Najlepsze filtry na lato – faworyci redakcji

Fot. Imaxtree/ Agencja Free

Ochrona przeciwsłoneczna – wiele już zostało powiedziane na temat tego, jak jest ważna. Pamiętamy o niej przede wszystkim w sezonie wakacyjnym (a jakże!), kiedy słonko przypieka nam ramiona, a na buzi ni stąd ni zowąd pojawiają się plamki po okularach jak u uroczej pandy. Po prawdzie o filtrze SPF powinno się jednak pamiętać przez cały rok i stosować także jeśli spędzamy dzień głównie wewnątrz, nie wspominając już o oszklonych pomieszczeniach z mnóstwem okien. Słowem, krem powinien być szczególnie dopasowany do potrzeb twarzy i cery, leżeć jak ulał, nie podrażniać i chronić. Jak zatem wybrać taki, który sprawdzi nam się przez cały rok? Poznajcie naszych faworytów!

Emulsja rozświetlająca SPF 50 Azelac RU, Sesderma

Piotr Janicki: Lubię produkty wielozadaniowe. Tutaj mamy dosyć lekki fluid przeciwsłoneczny spełniający też rolę wsparcia kuracji przeciw przebarwieniom oraz natychmiastowo rozświetlający przez dodatek drobinek odbijających światło. Szczególnie ciekawy jest dlatego, że ma w sobie działający na przebarwienia kwas traneksamowy, który warto mieć w swoich rytuałach pielęgnacyjnych. Solidny wybór dla wielu skór, ale trzeba lubić efekt glow!

Emulsja rozświetlająca SPF 50 Azelac RU, Sesderma, 175,49 zł

KUP

Mleczko w sprayu nawilżające SPF 50+ UVA + UVB Sopot Sun, Ziaja

Ania Sokołowska: Swoim wyborom kosmetycznym jestem bardzo wierna. Dlatego też, jeśli coś się sprawdza, pozostaje ze mną na bardzo długo. Nie inaczej jest z wyborem filtrów przeciwsłonecznych, które przy mojej cerze w kolorze mąki (lub też szlachcianki – wedle uznania), muszą działać cuda. W przeciwnym razie czeka mnie dużo bólu i innych niezbyt miłych rzeczy, które tu po prostu przemilczę.

Z nawilżającym mleczkiem w z sprayu od Ziaja zapoznałam się przez mojego kolegę. Znając jego zamiłowanie do luksusowych rzeczy, spodziewałam się produktu za miliony monet. Tymczasem miło się zaskoczyłam, bo na przyjemnej cenie nie kończyła się lista atutów. Z pewnością docenicie także łatwość aplikacji mleczka. Atomizer równomiernie rozprowadza produkt i można zabrać go ze sobą na poprawki w ciągu dnia.

Mleczko w sprayu nawilżające SPF 50+ UVA + UVB Sopot Sun, Ziaja, 29,10 zł

KUP

Do tego wysoka ochrona, którą najlepiej zobrazuje ta sytuacja: pewnego dnia spędziłam kilka godzin na otwartej przestrzeni, oglądając walki rycerskie w Pradze (Krzyżacy kontra Husyci), nieosłonięta cieniem żadnego drzewa. Mojej białej skórze nie stało się absolutnie nic, a wierzcie mi, słońce jest dla niej bezlitosne.

Jeśli szukacie filtru przeciwsłonecznego, który jest wygodny w aplikacji, pachnie wakacjami, nie zapycha porów i chroni najdelikatniejszą skórę, Sopot Sun w sprayu będzie strzałem w dziesiątkę. Do tego jest łatwo dostępny, więc możecie się w niego zaopatrzyć w trybie last minute.

Krem Cellular Luminous Anti-pigmentation Fluid SPF 50, Nivea 

Patrycja Bienias: Ten krem z filtrem trafił do mnie czystym przypadkiem. Zanim wrzuciłam go do koszyka, nie miałam pojęcia, że marka Nivea ma w swojej ofercie coś dedykowanego ochronie przeciwsłonecznej. W końcu od lat mówiąc krem Nivea, widziałam przed oczami kultowe, granatowe opakowanie i tłuściutką, białą formułę. A jednak! Cellular Luminous Anti-pigmentation Fluid to ultra lekki krem, który szybko rozprowadza się na twarzy, nie bieli i pozostawia przyjemne, satynowe wykończenie. Dodatkowo, przy regularnym stosowaniu, dzięki zawartości kwasu hialuronowego i witaminy E, mocno nawilża skórę. Nie mogę nie wspomnieć, że pachnie nieco nostalgicznie i słodko, jak ten klasyczny, dobrze wszystkim znany krem Nivea. Produkt przeszedł testy w czerwcowych upałach i zdał je śpiewająco, chroniąc moją skórę od poparzenia w ostrym słońcu. 

Krem Cellular Luminous Anti-pigmentation Fluid SPF 50, Nivea, 107,99 zł

KUP

Mgiełka Anthelios Anti-Shine SPF50+, La Roche-Posay

Anna Kordus: Moim największym wyzwaniem w odnalezieniu produktu z filtrem było coś do reaplikacji. Nakładanie ponownie kremów na makijaż o matowym wykończeniu było sporym wyzwaniem, a spreje często okazywały się zbyt oleiste, naruszały makijaż i/lub podrażniały oczy. Mam cerę tłustą z niedoskonałościami, także filtr nie mógł potęgować efektu świecenia ani zatykać porów.

Czemu należy w ciągu dnia nakładać ponownie produkty z filtrem przeczytacie w moim wywiadzie z kosmetolożką Karoliną Bobyk.

W tym roku w końcu udało mi się odnaleźć Święty Graal reaplikacji. Idealny okazał się produkt od La Roche-Posay z mojej ulubionej serii Anthelios. Anti-Shine Mist to lekka, niewidoczna mgiełka o matowym wykończeniu, dająca wysoką ochronę (SPF 50). Jest bardzo wygodna w aplikacji, szybko się wchłania i nie pozostawia śladów. Nie klei się, nie niszczy makijażu i jest wodoodporna. Po aplikacji jest właściwie niewyczuwalny na skórze. Chroni zarówno przed UVA, jak i UVB, ale także przed zanieczyszczeniami środowiska i promieniowaniem podczerwonym typu A. Ma poręczne, niemal niezniszczalne opakowanie, także można ją zabrać ze sobą wszędzie. Nie zajmie dużo miejsca w torebce i się nie rozleje (jak to bywało niestety w moim przypadku z innymi produktami…). Bardzo łatwo i skutecznie można „uzupełnić” filtr na skórze niezależnie od tego, co akurat robicie i gdzie się znajdujecie. Przy okazji przypominam, że należy to robić codziennie co 2-3h. 

Mgiełka Anthelios Anti-Shine SPF50+, La Roche-Posay, 72,55 zł

KUP

Czy ma wady? Owszem, nawet trzy. To małe i poręczne opakowanie nie wystarcza na długo. Produkt nie jest zbyt wydajny, a przez to nie jest najbardziej ekonomiczną inwestycją. Drugą rzeczą, za którą nie przepadam, jest gigantyczna biała chmura, którą otacza mnie produkt podczas każdego użycia. Jeżeli nie jesteście magikiem szykującym się do zniknięcia, to nie jest efekt, o jakim szczególnie marzycie. Trzecia rzecz to nawet nie wada, a bardziej ostrzeżenie – mgiełka ta posiada zapach. Jeżeli macie bardzo wrażliwą i/lub alergiczną skórę, polecam wcześniej testy. U mnie nie było żadnych podrażnień, także uczulam jedynie uczuleniowców ?.

Mimo powyższych nie zamienię już La Roche Posay Anthelios 50 Anti Shine Mist na nic innego, bo odwrotnie niż w „Misiu” – minusy nie przesłaniają mi plusów! 

Primer ochronny SPF 40 Unseen Sunscreen, Supergoop!

Karol Młodziński: SPF-owym wyjadaczom marki Supergoop! przedstawiać nie trzeba, reszcie należy się kilka słów: Holly Thagard to amerykańska królowa kremów z filtrem. Obdarzona blond grzywą i czarującym, południowym uśmiechem Teksanka z niezwykłym zacięciem edukuje na temat ochrony przeciwsłonecznej i promuje swoje produkty z SPFem. Kosmetyki nie potrzebują jednak reklamy, rok w rok plasują się na samym szczycie bestsellerów w swojej kategorii, a ilość nagród przyznanych im przez branżę mówi sama za siebie.

Unseen Sunscreen to uznany hit z conajmniej kilku powodów. Przede wszystkim jest lekki i nie zapycha, a po chwili w ogóle zapomnisz, że masz na twarzy krem z filtrem. Każdy z cerą trądzikową wie, jak trudno jest trafić w dziesiątkę z fotoprotekcją i nie nabawić się przy okazji malowniczych wysypów krostek. Unseen Sunscreen to świetny wybór do każdego typu skóry. Niewidoczny (ale wodoodporny!) filtr przeciwsłoneczny SPF40 chroni przed szkodliwymi promieniami UVA, UVB i IRA. Poza działaniem ochronnym nawilża i wygładza na tyle efektywnie, że jest często polecany jako baza pod makijaż. Na pewno nie jest to produkt tani, ale jestem pewien, że przy jego wydajności i wielozadaniowości warto mieć go na oku podczas sezonowych wyprzedaży. I pamiętaj o reaplikacji!

Primer ochronny SPF 40 Unseen Sunscreen, Supergoop!, 279 zł

KUP

Krem przeciwsłoneczny Sunscreen Fluid SPF50, Altruist

Aga Brudny: W mojej kosmetyczce aktualnie znajduje się aż kilkanaście (!) kremów z filtrem. Dokładnie 17. Ta liczba stanowi o tym, że po pierwsze ochrona przeciwsłoneczna to dla mnie sprawa najwyższej wagi, a po drugie wciąż poszukuję tego jednego jedynego, idealnie dopasowanego, z którym będziemy żyli długo i szczęśliwie. Ach były już i mniejsze i większe miłostki i romanse na miesiąc czy dwa ale w tym sezonie zakochałam się na zabój i czuję, że ta miłość będzie to już tak “na poważnie”.

Altruist Sunscreen Fluid SPF 50 to mój aktualny numero uno! Z długiej listy jego zalet najważniejsze to: jest ultralekki, półpłynny, świetnie się wchłania, jest wręcz niewyczuwalny na skórze, nie bieli, mimo że zawiera nie tylko filtry chemiczne ale i mineralne, nie pachnie, nie roluje się, idealnie trzyma się pod makeupem i daje piękne, lekko świetliste wykończenie skóry. Pod kątem ochrony przeciwsłonecznej fluid Altruist to prawdziwy sunscreen-ninja! Zawiera aż 9 różnych filtrów w tym `Tris-Biphenyl Triazine (Nano), czyli substancję najnowszej generacji o bardzo szerokim spektrum działania i bardzo wysokiej fotostabilności. Doskonały pod względem konsystencji, działania i… ceny! Tej klasy krem z filtrem za niecałe 60zł? Really? Aż trudno uwierzyć, że w tak niepozornym opakowaniu kryje się taki kozak!

Krem przeciwsłoneczny Sunscreen Fluid SPF50, Altruist, 59 zł

KUP

Krem z filtrem Aloe Waterproof Sun Gel SPF50, Holika Holika

Magdalena Pacura: Może nie będę zbyt oryginalna, ale ten krem przeciwsłoneczny od Holika Holika to mój absolutny hit tego lata. Konsystencja, zapach, działanie, cena – wszystko się tu zgadza. Podpatrzyłam go u swojego męża (edukacja w zakresie ochrony słonecznej działa, jak należy!!) i kiedy zabrakło mi mojego kremu SPF, podkradałam po kryjomu z mężowej kosmetyczki. Lekka, kremowo-żelowa konsystencja okazała się idealna na lato. Filtr nie zostawia białych smug na twarzy, szybko się wchłania, rozprowadza się gładko i daje ładne, ale nieprzesadne glow. Używam na twarz, dekolt, ramiona, tatuaże i zawsze mam go w torebce. Na planach też super sprawdził się pod makijaż zarówno na dziewczynach, jak i chłopakach. Zdecydowanie będzie to mój wakacyjny kompan w te wakacje! 

Krem z filtrem Aloe Waterproof Sun Gel SPF50, Holika Holika, 79 zł

KUP

Krem CC do cery naczynkowej SPF 50+ Roséliane, Uriage

Ola Lipecka: Uwielbiam markę Uriage. Ich kosmetyki są jak remedium dla mojej wrażliwej i podatnej na alergie skóry. Koją, nawilżają i łagodzą wszelkie podrażnienia. Dodatkowo sam fakt, iż jest to marka stricte dermatologiczna wzbudza moje szczególne zaufanie. Nie wspominając już o tym, że Uriage zostało mi polecone przez dermatologa. I tak, śmiało mogę powiedzieć je ne regrette rien. 

Wspomnę tylko, że Francja jest obecna w mojej kosmetyczce nie tylko ze względu na pochodzenie samej marki. Bardzo lubię podejście Francuzek do pielęgnacji i makijażu. Czuję, że ich je ne sais quoi, to całe “mniej znaczy więcej” i zamiłowanie do naturalności jest mi po prostu bliskie. Podobnie jak ja, najczęściej kupują kosmetyki w pharmacies i – czego zdążyłam się już od nich nauczyć – wybierają wielofunkcyjne rozwiązania.Takim właśnie jest dla mnie krem CC z SPF z serii Roséliane

Lubię minimalizm idący w parze z wielofunkcyjnością. Wcześniej przez lata stosowałam Hyséac SPF50+, fluid matujący od tej samej marki. Ponieważ zdarzają mi się cienie pod oczami czy – jak to z naczynkami bywa – zaczerwienienia, dorzucałam do tego również delikatny korektor. Nigdy nie stosuję podkładów, stąd to dwuelementowe rozwiązanie w zupełności mi wystarczało, przez długi czas. Dopóki nie stwierdziłam, że przecież może być jeszcze prościej. Moja skóra nie lubi ciężkich produktów, ani ich “nadbudowywania”. Trochę w zgodzie z tym, co mówi Violette – chcę jej dawać oddychać. Szukam przy tym kosmetyków lekkich, dających subtelne krycie, ale nie zanadto tłustych i bynajmniej nie takich, co to zapychają pory przy pierwszym użyciu. 

Krem CC do cery naczynkowej SPF 50+ Roséliane, Uriage, 99,99 zł

KUP

Krem CC z SPF 50+ to właśnie taka moja kawa dwa w jednym ?. W jednej 40 ml tubce dostaję dobrą ochronę przeciwsłoneczną (wspominałam, że mam alergię na słońce i że jeśli nie smaruję się SPF regularnie to pojawia mi się w try miga wysypka?) oraz ujednolicenie kolorytu twarzy. Słowem, pożegnałam się już z korektorem!

Krem CC od Uriage, jak wszystkie kosmetyki tej marki, ma coś, co czyni jego skład wyjątkowym – wodę termalną. Jej nawilżające i kojące działanie zostało wzmocnione patentem Cerasterol-2F (aka ceramidy). W praktyce oznacza to lepszą ochronę dla skóry i wzmocnienie jej odporności

Skupmy się jednak na ochronie przed słońcem. Produkt ma w składzie Ci 77891 (Titanium Dioxide), filtr fizyczny o działaniu ekranizującym przy promieniowaniu UVA i UVB. Wysoki wskaźnik, bo aż SPF 50+ oznacza, że posmarowana kremem buzia może 50 razy dłużej być wystawiana na działanie słońca niż trwanie przeciętnego bezpiecznego czasu ekspozycji (20 minut). 

Jako kosmetyk pomyślany dla cery naczynkowej ten krem z serii Roséliane od Uriage jest dodatkowo wzbogacony o kompleks TLR-2 Regul z ekstraktem z żeń-szenia i czerwonych alg. Innymi słowy świetnie redukuje rumień, wzmacniając tym samym ścianki naczyń krwionośnych. Przy mojej jasnej karnacji odcień kremu (niestety dostępny jest tylko jeden, a szkoda) sprawdza się idealnie. Szkoda, że marka nie zdecydowała się wprowadzić szerszej gamy kolorystycznej. Choć barwiony krem łatwo wtapia się w skórę i przyjemnie się rozsmarowuje, to chyba rozumie się samo przez się, że nie każdy/a z nas ma cerę w tym samym kolorze? 

Najczęściej czytane

Polecane artykuły