Do zakochania jeden krok
Walentynki to idealna okazja do robienia niespodzianek, chwytających za serce. Nie tylko cudze, ale i nasze własne. W końcu odrobina rozpieszczania jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a w taki dzień jest jak najbardziej wskazana. Aż ma się ochotę powiedzieć, że miłość unosi się w powietrzu.
Romantyczny nastrój walentynek poczuła także nasza redakcja i zaczęła snuć marzenia o idealnym prezencie. Sprawdźcie, w czym się zakochaliśmy, zainspirujcie się, a może dopiszecie coś jeszcze do własnej listy życzeń? W końcu serce nie sługa i kiedy coś sobie wymarzy, trudno mu odmówić.
Aga Brudny
Na walentynki poproszę kosmetyki RMS. Wszystkie? Tak, no może z wyjątkiem rozświetlacza w kremie, bo ten jest już w moim posiadaniu. Ale dlaczego RMS? Po moim niedawnym live z Dominiką Chirek, kiedy zgłębiłyśmy na wizji temat „clean” makeup, zaczęłam intensywne poszukiwania makijażowych świętych graali z kategorii „clean” – czyli profesjonalnych kosmetyków do makijażu nie zawierających żadnych substancji o podejrzanym działaniu. Jak cudownie byłoby mieć cały kufer makijażysty wypełniony w 100% produktami, co do składu których nie można by się przyczepić nawet w najmniejszym szczególe. Właśnie dlatego swoją kolekcję clean pro makeup zaczynam od RMS – marki stworzonej przez makijażystkę Rosie-Mari Swift. Doskonałe składy i doskonała jakość produktów docenianych przez makijażystów na całym świecie. Moja wishlista poszerzyła się o dobre kilkanaście pozycji, choć na pierwszy rzut przygarnęłabym korektory pod oczy i róże w kremie. Muszę je mieć!
Kamila Vay
Na walentynki postanowiłam sprezentować sobie dwie pomadki od Mac Cosmetics. Mowa tu o dwóch kultowych czerwieniach, które już dawno skradły moje makijażowe serce: Ruby Woo oraz Russian Red. Obie pomadki mają matowe wykończenie, dzięki czemu komfortowo się je nosi i są długotrwałe. Idealnie sprawdzą się na walentynkową randkę. Gwarantuję, że to miłość od pierwszego nałożenia!
Karol Młodziński
Walentynkowy prezent musi być praktyczny w bardzo nikłym stopniu i służyć przede wszystkim relaksowi i łechtaniu próżności. Ja już skusiłem się na seans floatingu dla dwojga, a następnie relaks w japońskiej saunie gyanbanyoku (działa odmładzająco i odchudzająco!) w Lewitarium. W domowych warunkach hot propozycją będzie sól do kąpieli od Mokosh, na przykład wysoko zmineralizowana sól karnalitowa z Morza Martwego, do tego świeca o zapachu orientalnego ogrodu. Po intensywnym świętowaniu walentynek przyda się luksusowa drzemka z jedwabną maską na oczy od Moye, która poza tym, że wygląda szałowo (ta czerwień!), dba także o nawilżenie skóry.
Anna Kordus
Wiem, że może sztampowo, ale na walentynki najbardziej marzy mi się weekend w SPA. Najlepiej w górach. Przez sytuację pandemiczną jestem tak spragniona wyjazdów, jak Magda Gessler rzucania talerzami. Najchętniej odwiedziłabym jakieś piękne miejsce z oferty slowhop.pl. Zerkałam tam czule chociażby na Folwark Wrzosówka u podnóża Gór Izerskich. „Nie pogardziłabym” też pobytem w tradycyjnym hotelu w samym sercu Zakopanego, na przykład w Aries w miejscu kultowego Domu Turysty. Najchętniej z ich beauty menu przetestowałabym kompleksowy zabieg pielęgnacyjny Yonelle Velvet Beauty oraz masaż Aries o zapachu świeżej żurawiny. Czy ktoś to czyta?
Anna Sokołowska
Cóż mogę powiedzieć: uwielbiam praktyczne prezenty. Nawet wtedy, gdy w grę wchodzą walentynki! Jeśli dodatkowo są wielofunkcyjne, to tym bardziej są dla mnie stworzone. Podczas zimy moja skóra zaczyna być bardzo niezadowolona z niskich temperatur, ciągle odkręconych kaloryferów i suchego powietrza. Tutaj wchodzi on, cały na biało, czyli dyfuzor do aromaterapii od Muji! Prosty design pasuje do każdego wnętrza, a czas wytwarzania delikatnej mgiełki można regulować. Ulgę dla skóry czuć od razu. Dodatkowo do środka dodać można kilka kropli olejku eterycznego, który złagodzi nerwy, zrelaksuje lub też… wprowadzi w romantyczny nastrój.
Aga Wilk
Pewnie nie będę odosobniona, ale z tęsknoty za wakacjami marzy mi się wyjazd na Bali, a tam – wizyta w Spring Spa Canggu, gdzie byłam kilka lat temu. Doświadczyłam tam najwspanialszego masażu balijskiego w życiu i tęsknię za tym bardzo. Jako, że na Bali raczej nie polecę, a walentynki to okazja do prezentów, z chęcią przyjmę każdy rodzaj namiastki tamtych doświadczeń. Masaż balijski w Studio Sante lub na Mokotowskiej 55 w Warszawie sprawiłby wielki uśmiech na mojej twarzy!
Ada Grabowska
Bardzo lubię walentynki. Pamiętam, że w szkole podstawowej dostawałam kartki walentynkowe od kolegów i sprawiało mi to ogromną radość. Teraz nikt mi już kartek nie wysyła, ale byłoby to naprawdę miłe! Z tęsknoty za nimi, myślę, że walentynkowym prezentem, z którego bym się ucieszyła mogłaby być taka wyjątkowa kartka… z zaproszeniem na masaż ciała i twarzy w Na Temat Piękna na warszawskich Bielanach. Mój Walenty, czytasz to?