Pięć must have na lato od Annabelle Minerals
Termometry krzyczą: lato! Cudownie wreszcie odpocząć od chłodnych wieczorów, zziębniętych kończyn i krótkich dni. Niektórzy pewnie czytają to urządzając z wiatraków system dolby surround i chłodząc się napojem z dużą ilością lodu. Pod nosem krytykują mój entuzjazm, ja jednak nie zamierzam porzucać swojej radości.
Wkroczyliśmy też w ten czas, kiedy mamy ochotę nosić mniej makijażu, nasza skóra pragnie słońca, a nam w głowie brzmi tylko jedno słowo: sjesta. Świetnym wyborem zatem będą kosmetyki, które dadzą maksymalne rezultaty przy minimalnym nakładzie pracy, sprawdzą się w tropikalnym klimacie i stworzą efekt wow w mgnieniu oka. Produkty Annabelle Minerals spełniają te kryteria śpiewająco i wprost nie mogą doczekać się, aby naleźć się w naszych wakacyjnych kosmetyczkach. Po które z nich najlepiej sięgnąć? Jakie sprawdzą się tego lata? Czytajcie dalej!
Pocałunki słońca
Policzki lekko zaróżowione świeżością koloru. Zupełnie tak, jakby słońce podarowało im delikatne pocałunki. Do tego złoty blask i skóra sprawia wrażenie wypoczętej niczym po najdłuższym odpoczynku świata. Można zainwestować w kilkutygodniowe wakacje lub też w róż rozświetlający od Annabelle Minerals. Dostępny w dwóch odcieniach: Lily Glow (uniwersalny w kolorze lilii) oraz Peach Glow (soczysta brzoskwinia). Bez względu na to, który róż wybierzecie, staniecie się właścicielami idealnego rumieńca na lato. Poza przepięknym kolorem, policzki pokrywają się taflą błysku. Wspaniały kompan wakacyjnej opalenizny, świetnie sprawdzi się także jako cień do powiek. Prawdziwy must have tego lata.
Soczystość kolorów na powiekach
Skoro o makijażu oczu mowa, nie może się obejść bez czegoś ekstra. Trend alert na to lato – soczyste kolory na powiekach. W tej roli wystąpią cienie mineralne w niezwykle twarzowych kolorach: Cornflower (przepiękny, chabrowy odcień), Cardamon (słoneczny żółty), Lilac (liliowy), Water Ice (chłodny błękit) i Mint (orzeźwiająca mięta) można nałożyć samodzielnie, w parach, połączyć w trójki. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Warto pamiętać, że cienie można też nakładać na mokro, zwilżonym pędzelkiem, a tym samym tworzyć graficzne kreski. Do tego wytuszowane rzęsy i makijaż gotowy. Maksimum efektu przy minimalnym wysiłku. To lubię!
Opalenizna w wersji mineralnej
Żar leje się z nieba, ale filtr na twarzy walczy o waszą młodość, odpychając promienie słoneczne niczym tarcza. Przydało by się mimo wszystko trochę zdrowej opalenizny. Pędzle w dłoń, odsiecz nadchodzi. Nowe odcienie podkładów mineralnych świetnie sprawdzą się w roli bronzerów i bezproblemowo stworzą przepiękny efekt skóry muśniętej słońcem. Sięgnijcie po odcienie Pure Medium (dla ciemniejszych karnacji) lub Golden Medium (dla tych jaśniejszych) i omiećcie pędzlem kości policzkowe, grzbiet nosa, czoło i żuchwę. Ekspresowa opalenizna gotowa, bez godzin spędzonych na smażeniu się w słońcu, będąc wciśniętym pomiędzy nieznanymi plażowiczami, ściśniętych jak sardynki.
Soczyste nawilżenie w wersji minimalist
Zbyt upalnie na makijaż, za gorąco na godziny spędzone przed lustrem. Latem jakoś mniej się chce albo przynajmniej oczekujemy efektu, ale jak najmniejszym kosztem. Wasze życzenie właśnie zostaje spełnione dzięki kredkom do ust Jumbo. Ich przyjemna, miękka formuła, sunie po skórze niczym surfer na australijskich falach. Nie ogląda się za siebie i wygląda legendarnie! Kredki wzbogacone zostały w oleje roślinne i witaminę E, więc bezproblemowo poradzą sobie z przesuszonymi od słońca ustami. Poza tym, odcienie zostały stworzone tak, że wyglądają przepięknie i od razu dodają dwadzieścia punktów do pewności siebie. Można nakładać je nie tylko na usta, ale także na policzki i powieki. Idealny produkt do makijażu, kiedy złapiemy wakacyjnego lenia.
Misja: maksymalne utrwalenie
Podkłady mineralne kocha się z wielu względów, jednak przede wszystkim za ich skład, naturalny efekt i trwałość. Idealnie spisują się latem, ponieważ są naturalnym filtrem przeciwsłonecznym. Czy można jednak jeszcze bardziej przedłużyć ich świetny wygląd, kiedy za oknem skwar? Czy próbowaliście już może primera glinkowego? Ultra krótki skład, maksymalne efekty to jego motto. Wystarczy nałożyć go przed podkładem, aby nadać cerze gładkości, a także przedłużyć jego trwałość. Świetnie sprawdzi się także jako fixer na zakończenie makijażu. Omieciona nim skóra utrzyma wszystko na swoim miejscu przez dłuższy czas.