Natura i technologia, czyli Bean Essence Serum od Mixsoon
W życiu istnieje podstawowa zasada – kiedy niesamowicie przystojny pan Koreańczyk pyta, czy może poprosić was o rękę, aby mógł zaprezentować niezwykłą moc serum, nigdy, ale to przenigdy nie odmawiajcie! Tak zaczynają się najpiękniejsze historie.
Był koniec kwietnia. Przyjemne ciepło spływało z nieba i muskało skórę spragnioną wiosny. Tak właśnie upływał czas podczas słonecznych dni w Bolonii. Odwiedziłam ją podczas gigantycznych targów kosmetycznych i jeszcze wtedy nie przypuszczałam, że znajdę tam swoją nową miłość. Od pierwszego dnia wiedziałam jedynie, że bez względu na wszystko, muszę odwiedzić pawilon z wystawcami z Korei Południowej. Takiej szansy nie mogłam przecież przegapić.
Przechadzałam się alejkami, podziwiając nie tylko produkty, ale i piękne Koreanki z nienagannymi cerami oraz tak przystojnych panów Koreańczyków, że aż czasem wstydziłam się o coś zapytać. Wtedy też natknęłam się na markę Mixsoon i ich stoisko: minimalistyczne, jasne, zjawiskowe w swojej prostocie, jednym słowem: bardzo koreańskie i bardzo moje. Wtedy właśnie wydarzyła się wcześniej wspomniana sytuacja, w której nie byłam w stanie odmówić. Jedno naciśnięcie pompki wystarczyło, abym zakochała się po uszy. Oczywiście w serum, a nie w panu Koreańczyku. Chociaż muszę przyznać, że był wyjątkowo czarujący.
Wspomniane serum bazuje na fermentowanych składnikach, przetworzonych przy użyciu specjalnie przystosowanej do tego technologii w imię zachowania cennych wartości odżywczych surowca. Wszystko odbywa się w stosunkowo niskiej temperaturze przy użyciu fal o wysokiej częstotliwości. Mixsoon szanuje cały proces i nie spieszy się przy produkcji, ponieważ ferment gotowy jest dopiero po 72 godzinach. W jego skład wchodzi przede wszystkim soja, która wspomaga zdrowie skóry, ale także jęczmień (bogaty w witaminy), granat (naturalny kwas AHA, złuszczający martwy naskórek) oraz sok z gruszek (potężny antyoksydant). Zdrowie i piękno skóry zamknięte w jednym opakowaniu!
Już samo uczucie, jakie zostawiło na mojej dłoni (oraz przystojny pan Koreańczyk), było niesamowite, jednak najlepsza część miała dopiero nadejść. Otrzymałam próbkę produktu, nałożyłam go na noc, aby doznać zdumienia z samego rana po przebudzeniu. Moja skóra była bardziej napięta, gładsza, promienna i rozjaśniona. Po wysuszeniu nie było śladu, zniknęły także wszystkie podrażnienia. Zgadnijcie, jaką misję wyznaczyłam sobie tego dnia. Dokładnie tak! Zdobyć całe opakowanie tylko dla siebie. Udało się, chociaż nie było to łatwe. Oszczędzę wam jednak tych zawiłości.
Stosuję je pod krem, aby wzmocnić jego działanie oraz samodzielnie wtedy, kiedy nie mam siły na kilkustopniową pielęgnację. Najczęściej wystarcza solo bez dodatkowych produktów. To jednak nie wszystkie jego możliwości! Stosować je można także jako peeling enzymatyczny. Wystarczy nanieść serum na skórę, masować twarz okrężnymi ruchami, aby szybko pożegnać się z martwym naskórkiem.
Przyznaję szczerze, że jest to jeden z najlepszych kosmetyków, jakie miałam okazję używać. Wiem, że na tym jednym flakonie się u mnie nie skończy. Prawdopodobnie czekać mnie będzie w niedalekiej przyszłości złożenie zamówienia z Seulu. Istnieje duża szansa, że i wam taka myśl przejdzie przez głowę po przeczytaniu tego artykułu. Jeśli to nastąpi, dajcie znać – zrobimy wspólne zakupy z jedną wysyłką. Być może spakuje je ten przystojny pan Koreańczyk z targów. Nie oceniajcie! Można przecież sobie pomarzyć.