatwa dzięki wyprofilowanemu aplikatorowi i cudownie dodająca zmysłowości. Aż mam ochotę powiedzieć, że to jedyny błyszczyk, jakiego potrzebujesz. Serio!

Błyszczyk Gloss Bomb Universal Lip Luminizer, Fenty Beauty, 85 zł

KUP

Zestaw do konturowania Filmstar Bronze & Glow, Charlotte Tilbury

Dwa słowa: „Charlotte Tilbury” i wszystko staje się jasne. Użyłam raz i przepadłam na wieki. Dlatego jednocześnie polecam i ostrzegam. Wszystko zaczęło się od poszukiwań idealnego duetu do konturowania, a obok tego produktu nie da się przejść obojętnie. Złote, wytłaczane opakowanie kusi i wzywa, a moja wola okazała się być słabsza niż myślałam. Grzech ten jednak okazał się niezwykle słodki, bo oba znajdujące się w środku produkty to strzał w dziesiątkę. Kontur o idealnym odcieniu, stapia się ze skórą bez jakichkolwiek problemów i podkreśla ją w subtelny sposób, który można budować. Do tego rozświetlacz tak piękny, że aż chce się płakać. Daje luksusową taflę błysku i przepiękne wykończenie. Jedna z najlepszych inwestycji mojego życia! Do tego wybrać można duet, dopasowany do odcienia swojej skóry, aby stał się idealnym towarzyszem makijażu. Daję 10 na 10.

Zestaw do konturowania Filmstar Bronze & Glow, Charlotte Tilbury, 49 £

KUP

Matowa pomadka do ust Superstay Matte Ink, Maybelline

„Kochana, mówię ci, nie do zdarcia!” Najczęściej tymi słowami rozpoczynam swój kilkuminutowy monolog na temat tej pomadki w płynie. I rzeczywiście, to najważniejsza z jej zalet. Otula usta warstwą koloru, która pozostaje na miejscu przez cały dzień. Można jeść, pić, nosić maseczkę i bezkarnie się całować, a ona ani drgnie. Do kompletu od razu zalecam zakup dwufazowego płynu do demakijażu, aby wieczorem uniknąć głębokiego zdziwienia (zapomniałam o tym wspomnieć mojej siostrze, więc potraktowała usta szczoteczką soniczną). Pomimo ultratrwałości, Superstay Matte Ink nie wysusza ust i jestem pewna, że tak jak u mnie, na jednym odcieniu się nie skończy.

Pomadka do ust Superstay Matte Ink, Maybelline, 34,80 zł

KUP

Podkład do twarzy Face and Body, MAC Cosmetics

Podkład, który sprawia, że skóra wygląda jak prawdziwa skóra, tylko w swoim najlepszym wydaniu. Zgodnie z tym, co jest napisane na opakowaniu, idealny nie tylko do twarzy, ale i do ciała. Można używać solo lub mieszać z innymi produktami. A co więcej… Chyba się poważnie zapędziłam i znowu zaczynam być zbyt podekscytowana. Już biorę wdech i wydech. Podkład Face and Body jest niezwykle lekki i po wielu latach stosowania uważam, że najlepszym sposobem jego aplikacji jest nakładanie go pędzlem, kolistymi ruchami. Jest to proces wręcz magiczny, ponieważ w tym momencie staje się on bardziej kryjący i pokazuje się od swojej najlepszej strony. Stanowi też idealną bazę pod kolejne produkty – jeśli któreś miejsca twarzy potrzebują więcej krycia, dokładam tam fluid o bardziej treściwej konsystencji. Można je także wymieszać i uzyskać mocniejsze krycie i lekkość jednocześnie. Na sam koniec jeszcze wisienka na torcie, zapisuj przepis: odrobina balsamu do ciała, do tego trochę Face and Body i kropelka rozświetlacza w płynie. Wymieszać, nałożyć na nogi, ramiona i dekolt i iść podbijać świat.

Podkład do twarzy Face and Body, MAC Cosmetics, 148,72 zł

KUP

Maskara Twist Up The Volume, Bourjois

Efekt sztucznych rzęs przy dwóch pociągnięciach mascary? To jak najbardziej możliwe i do tej pory tusz do rzęs od Bourjois plasuje się na szczycie listy moich najbardziej polecanych produktów. Zazwyczaj mówię o nim z wypiekami na twarzy, więc chyba to coś znaczy. Jego tajemniczą mocą jest nietuzinkowa szczoteczka. Dzięki niej osiągnięcie idealnie podkreślonych rzęs staje się niezwykle proste. Wszystko za sprawą przekręcanej końcówki, która potrafi wycisnąć z nich maksimum piękna. Najpierw pokrywa rzęsy swoim głębokim odcieniem czerni i nadaje im maksymalnej długości. Po przekręceniu końcówki, szczoteczka zmienia się, a jej włoski zbliżają się do siebie, co pozwala dodać rzęsom grubości. Moja szczera opinia? Rzęsy stają się tak spektakularne, że nic więcej nie potrzeba do szczęścia. Mascara wyciąga z nich wszystko, co najlepsze. Mam jeszcze ciekawostkę: to jedyny tusz, który tak wydłuża moje rzęsy, że nieustannie dotykają brwi. To chyba mówi samo za siebie.

Maskara Twist Up The Volume, Bourjois, 64,99 zł

KUP

Korektor Soft Matte Complete Concealer, NARS

Korektor korektorowi nierówny, jak mówi stare porzekadło lub po prostu zbiór moich nieśmiertelnych tekstów. Nie pogniewałabym się, gdyby był kryjący, a przy tym lekki, wtapiał się w skórę i zachwycał swoją wydajnością. Długo myślałam, że znalezienie odpowiedniego produktu jest niemożliwe, dopóki w ręce nie wpadł mi korektor w słoiczku od Nars. Nakładam go niewielkim, puszystym pędzlem, wpolerowując w skórę. Dzięki temu zastępuje mi on podkład i wygląda całkowicie niewykrywalnie dla gołego oka. Mniejszym pędzelkiem stosuję go punktowo na najróżniejsze skórne przypadki, a jego krycie sprawia, że osiągnięcie cery idealnej staje się dziecinnie proste. Doskonały produkt na wszelkie wyjazdy lub dla minimalistów, którzy cenią sobie przestronność swojej kosmetyczki.

Korektor Soft Matte Complete Concealer, NARS, 175 zł

KUP

Konturówka do ust Lip Matic 07, Pierre Rene

Niestety odkrycie tej konturówki nie jest moją zasługą. Szkoda, bo poczułabym się jak ktoś wyjątkowy. Tak się jednak składa, że poleciła mi go Ada Grabowska, więc mam wrażenie, że trochę tego dobra spłynęło i na mnie. Przedstawiam konturówkę do zadań specjalnych i jedyną, jakiej potrzebujesz. Miękka, żelowa konsystencja, gładko sunie po skórze rysując idealną linię. Do tego jej odcień jest tak bardzo zbliżony do naturalnego koloru ust, że można bezkarnie oszukiwać i jedynie delikatnie podkreślić usta lub też narysować takie, o jakich zawsze marzyliśmy. Nic się nie ściera, wszystko zostaje na miejscu – to definitywnie jeden z moich najlepszych zakupów.  I ta cena!

Konturówka do ust Lip Matic 07, Pierre Rene , 19,99 zł

KUP

Eyeliner Precision Gel Liner, Illamasqua


Ta historia jest stara jak świat: Superman miał kryptonit, Achilles – piętę, a ja – malowanie kreski linerem. Dostarczało mi to tak wiele stresu, że w pewnym momencie postanowiłam znaleźć na to sposób. Okazało się, że rozwiązanie zamknięte zostało w małym, okrągłym słoiczku i był to żelowy liner od Illamasqua. Jest ze mną od tamtej pory i nie zanosi się na to, że wymienię go na inny model. Idealnie kremowy, cudownie plastyczny, czarny jak noc i trwały. Nie odciska się, nie kruszy ani nie pęka. Najlepszy wynalazek od czasów chleba w kromkach. Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że kocham go miłością szczerą i czystą – nie wysycha w pojemniku. Od momentu pierwszego otwarcia wieczka, jego konsystencja pozostaje dokładnie taka sama aż do ostatniej aplikacji.

Eyeliner Precision Gel Liner, Illamasqua, 21 £

KUP

Najczęściej czytane

Polecane artykuły