Marka Muri Muri – skincare i nie tylko
Co się dzieje kiedy topowy makijażysta, a prywatnie perfekcjonista i esteta stworzy własne pędzle? Proste. Jego pędzle zostają okrzyknięte “mercedesami” i z prędkością mercedesa S-klasy trafiają w ręce najlepszych światowych makijażystów, by malować choćby… Beyonce. Co się dzieje kiedy ten sam makijażysta-perfekcjonista-esteta tworzy produkty do pielęgnacji? Jego pierwszy produkt podbija serca i twarze nawet najbardziej wymagających cer i znów, staje się synonimem luksusowej pielęgnacji. Co się stanie kiedy ten sam człowiek tworzy kolejne produkty? Sami zobaczycie!
Zapraszam na rozmowę z topowym polskim makijażystą, którego nazwisko zasłynęło w świecie dzięki m. in współpracy z Nicole Scherzinger, Paris Hilton, Emmą Corrin czy wiedźminową Jennefer (Anyą Chalotrą). Prywatnie perfekcjonista, esteta, miłośnik podróży, znawca Bali – Adrian Świderski.
Aga Brudny: Twoje pędzle odniosły ogromny sukces na arenie międzynarodowej, bo warto wspomnieć, że malują nimi najlepsi z najlepszych, jak choćby Rokael – makijażysta Beyonce. Skąd pomysł na rozwój marki w stronę skincare?
Adrian Świderski: Pędzle Muri Muri to produkt długowieczny. Raz kupujesz i masz na całe życie. Zawsze chciałem tworzyć produkty jak najlepszej jakości, stąd moje pędzle robione są ręcznie w Japonii i tutaj nadmienię tylko, że niedawno miała miejsce premiera kolejnego, dziewiątego już pędzla z kolekcji Muri Muri (mini pędzel do detali). Cieszy mnie to, że pędzle cieszą się uznaniem topowych makijażystów, świetnie się sprzedają, a w branży określa się je “mercedesami wśród pędzli”. Patrzę jednak na moją markę realistycznie. Żeby Muri Muri mogło się rozwijać potrzebowałem stworzyć produkty, które realnie się kończą, czyli będzie można kupować je cyklicznie, a nie tylko jednorazowo. A biorąc pod uwagę, że zawsze kochałem skincare to pójście w tę stronę było zupełnie naturalne.
A.B: Jak wyglądał proces powstania twojego pierwszego produktu z linii skincare czyli Skin Perfection?
A.Ś: Oczywiście, jak wszystko za co się biorę, skincare także musi być doskonały, więc zaprosiłem do współpracy ekspertów w tym temacie. Mam to szczęście, że już wcześniej znałem Aleksandrę Rymszę, jedną z najlepszych polskich dermatologów, która też dysponuje swoim laboratorium (nawiasem mówiąc Ola również tworzy markę skincare’ową, również genialną). Dzięki Oli nawiązałem współpracę z jej technologiem Pauliną i tak dalej. Trafiłem na najlepszych w kraju, więc wiedziałem, że jestem w dobrych rękach, nikt mnie nie oszuka, a mój produkt będzie naprawdę najwyższej jakości.
W kwestii potrzeb, głównie skupiłem się na potrzebach skóry moich klientek, które od prawie 15 lat mam przyjemność malować.
A.B: Makijażysta Mamut 🙂 Co zaobserwowałeś przez te lata? Na jakie potrzeby skóry odpowiada twój Skin Perfection?
A.Ś: Przede wszystkim to ukłon w stronę wrażliwości. W naszych czasach obserwuję, że nasze cery stają się coraz bardziej wrażliwe. Wpływa na to wiele czynników klimat, zanieczyszczenie środowiska, jakość jedzenia, stres, tempo życia itp. Wszystko widać na skórze, co wiem z autopsji, bo sam mam mega wrażliwą, atopową skórę, którą od wielu lat próbuje wyprowadzić na prostą. Moja skóra jest tłusta, przez co wolniej się starzeje, ale niestety szybciej zapycha. Poza tym cierpię na łojotokowe i atopowe zapalenie skóry, więc niełatwo mi dogodzić. Sporo produktów od razu mnie podrażnia i wręcz natychmiast powoduje rumień. Stworzyłem więc produkt, który przede wszystkim pozytywnie przejdzie trudny test na mojej własnej, wymagającej cerze. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że się udało, bo Skin Perfection wręcz leczy moją skórę. Skin Perfection zawiera samo dobro. Do tej pory badało go kilku niezależnych kosmetologów i za każdym razem dostawałem feedback, że jest to produkt wyjątkowy. Ja to też potwierdzam!
A.B: Porozmawiajmy więc o wnętrzu Skin Perfection (bo zewnętrze jakie jest piękne i eleganckie to każdy widzi)
A.Ś: Ostatnio rozmawiałem na ten temat z moją technolog Pauliną. Nie chcę powiedzieć, że coś jest złe, bo skoro jest dopuszczone do użytku w UE to znaczy, że jest ok. Więc mówienie o tym, że coś jest beznadziejne jest słabym marketingiem. Tak samo nie ma potrzeby mówić o tym, że mój produkt nie jest testowany na zwierzętach, bo to przecież oczywiste, że żaden produkt w UE nie może być testowany na zwierzętach. Ludzie jednak czują się zagubieni kiedy na jednym produkcie informacja o nietestowaniu jest wyszczególniona, buduje to obraz jakoby inne produkty domyślnie były testowane. Dlatego w czasie takich spotkań, jak dzisiaj, zależy mi również na budowaniu świadomości i na edukacji konsumentów. Stąd chciałem to podkreślić.
Wracając natomiast do kwestii wnętrza Skin Perfection. Warto najpierw podkreślić starannie wyselekcjonowany zestaw składników. Wykorzystujemy składniki, których nasza skóra najbardziej potrzebuje i które traktuje, jak swoje własne. Mianowicie, są to takie składniki, jak choćby skwalan, będący pochodną skwalenu, który naturalnie występuje w płaszczu lipidowym naszej skóry. Dostarczanie go uzupełnia naturalny arsenał naszej skóry, a co za tym idzie, nasza skóra doskonale go akceptuje. Nasz organizm, w tym nasza skóra ma swoje naturalne moce obronne, które wystarczy wzmacniać i uzupełniać, żeby ona sama mogła się bronić i regulować. To czego nauczyła mnie Ola to właśnie podejście polegające na dostarczaniu skórze tego, co ona już ma, co jest z nią zgodne tkankowo, co potraktuje jak swoje własne. Przy okazji dorzuciliśmy także składniki idealne dla wrażliwców i alergików takie jak bisabolol, panthenol, które łagodzą i ochraniają skórę.
Mam szczęście do ludzi. Ciągle spotykam ludzi, którzy mi pomagają, bo wierzą mocno w moją markę i w moje produkty. Teraz chcę się skupić na promowaniu moich produktów pielęgnacyjnych poprzez zwiększanie świadomości co do jakości składników, które znajdują się w naszej pielęgnacji. Bo z pielęgnacją, jak z jedzeniem. Słodycze są dopuszczone do spożycia i jeśli zdrowo się odżywiamy to zjedzenie czegoś niezdrowego raz za czas nie wyrządzi nam większych szkód. Jednak, kiedy myślimy długofalowo o pięknej i zdrowej skórze, to powinniśmy zadbać nie tylko o ilość, ale też o jakość składników, które serwujemy naszej skórze. Stąd tak pieczołowicie dobrany skład Skin Perfection. To produkt dla każdego, bo każdy potrzebuje nawilżenia skóry nawet posiadacze skóry tłustej czy łojotokowej. Co więcej, Skin Perfection można stosować jako serum pod cięższy krem lub można aplikować go solo i taki sposób polecam posiadaczom skóry tłustej.
A.B: Jak oceniasz kooperację Skin perfection z makijażem?
A.Ś: Mi, jako makijażyście, zależało na tym by, Skin Perfection był idealnym moisturizer’em pod makijaż. Zawiera niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, który wiąże wodę głęboko w skórze, dzięki czemu nasza skóra nie zjada nam podkładu. Skin Perfection pięknie zabezpiecza skórę, więc nawet po zmyciu makijażu po całym dniu skóra wciąż jest miękka, nawilżona i delikatna w dotyku. Wciąż dostaję wiadomości od użytkowników Skin Perfection, że dobrze im służy i nie podrażnia, czego przykładem jest choćby moja dobra znajoma z ultra wrażliwą skórą, fotografka Karolina Wilczyńska. Karolina nie tolerowała niemal żadnych kremów, bo na wszystko reagowała podrażnieniem, a Skin Perfection świetnie jej się sprawdził.
A.B: Dwa słowa zatem o zapachu Skin Perfection, bo może nie wszyscy wiedzą, że jednym z koników Adriana są także zapachy i nawet w ofercie Muri Muri możemy znaleźć 3 zapachy stworzone przez Adriana. Co powiesz o zapachu Skin Perfection? Na mój nos dośc odważny, jak na produkt do pielęgnacji, szczególnie w dobie naturalnej pielęgnacji.
A.Ś: Tutaj warto zauważyć, że syntetyczne kompozycje zapachowe nie są z gruntu złe i wielokrotnie mniej uczulają niż typowe naturalne komponenty zapachowe. Starałem się stworzyć produkt premium, który będzie sam w sobie rytuałem. Kocham Oman, Bali, takie miejsca, gdzie czuć zapachy. Lubię też ten moment w pielęgnacji, kiedy aplikujemy produkty do pielęgnacji i automatycznie mamy namiastkę aromaterapii. Ostatnio dostałem maila od młodej mamy, która napisała mi, że uwielbia zapach Skin Perfection. Po całym busy dniu może zamknąć się w łazience i dzięki relaksującemu zapachowi Skin Perfection może czerpać przyjemność z wieczornego czasu pielęgnacji. Pamiętam nawet to zamówienie, bo oczywiście sam odręcznie pisałem dla niej karteczkę!
Nie żałuję, że pierwsza wersja Skin Perfection ma wyraźny zapach choć zauważmy, że samo stężenie olejów odpowiedzialnych za zapach w całości formulacji nie jest duże. Teraz dostępna jest także druga wersja zapachowa, gdzie stężenie olejków eterycznych zmniejszyliśmy o połowę. Ja osobiście uwielbiam zapach Skin Perfection. Uwielbiam czuć go, kiedy kładę się spać.
Na koniec powiem, że nigdy nie działam na zasadzie exela. Wszystko, co zawiera Skin Perfection znajduje się tu z potrzeby serca i skóry, a nie na zasadzie biznesowych kalkulacji. Tak samo jak w przypadku pędzli, w kwestii pielęgnacji również chciałem stworzyć produkt bezkompromisowo, więc cena rodziła się na końcu, a nie na początku. Ponadto 3% ze sprzedaży Skin Perfection przekazuję na organizację, która oczyszcza oceany w rejonie wyspy Bali, która bliska jest mojemu sercu. Staram się również, by moja marka była jak najbardziej przyjazna naszej planecie. Pakujemy w szkło, papier, karton. Co do opakowania to jedyną nieekologiczną częścią produktu jest plomba na kartoniku, która jest niestety potrzebna do sprzedaży detalicznej.
A.B: Tutaj przechodzimy do kolejnego pytania! Rozpoczęła się przedsprzedaż Witaminy C. Skąd taki wybór? Opowiedz mi wszystko o tym produkcie.
A.Ś: Witamina C jest cudownym, ale dość kapryśnym składnikiem. Jest niestabilna, wymaga właściwego Ph, ma krótki termin przydatności do użycia itd. Postawiłem więc na stabilną, wysoko skuteczną pochodną witaminy C, rozpuszczalną w wodzie. Formulacja C Miracle jest wodnisto-żelowa, bo zależało mi żeby można było dokładać ją w ciągu dnia.
Witamina C sama z siebie działa cuda. Rozjaśnia przebarwienia, wzmacnia skórę, rozświetla, jest silnym antyoksydantem, wspomaga powstawanie kolagenu. Postawiliśmy na wysokie, ale w pełni bezpieczne 10% stężenie, które jest najbardziej optymalnym stężeniem 3-O etylowego kwasu askorbinowego.
Dodatkowo dorzuciliśmy witaminę E, kwas hialuronowy oraz nisko i wysokocząsteczkowy kwas hialuronowy (by chronić skórę na wyższych i niższych partiach skóry), pantenol, wyciąg z aloesu i niacynamid. Znów, postawiłem na optymalny skład “nie za mało, nie za dużo”, gdyż sama witamina C już działa cuda. Poza tym wit. C warto aplikować rano, pod krem z SPF, więc nie chcieliśmy przesadzić z ilością składników aktywnych, by nie doszło do niepożądanych reakcji z kremami SPF. Do tego C Miracle ma delikatny, świeży cytrusowy zapach oczywiście na bazie naturalnych olejków eterycznych.
A.B: Jeszcze do niedawna można było spotkać się z opiniami, że wit. C i niacynamid nie wolno łączyć, ale tutaj od razu chcielibyśmy to wyklarować, że jest to możliwe, skuteczne i co najważniejsze, w pełni bezpieczne. C Miracle już w sprzedaży, a ptaszki ćwierkają, że już niedługo kolorówka!
A.Ś: Długo dojrzewałem do kolorówki. Na początek do sprzedaży trafią 4 pomadki, dwie nawilżające i dwie matowe (ale nie wysuszające) – wszystkie cztery w naturalnych, uniwersalnych kolorach z gamy nude plus rozświetlacz i róż. I rozświetlacz i róż będą idealne dla większości kobiet w naszej szerokości geograficznej, bo zależało mi na stworzeniu produktów dla każdego.
A.B: Opowiedz trochę, jak udało ci się zdecydować na jeden, uniwersalny kolor różu?
A.Ś: W procesie tworzenia było dużo zabawy. Najpierw ustaliłem wstępny kierunek, określiłem inspiracje. Potem zdecydowałem się na jeden odcień, ale na tym proces tworzenia się nie kończy, bo ten sam kolor dostajesz w wielu różnych formulacjach i wykończeniach, co sprawia, że kolor finalnie różni się między sobą. Wybrałem, według mnie, najbardziej uniwersalny, najpiękniejszy odcień różu w opcji wykończenia z delikatnym połyskiem. Produkty, zarówno róż, jak i rozświetlacz idealnie wtapiają się w skórę dając super naturalny efekt, który oczywiście w razie potrzeby można stopniować i wzmacniać.
Mam jeszcze apetyt na tworzenie bronzera oraz palety cieni w której nie będzie cieni nieużywanych. Bo chyba każdy z nas, makijażystów tak ma, że z palety lubi kilka cieni, a reszta leży odłogiem. Chciałbym tak dobrać kolory cieni, by była idealna, basicowa paleta do makijażu oczu. Warto wspomnieć też o opakowaniach, które tworzymy we współpracy z artystą ilustratorem. Na każdym produkcie znajdzie się autorska grafika, więc mam nadzieję, że swoim wyglądem moje produkty będą ozdabiać wnętrza kosmetyczek i makijażowych kufrów. Premiera kolorówki zaplanowana jest na koniec tego roku, a ja osobiście już nie mogę się doczekać kiedy te produkty pójdą w świat!
Na koniec naszej rozmowy wspomnę jeszcze tylko o zapachach Muri Muri, bo jest to limitowana edycja, która niemal w całości jest już wyprzedana więc warto się spieszyć. Trzy niesamowite zapachy, które pokochali moi przyjaciele, znajomi i nie tylko. BTW Dorota Szelągowska z którą współpracuję uwielbia wszystkie trzy! Arabian Sunset, czyli orient w najlepszym wydaniu, słodki Golden Dust i drzewny Midnight Moon, który jest moim osobistym faworytem.