Marka kosmetyczna Ecooking – naturalna pielęgnacja o skandynawskim sercu

W Polsce prawdopodobnie powiedzielibyśmy, że pielęgnacja naszej skóry jest przejawem miłości do siebie i szukania wewnętrznej równowagi. Tina Søgaard, założycielka duńskiej marki kosmetycznej Ecooking, z pewnością użyłaby jednego słowa o wielkiej mocy: hygge. Szczerze uważa, że każdy zasługuje na piękno i wspaniałe samopoczucie. Nic dziwnego, jeśli pomyśli się o samych początkach jej marki.
Nieco ponad siedem lat temu Tina borykała się z wieloma osobistymi problemami, a każdy z nich odcisnął piętno na jej twarzy. Zamiast szczęśliwej osoby o promiennej skórze, z lustra spoglądał na nią ktoś nieznajomy – ze zmarszczkami, zmęczoną i ziemistą cerą. Zamiast się poddać, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Traf chciał, że miała za sobą ponad 20 lat doświadczenia w branży kosmetycznej, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby stworzyć produkty, które rozwiązałyby konkretne problemy jej cery. Zasiadła przy kuchennym stole i zaczęła tworzyć mikstury, kremy, olejki, wszystko po to, aby znów cudownie poczuć się w swojej skórze. Za cel postawiła sobie użycie jak najmniej przetworzonych składników. Rezultaty zachwyciły ją, a także jej znajomych, którzy coraz częściej zaczęli prosić ją o choć odrobinę produktów. Tak narodziła się marka kosmetyczna Ecooking, gdzie każdy problem rozwiązywany jest prostym i działającym składem. Sama Tina podkreśla, że „Ecooking to przede wszystkim efektywność, a także kosmetyki jak najbardziej naturalne i organiczne”.
Nasza redakcja postanowiła wypróbować odrobinę tej miłości Ecooking na własnej skórze. Sami sprawdźcie, jaki był tego rezultat.
Ania Sokołowska
Moje zetknięcie z marką Ecooking było niczym pierwsze uczucie bohaterek romantycznych seriali. Na samym początku ekscytacja. W końcu to nowość, naturalne składniki i wiele obietnic lepszej cery. Kiedy już serce zaczynało bić szybciej, wkradło się to niepotrzebne i ciężkie uczucie zwątpienia. Co jeśli za bardzo się angażuję, a rezultaty będą dalekie od oczekiwanych? W końcu moja skóra jest strasznie wybredna. Co jeśli nam się nie uda? W końcu ja, bohaterka tej skincare’owej dramy, docieram do punktu, w którym nie ma już odwrotu. Trzymam w ręku pierwszy produkt Ecooking, otwieram wieczko i postanawiam rzucić się na głęboką wodę. Bez względu na konsekwencje, odrzucając wszystkie niepotrzebne myśli.
Pierwsza w mojej pielęgnacji zawitała oczyszczająca maska z zieloną glinką Clay Mask. Słoiczek skrywał gęstą konsystencję w odcieniu mchu o świeżym zapachu. Cieszyłam się na testy, ponieważ moja skóra uwielbia maski algowe, jednak nigdy nie starcza mi cierpliwości na robienie ich samej. Z tego powodu najczęściej lądują w głębinach szafek i okrywa je mgła zapomnienia. Aplikacja maski oczyszczającej Ecooking jest bardzo prosta i przyjemna, a zmywanie bezproblemowe. Co mogę powiedzieć o efektach? Przykro mi bardzo, ale nie będzie tu żadnych słów hańby. Pokochałam tę maskę od pierwszego użycia. Skóra staje się bardziej promienna i oczyszczona. To zasługa witaminy A oraz zielonej glinki. Na następny dzień odkryłam, że wszelkie stany zapalne, jakie znajdowały się na mojej twarzy, były zagojone i mniej widoczne. Za tą magią z pewnością stał kwas salicylowy. A co z porami? Malusieńkie, prawie niewidoczne i dużo mniej podobne do gigantycznych kraterów, jakie zadomowiły się na mojej twarzy. Jedyną rzeczą, która może niepokoić, jest lekkie uczucie szczypania na samym początku po nałożeniu maski. Nie zaprzeczę, trochę spanikowałam, ponieważ moja skóra jest bardzo wrażliwa. Jednak po kilku sekundach mrowienie mija, a resztę czasu można poświęcić na relaks.

Oczyszczająca maska do twarzy z zieloną glinką Clay Mask, Ecooking, 129 zł
KUPNa tym nie poprzestałam i w kolejnym etapie chciałam zadbać o swoje ciało. Z tego powodu sięgnęłam po ujędrniający balsam z niacynamidem Body Lotion. Muszę przyznać, że przepadłam! Jeśli istniałaby nagroda za najlepszą formułę, ten balsam powinien dostać co najmniej dwie statuetki. Trzecią przyznałabym w gratisie – tak bardzo się polubiliśmy. Lekka formuła wchłania się błyskawicznie pozostawiając skórę rewelacyjnie nawilżoną. To zasługa kwasu hialuronowego, masła shea, aloesu i oleju arganowego. Balsam ugasił pragnienie mojej skóry, z którą borykałam się od dawna. Do tego zawartość niacynamidu wyrównuje koloryt skóry, ale na te efekty trzeba będzie prawdopodobnie zaczekać. Mogę tylko powiedzieć, że to rewelacyjne uczucie nawilżenia utrzymało się do kolejnego dnia. Jestem pod wielkim wrażeniem i wpisuję balsam do ciała od Ecooking na listę moich ulubionych kosmetyków.

Ujędrniający balsam do ciała z Niacynamidem o zapachu jaśminu, winogron i kwiatów pomarańczy Body Lotion, Ecooking, 135 zł
KUPWarto pamiętać, że wszystkie produkty marki zamknięte są w prostych, przyjemnych dla oka opakowaniach, przypominających nieco stare produkty apteczne. Myślę, że to skojarzenie jest dość adekwatne, ponieważ, zupełnie jak dawniej, na etykietach znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Skład, działanie, sposób aplikacji – mamy tu wszystko wypisane tak klarownie, że niepotrzebne są nam dodatkowe „powieści o kosmetykach” w formie kilkunastu stronicowych ulotek.
Czym jeszcze Ecooking zrobił na mnie wrażenie? Chyba po raz pierwszy w historii mojej pielęgnacji, kosmetyki robią dokładnie to, co obiecuje producent. Do tego stopnia, że efekty widzi się natychmiast i ma się ochotę do nich wracać. Jeśli miałabym jednym zdaniem podsumować ich działanie, powiedziałabym: „Moja skóra nigdy nie wyglądała tak dobrze”. To chyba rozwiewa wszystkie wątpliwości. To nie pielęgnacja, to miłość!
Patrycja Bienias
Znalezienie idealnego kremu nawilżającego, który spełnia większość moich oczekiwań jest zawsze bardzo trudne. W końcu to podstawowy element codziennej pielęgnacji, nieodłączony towarzysz każdego dnia. Powinien nie tylko chronić skórę przed utratą wilgoci, ale dawać uczucie komfortu i ukojenia. Jest wiele okienek, które muszę odhaczyć, zanim dany krem trafi na półkę zaufanych ulubieńców.

Kiedy w moje ręce trafił krem nawilżający 24 Hour Cream od Ecooking, ogromny plus dostał na starcie za bardzo wygodne, poręczne opakowanie. Krem ma klasyczną, gęstą konsystencję, a dzięki pompce produkt pozostaje higieniczny i bez problemu można dozować mniejsze lub większe porcje. Nic się tutaj nie zmarnuje! Po nałożeniu i wmasowaniu w skórę formuła staje się jedwabista, wypełnia każde zagłębienie skóry, otula ją i zmiękcza. Krem zawiera innowacyjny aktywny składnik Hyadisine™, uzyskiwany w procesie biofermentacji morskich bakterii, który ma silniejsze właściwości nawilżające niż znany wszystkim kwas hialuronowy. Co jeszcze? Zapach! Jest to niespotykana, lekko kwiatowa nuta, przypominająca mi zapach świeżego, wiosennego bukietu tulipanów. Bardzo przyjemny, delikatny zapach, który ulatnia się chwilę po aplikacji.

Naturalny, nawilżający krem do twarzy 24- godzinny 24 Hours Cream, Ecooking, 169 zł
KUPTakiego produktu, jak serum witaminowe Vitamin A Serum w kapsułkach jeszcze nie testowałam. Serum do twarzy z retinolem i ceramidami od Ecooking zamknięte jest w perłowych, żelowych kapsułkach. Coś cudownego! Odkręcasz szklany słoiczek, w którym ułożone są drobne, lśniące łezki, a w każdej z nich czeka porcja serum. Formuła działa przeciwstarzeniowo, przyspiesza podział komórek i wygładza skórę. Produkt ma olejkową, ale nadal lekką konsystencję. Świetnie nadaje się do szybkiego masażu twarzy. Serum szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką, delikatnie błyszczącą i gotową na dalsze etapy pielęgnacji. Korzystanie z tych uroczych kapsułek stało się dla mnie niezwykle przyjemnym, codziennym rytuałem.

Przeciwzmarszczkowe serum do twarzy z retinolem i ceramidami w kapsułkach Vitamin A Serum in capsules, Ecooking, 229 zł
KUPAnna Kordus
Nieczęsto mam okazję korzystać z produktów zamkniętych w kapsułkach, a jestem wielką fanką kosmetyków w takie formie. Jest higieniczna, stabilna i wygodna. Przykładowo podczas podróży bierzecie ze sobą 3 takie perełki, zamiast dźwigać ze sobą cały słoik. Przy tradycyjnych opakowaniach mamy ryzyko wtórnych zanieczyszczeń (np. z naszych palców). Ten problem nie dotyczy kapsułek kosmetycznych, co oznacza, że do o takich produktów można nie dodawać konserwantów (lub dodawać ich mniej). Wiele produktów do pielęgnacji, gdy zostaje wystawione na działanie światła i powietrza, potrafią tracić/ zmieniać swoją moc. Ponieważ każda porcja kosmetyku jest oddzielnie zamknięta, to każda perełka skutecznie chroni swojego skarbu, jakim są składniki aktywne.
Jedna kapsułka idealnie (!) wystarcza na aplikację produktu na twarz i szyję. Nakładanie serum jest niezwykle przyjemnym doznaniem. Zauważyłam to już przy maseczce glinkowej, że Ecooking jakoś tak magicznie komponuje swoje produkty, aby każda aplikacja była zmysłowym przeżyciem. Idealna konsystencja delikatnie prześlizguje się pod palcami, ale nie jest tłusta. Zachęca do masażu, ale dość szybko się wchłania. Nie ma dodanego zapachu, ale przyjemnie pachnie olejkiem. Nie wiem, jak to zrobili, ale dzięki temu każda aplikacja serum Vitamin A Serum w kapsułkach jest wspaniałym doznaniem.
Przechodząc do konkretów: w wegańskim składzie znajdziemy wysokie stężenie retinolu, którego zalet chyba nie musimy nikomu przedstawiać oraz ceramidy (typu 3), które odbudowują barierę hydrolipidową i dbają o nawilżenie skóry. Do tego olej sojowy, który dodatkowo chroni skórę przed nadmierną utratą wody, działa kojąco i wspiera regenerację skóry.
Już po pierwszym użyciu twarz jest wyraźnie nawilżona. Przy regularnym stosowaniu zaczęłam obserwować poprawę gęstości i elastyczności skóry. Cera wygląda zdrowo i… młodo (?). Przy dłuższym używaniu liczę dodatkowo na spłycenie zmarszczek mimicznych, tak jak obiecuje to duński producent. Trzymajcie kciuki!

Przeciwzmarszczkowe serum do twarzy z retinolem i ceramidami w kapsułkach Vitamin A Serum in capsules, Ecooking, 229 zł
KUPPora na wyznanie: od dawna nie stosuję płynów micelarnych. Głównie ze względu na ich skład i konieczność zmywania produktu, o których marki zazwyczaj nie informują na swoich opakowaniach. Z założenia takie kosmetyki zawierają detergenty, dzięki którym skutecznie zmywają makijaż, brud i tłuszcz. Jednak przy dłuższym kontakcie ze skórą mogą ją podrażniać i wysuszać. Także przy stosowaniu płynów micelarnych do codziennego demakijażu, koniecznie trzeba po każdym użyciu zmyć je wodą i dopiero wtedy użyć toniku, aby przywrócić jej naturalne pH.
Często w składzie wód micelarnych znajdziemy różne nieciekawe składniki, takie jak SLS, parabeny, substancje zapachowe i alkohol. Także, mimo że to niezwykle popularny kosmetyk, naprawdę ciężko było mi znaleźć do tej pory produkt, który mogłabym stosować bez wyrzutów sumienia. Jednocześnie tęskniłam bardzo za jego wygodą i skutecznością.
Wtedy wchodzi ona, cała na… przezroczysto – Woda Micelarna od Ecooking. Jej bazą jest wodny roztwór z liści aloesu, który działa regenerująco, przeciwzapalnie i nawilżająco. Wpływa korzystnie na jędrność i nawilżenie oraz jest naturalnym źródłem przeciwutleniaczy. Drugim składnikiem na liście INCI jest glikol roślinny, który jest rozpuszczalnikiem dla innych składników i chroni kosmetyk przed wysychaniem, a skórę – przed utratą wilgoci. Dodatkowo zmniejsza ryzyko podrażnień i alergii. Numer 3 to pełna witamin C i B moja ukochana woda ogórkowa. Ma ona działanie przeciwzapalne, antyoksydacyjne i nawilżające.

Micellar Water od Ecooking sprawdzi się przy każdym rodzaju skóry. Także przy tej suchej i wrażliwej, które większość płynów micelarnych powinny omijać szerokim łukiem. Dla skóry dojrzałej dodatkową zaletą będzie to, że ta woda duńskiej marki wspiera produkcję kolagenu i elastyny. Produkt jest oczywiście wegański i przebadany dermatologicznie. Mało tego: nie trzeba go zmywać! Nawet nie musicie stosować po nim toniku. Także pokochają go też wszyscy kosmetyczni minimaliści.

Organiczna, nawilżająca woda micelarna do demakijażu twarzy z wyciągiem z ogórka i rumianku Micellar Water, Ecooking, 139 zł
KUPMagda Pacura
Z marką Ecooking miałam już styczność kilka lat temu w Londynie. Zachwycił mnie wówczas ich miętowy balsam do ust, od którego byłam wręcz uzależniona. Z radością przyjęłam fakt pojawienia się marki na polskim rynku, a z jeszcze większym entuzjazmem możliwość przetestowania linii pielęgnacyjnej! Pod lupę poszły: nawilżający krem 24h oraz serum z witaminą A – pomyślałam, że to dobre combo dla mojej suchej, 31-letniej skóry, na której coraz częściej widać oznaki zmęczenia i przesuszenia.
Krem nawilżający 24 Hour Cream od Ecooking okazał się strzałem w dziesiątkę. Konsystencja wręcz idealna – na tyle bogata, aby utrzymywać poczucie nawodnienia i komfortu cery przez cały dzień, ale wystarczająco lekka, aby być dobrą bazą pod makijaż. Składniki aktywne to również idealna kompozycja dla mojej skóry – peptydy i proteiny pomagają uporać się z pierwszymi objawami starzejącej się skóry (zmarszczki, problemy z kolorytem i przebarwieniami), olej ze słodkich migdałów i masło shea odżywiają, nawilżają i uelastyczniają. Zapach delikatny, uniseksowy, nadający się również dla panów!

Naturalny, nawilżający krem do twarzy 24- godzinny 24 Hours Cream, Ecooking, 169 zł
KUPDrugi produkt, który mnie zachwycił, to serum w ampułkach z retinolem, pogromcą zmarszczek i zmęczonej, poszarzałej skóry. Zacznijmy od opakowania. Zamknięte w słoiczku ampułki są całkowicie rozpuszczalne w wodzie, więc nie produkują dodatkowych odpadów, a dzięki nim aplikacja produktu jest maksymalnie higieniczna. Konsystencja jest przyjemnie aksamitna, rozprowadza się gładko i od razu daje uczucie „otulenia“. Jedna ampułka wystarcza na całą twarz, szyję oraz dekolt, o których często zapominamy. Już po dwóch tygodniach stosowania zauważyłam różnicę w wyglądzie skóry – jest bardziej napięta, gładka oraz widocznie nawilżona. Kuracja trwa 2 miesiące, więc jest to idealny czas na regenerację po zimie i wkroczenie w latko z piękną cerą!

Przeciwzmarszczkowe serum do twarzy z retinolem i ceramidami w kapsułkach Vitamin A Serum in capsules, Ecooking, 229 zł
KUPAga Brudny
Testując nowe marki pielęgnacyjne mam swoją niezawodną taktykę. W pierwszej kolejności sięgam po dwa produkty, co do których mam największe wymagania. Zgadliście. Chodzi o aktywne serum i maskę. Jeśli po kilku tygodniach stosowania serum do twarzy nie widzę jego dobroczynnego działania, widocznego gołym okiem to odpuszczam, bo serum po prostu powinno działać! `Z maskami poprzeczka ustawiona jest jeszcze wyżej – jedna aplikacja i oczekuję konkretnego efektu na skórze. Taką też zasadę przyjęłam w testach duńskiej, wegańskiej marki Ecooking. Na “warsztat” trafiły serum z wysokim stężeniem witaminy C i maska nawilżająca.
Zacznę od serum Vitamin C Serum. Produkt o lekkiej, szybko wchłanialnej konsystencji. Wielki plus za doskonale przyswajalną formę witaminy C, czyli glukozyd askorbylu. Poza efektem świeżej, gładkiej, napiętej, rozświetlonej skóry brawa należą sie za właściwości nawilżające. Lekkie w konsystencji, mocne w działaniu. Doskonale sprawdza się na no, a także na dzień, pod makijaż. Pokochałam od pierwszego użycia. Doskonała odmiana od wcześniej stosowanego serum z wit C w wersji olejowej. Świetny produkt, idealny szczególnie na lato.

Serum do twarzy z witaminą C Vitamin C Serum, Ecooking, 229 zł
KUPCo do maski nawilżającej Moisturizing Mask to również był strzał w dziesiątkę! Żelowa konsystencja mimo swojej lekkości, okazała się wyjątkowo otulająca. 10 minut i skóra jest porządnie “najedzona” i “napita”. Kwas hialuronowy, mieszanka kilku lekkich olejów (sezamowy, klementynkowy, migdałowy), które zaskakująco nie są wyczuwalne na skórze jako olej na skórze oraz organiczny ekstrakt z ogórka. Pachnie “męsko”- cudownie. Po zmyciu skóra jest wypoczęta, gładka, wyraźnie odświeżona, nawodniona. Można stosować także jako maskę całonocną i przyznam wam szczerze… zasypianie z nosem “wtulonym” w doskonały zapach tej nawilżającej maski to dopiero jest kojący sen. Po pierwszym użyciu wrzuciłam do kufra makijażysty, bo to idealna, błyskawiczna maska nawadniająca pod makijaż! Ze względu na bogaty, uniwersalny skład i unisexowy zapach gorąco polecam i dziewczynom i chłopakom.
