Facegroovin – sposób na urodę z misją

Fot. Materiały prasowe Facegroovin

Kosmetyki to nie wszystko. Uroda zaczyna się od prawidłowej postawy i rozluźnienia spiętych mięśni. Facegroovin wie o tym, jak mało kto i walczy o naszą młodość. Sprawdź na czym polega ta nowatorska metoda i co znajdziesz w gabinecie na Warszawskim Mokotowie.

Wystarczy przejść przez próg gabinetu na Postępu 17B w Warszawie, aby poczuć pozytywną energię. Edyta wita się z prawdziwą szczerością tak, jakby czekała na koleżankę, której dawno nie widziała. Zdejmujesz buty i układasz je na półce, a następnie przechodzisz przez drzwi. W objęciach różu czujesz się jak w zupełnie innym świecie. Tutaj właśnie zaczyna się cała historia.

Edyta mówi, że dla niej Facegroovin to projekt z misją. Trenerka, która postanowiła wzbogacić swoją wiedzę o terapię manualną, budzi zaufanie. Prawdopodobnie to za sprawą tego, jak fachowo i rozsądnie o wszystkim opowiada. Na potwierdzenie twoich ustaleń o jej profesjonalizmie, spoglądasz na ścianę za jej placami, ozdobioną niezliczoną ilością dyplomów. Werdykt nasuwa się sam: jesteś w dobrych rękach. 

Tak naprawdę pielęgnacja nie powinna się kończyć na kremie. Piękna skóra jest zasługą odpowiedniej postawy, masażu, rozluźniania napięć i wzmacniania mięśni. Bez tego wszystkie kosmetyki, które nakładamy na twarz mają działanie doraźne. Zachowanie prawidłowej sylwetki i funkcjonowania mięśni twarzy walczy ręka w rękę o naszą młodość.

Ponieważ każda osoba jest inna i prowadzi różny tryb życia, masaż i ćwiczenia, jakie wykonywane są w Facegroovin dopasowywane są do konkretnej osoby. Redakcja The Beauty Runway postanowiła udać się do Edyty i na własnej skórze (dosłownie!) sprawdzić, z czym to się je.

Najlepszy sposób na spięte mięśnie twarzy i bruksizm

Anna Kordus: Twarz składa się z ponad 50 mięśni! Samymi kosmetykami nie sprawimy, że będą one w doskonałej formie. Tak samo, jak nie wierzymy (lub przynajmniej nie powinniśmy), że kremy wyszczuplające zastąpią nam siłownię.

Trenujemy ciało, trenujemy nasz umysł, trenujemy pamięć, a nawet silną wolę. A czy kiedykolwiek trenowaliście twarz?

Metoda Facegroovin’ uczy, jak kształtować mięśnie twarzy tak, jak ćwiczymy mięśnie łydek, ramion i pośladków. W moim przypadku w twarzoczaszce gromadzi się cały mój stres. Napięcia mięśniowe doprowadzają do bólu głowy i na linii żuchwy. Intensywny tryb życia dał się we znaki do tego stopnia, że szukałam już pomocy u fizjoterapeuty, stomatologa oraz osteopaty. Na spotkanie w salone Facegroovin’ na warszawskim Mokotowie wybrałam się, aby się zrelaksować. Nie wybrałam w aplikacji Booksy opcji WORK-OUT, myśląc, że skoro mam przy sobie sztab ludzi niczym zawodnik olimpijski, nie potrzebuje kolejnej terapii manualnej. Myliłam się. 

Salon Facegroovin mieści się na tzw. warszawskim Mordorze i jest połączony ze studiem jogi. Wchodząc na spotkanie, przy recepcji minęłam się z panem, który dziękował Edycie za ratunek i rozpływał się nad tym, jak zabiegi zmieniły jego życie. Pomyślałam – dobry początek. 

Różowa przestrzeń zabiegowa jest podzielona na dwie części. Jedną z nich zajmuje fotel do masażu twarzy, a drugą typowa przestrzeń treningowa z matą i różnymi innymi narzędziami tortur. Na szczęście miałam się skierować na fotel, więc pomyślałam – Oho! Będzie jednak przyjemnie. Jednak po szybkiej diagnozie mogłam się pożegnać z zabiegiem relaksacyjnym. Czekał mnie wycisk. 

Edyta Maksimowicz bezbłędnie zdiagnozowała wszystkie moje napięcia w ciele, z którymi walczę już od jakiegoś czasu. Zaproponowała, abym zamiast protokołu „RELAX” zgodziła się poddać bardziej intensywnym ćwiczeniom. WORKOUT, czyli bardzo (!) intensywny i bardzo (!) głęboki masaż twarzy, szyi i głowy. Edyta nie ma litości dla naszych spiętych mięśni czy zastojów limfatycznych. Ugniata, naciska, pobudza, ujędrnia. Zachowuje się dosłownie jak saper rozbrajający bombę. 

Celem całego spotkania jest przede wszystkim – EDUKACJA. Mamy dokładnie wytłumaczone krok po kroku co się dzieje z naszym ciałem, jak powtórzyć niektóre ćwiczenie w domu, i jak nie dopuścić do nawrotu bólu, etc. Z zabiegu wychodzimy owszem nieco obolali, ale przede wszystkim z olbrzymią wiedzą i z kompletem instrukcji. Podarowanie odwiedzającym odpowiednich narzędzi do walki z napięciami, to tak naprawdę główna misja tego miejsca. 

Nie będę oszukiwać – to było bardzo intensywne przeżycie, ale zdecydowanie – WARTO! Po dwóch dniach po zabiegu wszystkie moje bóle ustąpiły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Po jednym spotkaniu odpuściły napięcia szczęki, z którymi długo nie mógł sobie poradzić mój fizjoterapeuta (i to podczas 5 sesji). Byłam w szoku. Do tej pory w sumie trochę nie dowierzam. Czuję się (jakby to nie brzmiało), jakby ktoś odgruzował moją twarz. W utrzymaniu ćwiczeń w domowym zaciszu pomaga mi aplikacja Facegroovin, gdzie korzystam z programów stworzonych przez Edytę. 

Szczególnie polecam odwiedzenie Facegroovin, jeżeli macie problemy z bólami głowy, bruksizmem, kłopoty z ciałem i postawą lub jakieś napięcia w twarzoczaszce. Sprawdzi się także świetnie terapia odmładzająca i poprawiająca owal twarzy. Można nawet umówić się na „botoks” czoła, ale bez botoksu. Zdjęcia przed i po – robią olbrzymie wrażenie! Uważam jednak, że absolutnie każdy powinien przynajmniej raz w życiu odwiedzić Facegroovin, aby nauczyć się… samoobsługi ☺ 

Czy masaż twarzy może zlikwidować zmarszczki?

Anna Sokołowska: Zastanawiałam się przez jakiś czas, jak najlepiej opisać wizytę w Facegroovin. Myślę, że chyba najlepiej streści to zwrot: eksploracja słabych i mocnych stron swojego ciała. Idąc na swoją pierwszą wizytę, nie miałam absolutnie żadnego pojęcia, czego się spodziewać. Całość potraktowałam, jak podróż do wnętrza siebie i trochę tak było.

Na samym początku zachwyca mnie miejsce – różowa oaza na warszawskim Mordorze. Niezwykle przytulnie, wyjątkowo stylowo. Spotkanie z Edytą rozpoczynam od zrozumienia, dlaczego spięte mięśnie są zabójcami urody. Za wszystko odpowiada niewłaściwe krążenie krwi. Wystarczy więc pozbyć się tego problemu, aby cera wyglądała o niebo lepiej. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ponieważ Edyta otwiera przede mną puszkę Pandory. Poznaję miejsca na swoim ciele, które kumulują stres i godziny beznadziejnej postawy podczas pracy. Chwila bólu przynosi niezwykłą ulgę.

Następnie przechodzimy do twarzy. Okazuje się, że Edyta zna ją lepiej niż ja sama. Doskonale wie, które partie należy rozluźnić i zabiera się do pracy. Dowiaduję się, że moja lewa strona jest bardziej spięta, co przyczynia się do powstawania zmarszczki przy ustach. Oznacza to, że jest jeszcze dla mnie nadzieja! Wszystko wykonuje z rozwagą, biorąc pod uwagę kondycję zdrowotną moich stawów (tak, jakiś czas temu wypadła mi żuchwa). Rozluźnienie twarzy jest odczuwalne i mam wrażenie, że po raz pierwszy od dawna stała się w końcu częścią mnie. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale zazwyczaj bliżej jej do napiętej jak struna grupie mięśni niż kawałkowi człowieka.

Po godzinie, gdy podnoszę się z łóżka, odczuwam niewysłowioną ulgę. Wszystkie troski, które przygniatały moje ciało, magicznie się ulotniły, a moje nogi stają się dwoma, miękkimi kawałkami spaghetti. Fantastyczne uczucie! Otrzymuję pracę domową, a ćwiczenia mam wykonywać regularnie. Jeśli zagwarantują mi one takie fantastyczne doznania, to nie mogę się wprost doczekać!

Facegroovin zostało założone w kooperacji z Ministerstwem Dobrego Mydła w myśl zasady, aby do pielęgnacji podchodzić holistycznie (masaż na początek, a kosmetyki na zakończenie). Edyta podkreśla, że jest to projekt z misją, bo daje wiedzę oraz umiejętności, które poprawiają samopoczucie i wygląd. Po kilku spotkaniach nadchodzi czas rozstania i tylko od nas samych zależy, czy będziemy sumiennie wykonywać ćwiczenia.

W tym na pewno pomoże wyjątkowa aplikacja Facegroovin, która łączy muzykę, ćwiczenia i masaż dopasowane do konkretnych potrzeb. Dodatkowo piękna oprawa graficzna (owszem, luksusowo-różowa) sprawia, że wraca się do niej z przyjemnością, a nie z poczuciem smutnego obowiązku.

Facegroovin to pierwszy krok w stronę mniej spiętego ciała, młodszego wyglądu i zdrowszej cery.

Nie wiem, czy istnieje lepsza rekomendacja.

Botoks twarzy bez botoksu

Piotr Janicki: Koncept Facegroovin’ – połączenie fizjoterapii manualnej twarzy z technikami relaksacyjnymi i autorskimi pomysłami terapeutki studia – wydał mi się interesujący od samego początku. Jak to u mnie bywa, gdy zobaczyłem coś ciekawego to absolutnie musiałem to sprawdzić na sobie. 

Edyta, trenerka Facegroovin’, przywitała mnie merytoryczną rozmową na temat założeń metody, co było przyjemnym początkiem naszej sesji – często miejsca beauty niebezpiecznie dryfują na pseudonaukowe wody, ale tutaj nie wykryłem naciąganych treści. Metoda opiera się na manualnej pracy z nadmiernymi napięciami mięśni głowy i szyi, które są związane nie tylko z naszym wyglądem, ale też i samopoczuciem, co ma sens także z medycznego punktu widzenia. 

Do studio przyjechałem prosto z pracy, więc przy wyborze przebiegu sesji nie miałem wątpliwości i poprosiłem o relaks. Po krótkim zbadaniu stanu moich mięśni trenerka zakwalifikowała mnie do tego zabiegu. Przy dużych napięciach, których na szczęście nie miałem, relaks zamienia się w sesję Workout, przy czym elementy jednego mogą znaleźć się w drugim i vice versa według potrzeb danej twarzy. 

W trakcie masażu dopytałem się też o rozmasowywanie zmarszczek, nazwaną przez studio manualnym botoksem. Sesja taka trwa 45 minut, ja poprosiłem o krótką, 10-minutową demonstrację na czole. Porównanie wyglądu czoła przed/po jest na zdjęciu poniżej – co najlepsze, 11 dni później, dzięki ćwiczeniom które dostałem do domu efekt, choć nie aż tak dramatyczny, dalej się utrzymuje. 

Z wizyty wyszedłem całkowicie zadowolony, odprężony, trochę podsypiający, ale intensywnie zrelaksowany.

Na plus zaliczam dobrą komunikację na linii klient-trenerka, która pozwoliła wynieść coś, co na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły masaż na inny poziom. 

Fot. Piotr Janicki

Najczęściej czytane

Polecane artykuły