Nowości do włosów: Resibo, Yope, R+Co
Koniec wiosny obfitował w gorące premiery produktów do włosów. Oczywiście wszystkie wzięła na warsztat i przetestowała na własnej skórze (głowy) nasza redakcyjna włosomaniaczka – Anna Kordus. Sprawdźcie, które trzy marki zwróciły jej uwagę.
Real Haircare od Resibo
Bycie włosomaniaczką to nie lada wyzwanie. Zapamiętanie wszystkich składników, typów włosów, zasad i harmonogramów może przyprawiać o ból głowy. Moje nauczycielki od chemii i biologii myślę, że byłyby ze mnie dumne. Z obu przedmiotów zdecydowanie nie byłam orłem, a teraz rozprawiam o porowatości włosów i wielkości cząsteczek w olejach.
Na szczęście istnieje Resibo, które w swojej nowej linii Real Haircare stworzyło produkty, po które może sięgnąć każdy – niezależnie od poziomu zaangażowania w temat pielęgnacji włosów. Już same angielskie nazwy produktów sugerują nam, czego możemy się po nich spodziewać. Większość osób szybko odgadnie, że po szamponie Deep Wash możemy oczekiwać silnego oczyszczenia, a po odżywce Shine Club wygładzenia i blasku.
Oczywiście marka, która już dawno temu za cel postawiła sobie odczarowanie skomplikowanej pielęgnacji, na tym nie poprzestała. Każdy produkt jest opisany najjaśniej na świecie i to na przedniej etykiecie (rym nie był zamierzony). Nie musimy już szukać w przynudnych opisach z tyłu szamponu, czy studiować pełnego składu odżywki. Przykładowo na odżywce Waterlight czytamy: „odżywka nawilżająca ze zwiększoną ilością humekantów, betaina, sorbitol, ekstrakt z jagód goji”. To wszystko widzimy z przodu każdej przepięknej (!) butelki w zgaszonych pastelach. Zarówno eksperci, jak i początkujący włosomaniacy będą dokładnie wiedzieli czego się spodziewać.
Jeżeli należysz do tej drugiej grupy i nie wiesz za bardzo jak dobrać idealną pielęgnację – Resibo przygotowało prosty test. Umówmy się, nie każdy musi wiedzieć, po co mu aminokwasy z zielonego groszku w odżywce do włosów (Hair Recharger). Mam wrażenie, że linia Real Haircare to pierwsza gama kosmetyków, która w pełni to rozumie. Zazwyczaj porady dotyczące pielęgnacji włosów są bardzo skomplikowane, a Resibo to upraszcza jak to tylko możliwe, nie idąc na kompromisy, jeżeli chodzi o skład i kompozycję swoich produktów.
W ofercie znajdziemy 6 produktów. Dwa szampony: jeden silnie oczyszczający, a drugi delikatny do codziennego użytku. Do tego trzy odżywki – znawcy PEH pewnie domyślają się czemu. Hair Recharger to proteinowa odżywka regenerująca, Shine Club to wygładzające emolienty, a za humekantowe nawilżenie odpowiada Waterlight. Linię uzupełnia serum zabezpieczające końcówki – Safe & Sound.
Do pełni szczęścia brakuje mi w linii tylko peelingu do włosów i ewentualnie maski. Obserwując jednak od lat, jak Resibo z małej firemki rozwinęło się w prawdziwe imperium – wiem, że to tylko kwestia czasu.
YOPE Bounce
Kolejny polski gigant kosmetyczny, który zaczynał jako underdog w kategorii mydeł w płynie, a ich pierwsze produkty powstawały w kuchni założycieli. Do gamy ich produktów szybko dołączyły balsamy i kremy do rąk. Teraz kosmetyki Yope można kupić w 20 krajach Europy i firmowych butikach w Hongkongu, Osace i Nagasaki! A ich oferta zawiera już kosmetyki myjące dla dzieci, naturalne produkty do higieny intymnej, szampon detox, maski i olejek do włosów, a od 2021 kosmetyki do pielęgnacji twarzy.
Mimo że YOPE nie jest debiutantem w kategorii pielęgnacji włosów, to seria YOPE Bounce to coś zupełnie nowego. Wyróżnia ją wykorzystanie potencjału roślinnych adaptogenów, które rewelacyjnie wpływają na włosy i skórę głowy.
W serii Bounce znajdziemy 3 linie kosmetyków, które są dostosowane do bardzo konkretnych potrzeb. Jeżeli wasze włosy potrzebują nawilżenia, są puszące i/lub średnioporowate sięgnijcie po HYDRATE my hair. Gwiazdą składu tej linii jest bazylia tulsi (zwana też świętą bazylią), która w medycynie naturalnej jest wykorzystywana od wieków.
Różowa linia BOOST my hair będzie idealna dla osób, których skóra głowy jest bardzo wrażliwa, a włosy są zniszczone. Regeneracyjne moce aktywuje tu grzyb reishi. Tu YOPE znowu czerpie ze spuścizny azjatyckiej, gdzie jest on nazywany boskim grzybem nieśmiertelności i uznaje się, że może pomóc w zasadzie przy każdej dolegliwości.
Moją ulubioną linią jest BALANCE my hair, bo moje włosy ciągle potrzebują objętości i teksturyzacji bez obciążenia. Takie uroki niskoporowatych i naturalnie gładkich włosów. Za to, żeby moje włosy nie wyglądały ciągle na przetłuszczone, odpowiada mirt cytrynowy, który reguluje produkcję sebum. Mirt naturalnie rośnie w Australii i jest nazywany „królem ziół cytrynowych”. Wykazuje silne właściwości przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne.
W każdej linii znajduje się szampon i odżywka. Uzupełniają je komplementarne produkty, które są odpowiedzią na problem, którego dotyczy dana gama. I tak w nawilżającej HYDRATE znajdziemy dodatkowo maskę 3w1 oraz odżywkę bez spłukiwania w sprayu dla puszących się włosów. BOOST uzupełnia maska z bioceramidami oraz serum zapobiegające rozdwajaniu się końcówek. W mojej ukochanej linii (BALANCE) znajdziemy za to sól morską do stylizacji z algami i adaptogenem. Efekt nadmorskich włosów bez przesuszenia? Proszę bardzo.
Nowe produkty od YOPE zostały przygotowane w myśl mojej ulubione zasady: „jest problem – jest rozwiązanie”. Bardzo łatwo odnajdziemy się w ofercie, a kosmetyki jak wszystkie od tego producenta, zostały skomponowane z wysoką starannością i dbałością o szczegóły.
R+Co
Ostatnio nasza redakcja została zaproszona na tajemnicze launch party w warszawskim klubie „Piekło nad Niebem”. Aż do dotarcia na imprezę nie mieliśmy pojęcia czego się spodziewać. Okazało się, że przyjęcie dotyczyło znanej na całym świecie rewelacyjnej marki R&Co!
Produkty, zostały stworzone przez najlepszych stylistów na świecie, aby „celebrować piękno włosów”. Kosmetyki R+Co były wielokrotnie nagradzane na świecie. Zawierają unikalne składniki i dają efekt „wyjścia z salonu” już po pierwszym użyciu. Wszystkie formuły chronią włosy przed wysoką temperaturą i promieniami UV! Dodatkowo są wegańskie, bezglutenowe oraz nie zawierają kontrowersyjnych składników, takich jak parabeny, siarczany (SLS lub SLES), olej mineralny i wazelina.
Ich bestselerową linią jest bez wątpienia Television, którą miałam okazję przetestować. Jest ona odpowiednia dla każdego rodzaju włosów, Efekty? Objętość, blask, siła, miękkość i wygładzenie. Moje włosy już po pierwszym użyciu wyglądały „jakby luksusowo”. To z pewnością zasługa m.in. zawartych zarówno w szamponie, jak i odżywce wszechstronnych jagód jałowca, które idealnie nawilżają i oczyszczają. W składzie znajdziemy ponadto glicerynę, która pomaga utrzymać nawilżenie włosów i sprawia, że są gładkie i miękkie. Z egzotycznych hitów mamy tu niezwykły emolient, który głęboko pielęgnuje i nawilża włosy – olej z nasion babassu. Jest bogaty m.in. w witaminę E, kwas laurynowy i kwas mirystynowy oraz kwasy tłuszczowe.
Jeżeli Wasze włosy są zniszczone lub mają tendencję do przesuszania, ratunkiem dla nich będzie bogata w naturalne olejki i masła maska Television Perfect Hair Masque. Przywraca włosom blask i nawilżenie. Dzięki niej są odporne na stylizacje, plątanie i łamanie. Z mało popularnych składników aktywnych mamy tu ekstrakt z grzybów śnieżnych, które są nazywane roślinnym odpowiednik kwasu hialuronowego i chronią włosy przed utratą nawilżenia.
To, co od razu zwróciło moją uwagę, to to, że produkty R+Co są niezwykle wydajne! Jest to dla mnie bardzo ważne, jeżeli mam zainwestować w szampon z kategorii premium. Tutaj okazuje się, że mimo że wydajemy na produkt 135 PLN (zamiast przykładowo 30), to w ogólnym rozrachunku wychodzimy być może nawet na plus, bo ten szampon chyba nigdy się nie skończy!
Poza bazowymi produktami takimi jak szampony, odżywki czy maski w ofercie R+Co, znajdziemy także kilka nieoczywistych hitów, np. płukankę octową czy suchy szampon w formie… pasty!
Wszystkie ich kosmetyki wyróżniają nieoczywiste zapachy. Przykładowo bardzo charakterystyczny dla kolekcji Dark Waves to połączenie kardamonu, ananasa, mandarynki, lawendy, bambusa (towarzyszy m.in. linii Television). Za to Rosy Eyed składa się z mojej ukochanej bergamotki oraz dzikiej figi, kwiatu lotosu, drzewa cedrowego i fasoli tonka. Najbardziej jednak ekscytuje mnie tzw. zapach wczesnego wieczoru, czyli Stars Align, który towarzyszy np. ich mgiełce podkreślającej fale. Jest skomponowany z białego cedru, liści dymu tytoniowego, świeżych igieł sosny i z lilii wodnej.
Czy mieliście okazję przetestować którąś z nowości?