Polskie kobiety są najpiękniejsze!
Zanim poznałam Harry’ego, wiedziałam o nim dwie rzeczy: po pierwsze, jest niesamowicie utalentowanym makijażystą, po drugie – każdy, kto go spotyka, jest nim całkowicie oczarowany. Mimo tego, że początkowo czułam się nieco onieśmielona, wystarczyło jedno spotkanie, aby uznać, że ma się do czynienia z człowiekiem niezwykłym. Prawdziwy artysta, wizjoner i przedsiębiorca w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Harry Jefferson – makijażysta gwiazd, konsultant biznesowy branży beauty, twórca marek kosmetycznych, dbający o rozwój sieci wyjątkowych sklepów Kontigo. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych!
Przyleciałeś do Polski i jaka była twoja pierwsza myśl?
Przyleciałem do Europy i od razu się zakochałem! Warszawa jest niesamowitym miastem, ze swoimi światłami i kolorami. Jednak najbardziej oczarowały mnie kobiety. Tutaj każda kobieta jest tak piękna, że wygląda jak modelka!
Czy ja dobrze rozumiem – Polska była pierwszym krajem w Europie, jaki odwiedziłeś?
Tak! Nigdy wcześniej nie byłem w Europie, więc wszystko dla mnie było tutaj zupełnie nowe i fascynujące.
To bardzo miłe, że uważasz polskie kobiety za takie piękności. Dziękujemy! Czy są jednak rzeczy, których według ciebie im brakuje?
Dla mnie polskie kobiety są jednymi z najsilniejszych i najpiękniejszych na świecie. Nie zmieniłbym w nich absolutnie nic! No, może poza sposobem myślenia na swój własny temat. Pamiętam swoją pracę przy kampanii „Jestem niesamowita”. Byłem naprawdę zaskoczony tym, jak wiele kobiet nie potrafiło przyznać na głos, że rzeczywiście są niesamowite.
Tego właśnie życzę polskim kobietom – aby nareszcie w siebie uwierzyły! A jeśli moja praca sprawia, że stają się pewniejsze siebie, wtedy czuję, że to co robię, ma sens.
A czy Polki potrafią się malować? Mnie trochę przerażają makijaże, które są reliktami przeszłości. Też jestem makijażystką i wiem, że dana kobieta mogłaby wyglądać jeszcze piękniej, gdyby podeszła do tematu nieco inaczej.
Szczerze? Jeśli jakaś kobieta w danym makijażu czuje się dobrze, to świetnie! O to chodzi. Niech nosi swój perłowo-niebieski cień z dumą i wygląda w nim jak najlepiej. Wszystko jest kwestią pewności siebie.
Trudno się z tym nie zgodzić! No dobrze, czyli zarówno sama Polska, jak i kobiety tutaj cię urzekły. Czy były jednak rzeczy, które ci się nie podobały?
Raczej nie… Chociaż zdarzało się, że byłem obiektem ciekawskich spojrzeń na ulicy. Może to przez kolor mojej skóry, który nadal jest tutaj trochę nietuzinkowy.
A może to kwestia twojego uroku? Najzwyczajniej w świecie jesteś przystojny.
(śmiech) Być może. Jest i taka szansa.
A skoro mówimy o wyglądzie. Twoje pochodzenie jest wyjątkowe. Powiedz, kim są twoi rodzice?
Moja mama jest Japonką, a tata Afroamerykaninem. Spotkali się na dyskotece w Japonii i od razu przypadli sobie do gustu. Ja sam zresztą wychowałem się w Japonii.
Jak myślisz, w jaki sposób ukształtowało to twoją estetykę?
Pamiętam, jak moja mama się malowała. Pamiętam też wszystkie japońskie reklamy. Japonki mają zupełnie inny gust, jeśli chodzi o makijaż. Bardzo podoba mi się to, jak w japońskiej kulturze traktuje się skórę i sposób, w jaki rozświetla się cerę. Ale to nie wszystko. Fascynuje mnie też makijaż gejszy, kultura i historia Japonii. Często przemycam swoje inspiracje do moich makijaży edytorialowych, aby powstało coś nietypowego i oryginalnego.
Mam też wrażenie, że Azjaci są poukładani i cechują się ogromną uprzejmością, którą widać zarówno w ich codziennym życiu, jak i pracy.
Tak, aczkolwiek to bardziej moja mama niż tata potrafiła tupnąć nogą, przy czym robiła to na swój sposób. Kiedy coś przeskrobałem, miała w zwyczaju szykując mi jedzenie do szkoły, przygotować coś specjalnego. W ten sposób pokazywała mi, jak bardzo mnie kocha, a mi było wstyd za swoje zachowanie.
Co z wpływami kulturowymi ze strony twojego taty?
To wpływy afrykańskie, które są zupełnie inne: bardzo kolorowe, odważne. Łączę to wszystko w całość w swojej estetyce, aby tworzyć niesamowite projekty.
Porozmawiajmy trochę o twojej pracy makijażysty. Bez jakich produktów nie wyobrażasz sobie życia?
To nie fair, że zadajesz tak trudne pytanie! Nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. Jako pierwszy wymienię podkład: nawilżający i lekki lub bardziej kryjący, który można połączyć z kremem, aby był bardziej transparentny. Po drugie, rozświetlacz – uwielbiam rozświetlacz! W płynie, sypki – obojętnie. Chociaż zdecydowanie wolę płynne. Po trzecie, maskara – to ona daje ten kobiecy look i glam. I oczywiście bardzo dobry bronzer. Nie pomarańczowy, ale taki, który pozwala dodać delikatnej opalenizny i wymodelować twarz.
Gdzie szukasz natchnienia?
Lubię odnosić się do historii, sztuki czy starych filmów, ale tak naprawdę źródłem inspiracji może być wszystko, co mnie otacza. Czerpię zarówno z natury – jej piękna i spokoju, jak i miasta, w którym żyje – pełnego energii i technologii. Staram się mieć otwartą głowę i łączyć w swojej pracy różne wpływy.
Co zrobić jednak, kiedy utknie się w jakimś punkcie i nie ma się pomysłu?
Wtedy biorę trzy słowa, zupełnie różne, na przykład: syrena, kosmita i kolor. Łączę je ze sobą i tworzę coś zupełnie niepowtarzalnego, na co nikt inny wcześniej nie wpadł.
Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, byłam pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób jesteś zorganizowany. Ja sama lubię mieć wszystko pod kontrolą, ale ty dla mnie jesteś mistrzem planowania i organizacji pracy. Jakie wskazówki możesz dać makijażystom, aby ułatwić im życie?
Mój sposób na efektywne planowanie czasu jest bardzo prosty. Tydzień każdego wizażysty ma siedem dni. Warto skupić się na każdym z nich i tak opracować swój plan działania, aby codziennie zbliżać się do wyznaczonego celu. Pamiętajmy, że praca z klientami to nie wszystko. Warto robić coś, co dodatkowo pomoże nam w budowaniu własnej marki. Na przykład: w poniedziałek skoncentruj się na szukaniu inspiracji – oglądaj YouTube i tutoriale, przeglądaj gazety, poszerzaj swoją wiedzę. Następnego dnia skup się na tym, aby ulepszyć swoje portfolio. Trzeciego dnia – jeszcze coś innego. Planując w ten sposób czas, nabierzesz lepszej perspektywy i łatwiej poukładasz swoje zajęcia.
Czy masz jeszcze jakieś inne wskazówki, jak dbać o swój rozwój?
Moja praca polega na tworzeniu nowych produktów i rozwijaniu marek. Dlatego też ciągle muszę być na bieżąco z nowościami. Każdy makijażysta powinien orientować się, co w trawie piszczy – jakie nowe produkty pojawiają się na rynku i co w danym sezonie jest trendy. Ja robię robię tak, że przez jeden miesiąc testuję nowości tylko wśród podkładów, a w kolejnym – na przykład cienie do powiek. I tak dalej. W ten sposób łatwiej mi nad wszystkim panować.
Brzmi świetnie! Rozwijasz marki, tworzysz nowe produkty, jesteś artystą. Czy pod tym wszystkim kryje się jakaś misja?
Kiedy byłem młody, miałem bardzo problematyczną skórę. Do tej pory pamiętam, jak wtedy się czułem. Brakowało mi pewności siebie i dopiero dzięki makijażowi, patrząc w lustro, czułem się lepiej.
Chciałbym móc zmieniać świat, jedną twarzą po drugiej. Wierzę, że przy pomocy makijażu i koloru, mogę poprawiać samopoczucie i tworzyć pozytywną energię wokół siebie. To moja misja i myślę, że udaje mi się ją spełniać.