Sekretna broń makijażystów
W ciągu ostatnich kilku lat rynek beauty został wręcz zalany ogromną ilością nowych korektorów do twarzy. Tę ekspansję porównałabym do rozwoju produktów do brwi, których teraz mamy na pęczki, a dziesięć lat temu mieliśmy problem ze znalezieniem nawet prostej kredki do blond włosków.
Kiedyś korektory były albo tępe w konsystencji, albo miały ubogą paletę kolorystyczną, albo niewystarczająco wiele formuł. Dzisiaj możemy swobodnie wybierać spośród niezawodnych produktów, na przykład takich, jakie oferuje marka Laura Mercier, czyli korektor kamuflujący czy korektorów pod oczy, kremowych, płynnych, sypkich, rozświetlających, nawilżających, a nawet kolorowych, neutralizujących mocniejsze przebarwienia, sińce i zaczerwienienia. Urozmaiciły się formuły i paleta kolorystyczna dostępnych produktów, dzięki czemu możemy wykorzystać ciemniejsze kolory choćby do konturowania lub jako podkład.
Niemniej jednak, w całym gąszczu nowości czasem warto zwrócić się ku niezawodnym klasykom. Do takich zdecydowanie należy właśnie wspomniany produkt marki Laura Mercier – korektor Secret Camouflage. Nie bez powodu ma on swoje stałe miejsce w kufrach najlepszych makijażystów na całym świecie (wśród nich Pati Dubroff, Mario Dedivanovic, Lisa Eldrige i wielu innych) i wykorzystywany jest na backstage’ach największych pokazów mody.
Numer jeden wśród makijażystów na całym świecie
Secret Camouflage Laury Mercier, przez wielu uważany za Święty Graal kamuflaży, składa się z dwóch idealnie dobranych kolorystycznie części. Kolor po lewej stronie służy do przykrywania niedoskonałości i przebarwień na twarzy, a ten po prawej do neutralizowania sińców pod oczami. Marka Laura Mercier oferuje zatem rozwiązanie 2w1 – koretkor do twarzy i korektor pod oczy. Warto je ze sobą łączyć, dzięki temu jeszcze lepiej dopasujemy odcień do koloru cery. Secret Camouflage doskonale kryje, jest bardzo trwały i wydajny, a jedyne co można mu zarzucić to dość twarda, woskowa konsystencja. Nie jest to jednak coś, co uznałabym za dużą wadę, szczególnie kiedy pamiętamy, że mówimy o korektorze, który po nałożeniu na wybrane partie twarzy, utrzymuje się w miejscu przez wiele godzin. Jak większość tego typu kosmetyków, Secret Camouflage reaguje na ciepło, wystarczy więc rozgrzać niewielką ilość produktu w palcach lub na dłoni tuż przed aplikacją, co pozwoli wygodnie nałożyć korektor pod oczy i na twarz. Innym sposobem na „zmiękczenie” konsystencji może być nałożenie pod makijaż bogatszej pielęgnacji lub zmieszanie korektora z kremem nawilżającym (np. Embryolisse) lub kremem pod oczy – taką miksturę można nakładać na całą twarz. Do aplikacji Secret Camouflage używam płaskiego pędzelka syntetycznego do korektora lub mojego ulubionego puchatego 217 od MAC Cosmetics.
Za co uwielbiam Secret Camouflage?
Produkt od Laury Mercier Secret Camouflage to korektor, który sprawdzi się zarówno w codziennym użytku, jak i w kufrze makijażysty. Odpowiednio dobrany odcień będzie Wam służył długi czas. Jest niesamowicie wydajny. Lekki i kryjący jednocześnie. Można dozować poziom krycia. Pięknie stapia się ze skórą. To korektor pod oczy, na niedoskonałości i przebarwienia, który kamufluje bez efektu „maski”. Produkt od Laury Mercier to po prostu korektor do zadań specjalnych. Opakowanie idealnie zmieści się w małej kosmetyczce czy torebce. Jest ładne i poręczne – zawiera lusterko.
Jeśli natomiast zajmujecie się makijażem zawodowo i jeszcze nie znacie Secret Camouflage – najwyższy czas to zmienić. Przygotowany przez markę Laura Mercier korektor pod oczy i do twarzy odmieni Wasze życie na backstag’ach sesji zdjęciowych czy pokazów mody. Jeśli zaopatrzycie się w kilka odcieni, możecie stworzyć z nich również paletę (świetne palety do tworzenia własnych zestawień kosmetyków znajdziecie między innymi w Make Up For Ever czy MYKITCO)
Korektor Secret Camouflage od Laury Mercier w Polsce dostępny jest w 4 odcieniach, a najpopularniejszym jest kolor SC2. Warto wspomnieć, że na świecie występuje 8 wersji kolorystycznych, które pasują zarówno do jasnych, jak i ciemnych odcieni skóry. To jak, skusicie się?