Makijaż to alchemia – Roshar, król awangardy
Stoję na lotnisku, kurczowo ściskając bilet do Bukaresztu. Ciężko poskromić ekscytację, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że za niecałe dwie doby nie tylko poznam mojego ukochanego makijażystę, ale i spędzę z nim trzy dni podczas warsztatów. Spotkam jednego z najbardziej cenionych artystów. Od tego czasu minęło pięć lat, a ja nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak niesamowitą osobą jest Roshar.
Jego prace oglądać można w największych magazynach modowych. Współpracuje z markami takimi jak Make Up For Ever, NYX, L’Oreal oraz gwiazdami światowego formatu: Kylie Minogue oraz Katy Perry. Do tego podróżuje po całym świecie, tworząc niezwykłe projekty, które zapadają w pamięć każdemu, kto je zobaczy. Prowadzi międzynarodowe szkolenia, podczas których pozwala zajrzeć do swojego świata, gdzie w makijażu nie ma rzeczy niemożliwych. Przed wami gwiazda awangardy, materializowania marzeń, prawdziwy artysta – Roshar.
W młodości byłeś punkiem i zdecydowanie wyróżniałeś się z tłumu. Jak dorastało się w małym mieście w Teksasie w latach osiemdziesiątych?
Przyznam szczerze, że nie było łatwo. Bez przerwy byłem nękany w szkole, a mogłem liczyć wyłącznie na siebie. Na szczęście dość szybko zrozumiałem, że to nie była moja wina. Po prostu znajdowałem się w złym miejscu, które kompletnie nie było dla mnie. Wiem, że nie brzmi to najlepiej, ale dzięki tym doświadczeniom nauczyłem się samodzielności, która pozwala mi podróżować i pracować.
Postanowiłeś wyprowadzić się z domu. Niejednokrotnie wspominałeś, że twoimi współlokatorkami były dziewczyny. Czy to one nauczyły cię stawiać pierwsze kroki w sztuce makijażu?
Miałem zaledwie 15 lat, więc nie mogłem zdobyć normalnej pracy. Malowałem swoje współlokatorki i w ten sposób opłacałem czynsz. Dzięki temu mogłem przetrwać. Można powiedzieć, że w pewnym sensie to one były moimi pierwszymi nauczycielkami. Wykonywanie dla nich makijażu oraz możliwość popełniania błędów były dla mnie znakomitą okazją do ćwiczeń.
Czy pamiętasz swój pierwszy makijaż?
Kiedy miałem 14 lat, umalowałem moją ośmioletnią siostrę. Zanim wyszła do szkoły, nałożyłem jej czerwoną pomadkę i zrobiłem kreskę czarnym eyelinerem.
Utrzymywałeś się sam. Jednak w pewnym momencie postanowiłeś przeprowadzić się do Nowego Jorku. Rozpocząłeś pracę dla marki kosmetycznej jako konsultant i makijażysta. Jakie były kolejne kroki w twojej karierze?
Zajęło mi chwilę, żeby w ogóle zrozumieć, kim jest makijażysta. Byłem przekonany, że to ktoś, kto pracuje za ladą. Stopniowo jednak zacząłem zdobywać pracę poza sklepem i zacząłem budować swoje portfolio wraz z fotografami.
Czy miałeś jakieś chwile zwątpienia?
Oczywiście! Ten głosik zwątpienia towarzyszy mi po dziś dzień. Każdy artysta tak ma! Uważam jednak, że dzięki temu, staramy się być lepsi. Nigdy nie jestem całkowicie zadowolony z tego, co tworzę. Za każdym razem, kiedy patrzę na swoją pracę, chcę wiedzieć, co mogę zrobić, aby była bardziej doskonała. Uważam, że to dobra cecha u artysty. Powinniśmy zawsze starać się być lepsi, zamiast czuć się wygodnie z tym, co mamy, i przestać się rozwijać.
Czym jest dla Ciebie makijaż?
Kilkoma rzeczami. Pracą, dzięki której mogę przetrwać (nie umiem nic innego!). Alchemią, gdzie mogę swoje myśli zmaterializować w świecie rzeczywistym. Emocjami, ponieważ mogę stworzyć uczucia, rysując linię lub używając koloru. To ogromna moc!
Jak opisałbyś swój osobisty styl?
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak opisać swój własny styl. Mimo wszystko ludzie mówią, że wszystkie moje prace łączy wspólny mianownik. Ponadto sztuka jest subiektywna, więc każda osoba widzi w nich coś innego.
Jak rozwijać swój własny styl? Masz na to jakieś wskazówki?
Uważam, że gdy tylko poczujesz się swobodnie w tym, co robisz, przestań przeglądać magazyny modowe i sprawdzać, co tworzą inni makijażyści. W ten sposób będziesz się rozwijać, bez inspirowania się pracą innych. Nawet jeśli miałoby to być w sposób podświadomy.
Skoro nie śledzisz magazynów, to skąd czerpiesz inspiracje?
Inspiracja przychodzi wraz ze zrozumieniem odniesień. Niezwykle istotne jest, aby znać malarzy, aktorów, filmy. Wszystkie te rzeczy dają możliwość zabrania czegoś dla siebie tak, aby stworzyć makijaż. Na przykład: patrzysz na swoją modelkę i przypomina ci ona aktorkę z lat siedemdziesiątych. Ponieważ w swojej głowie masz obraz właśnie tej aktorki w tym konkretnym rodzaju makijażu, czujesz, że sprawdzi się on również na tej twarzy. Swoją inspirację, aby stworzyć dany look możesz wziąć z każdej dziedziny życia, kultury i sztuki. Żeby tak jednak było, trzeba ciągle szukać, poznawać, czytać, słuchać, oglądać.
Jak wygląda twój proces twórczy?
Patrzę i sprawdzam w jaki sposób fotograf pracuje światłem i kadrem w swoich pracach. Spoglądam na modelkę, stylizacje i na to, co robi stylista fryzur. Łączę to wszystko ze sobą i tworzę look, który ze wszystkim współgra. Nie wierzę w to, że można wymyślić makijaż i wykonać go na kimkolwiek. Każda twarz prezentuje się inaczej w tym samym makijażu. Analogicznie, jeden fotograf uwieczni go w sposób zupełnie inny niż drugi.
Jakie jest największe wyzwanie, z którym musiałeś się zmierzyć do tej pory w swojej karierze?
Kiedy zaczynałem, moim największym wyzwaniem było zrozumienie swojej wartości. Zaakceptowanie, że nadszedł czas, aby podać stawkę godną prawdziwego makijażysty i nie czuć się z tego powodu winnym. Myślałem, że jeśli podwyższę ceny, stracę klientów i tak też się stało. Były to jednak osoby, które płaciły mało, a oczekiwały, że będę pracował dwa razy więcej. Zamiast nich znalazłem jednak nowych klientów, którzy nie tylko zaakceptowali normalną stawkę, ale i było łatwiej z nimi pracować.
Czy miałeś taki moment, w którym pomyślałeś “Nie mogę w to uwierzyć! Uszczypnijcie mnie, bo chyba śnię”?
To zabawne, ale nadal mam to uczucie, przy prawie każdym zleceniu. Z dziecięcą wdzięcznością podchodzę do wszystkiego, co robię. Może po prostu taka moja natura.
Bez względu na to, czy pracowałem na planie teledysków z Kylie Minogue, czy też tworzyłem szalony makijaż z zupełnie nieznanym fotografem, w obu sytuacjach musiałem się uszczypnąć, aby sprawdzić, czy to nie sen.
Bardzo dużo podróżujesz. Które z miejsc, jakie odwiedziłeś do tej pory, miało na Ciebie największy wpływ i co było w nim takiego specjalnego?
To prawda! Pracuję więcej za granicą, niż w swoim własnym kraju. Ale to kocham!
Największy wpływ miała na mnie Japonia. Wszystko za sprawą sposobu myślenia, który jest tam całkowicie odmienny od naszego. Co za tym idzie, aby móc tam pracować, trzeba także zmienić swój punkt widzenia. Etykieta, etyka i komunikacja są zupełnie inne. Pomaga to jednak w pracy i stawaniu się lepszym artystą.
Nie było Cię jeszcze w Polsce!
Szczerze mówiąc, bardzo możliwe, że ją odwiedzę!
Wydajesz się być bardzo spokojną osobą. Skąd u Ciebie ten stan zen?
Bycie spokojnym to moja natura, ale mam też tendencję do martwienia się i nadmiernego analizowania. W młodości, nauczyłem się jednak, że istnieją rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli. Dlatego też martwienie się, jest stratą energii. Wykształciłem więc w sobie zdolność emocjonalnego odpuszczania niektórych spraw, kiedy tego potrzebuję.
Czym dla Ciebie jest piękno? Co ono oznacza?
Piękno jest dla mnie czymś, co zmusza nas do zatrzymania się i chwili zastanowienia. Jest w nim jakaś tajemnica. Chcesz wiedzieć, dlaczego i na co patrzysz. Uważam, że to jeden z powodów, dla którego piękno dla każdego oznacza coś zupełnie innego. Dlatego też u każdego taką reakcje powodują różne rzeczy.
Wiem, że lubisz, kiedy twój kufer jest jak najmniejszy. Jakie są Twoje ulubione produkty, bez których nie możesz żyć?
To prawda! Mój kufer jest naprawdę mały. Wszystko to zasługa używania produktów, które mogę ze sobą łączyć. Kremowe produkty z MAQPro, ilmakiage czy Make Up For Ever można używać jako różu, pomadki lub cieni do powiek, a nawet zmieszać, żeby uzyskać podkład!
Jeśli chodzi o podkłady, do swojego kufra pakuję odcienie: jasny, średni i ciemny. Tym sposobem noszę jedynie trzy produkty!
Uważam, że wychodzenie ze swojej strefy komfortu jest szansą na rozwijanie się jako artysta. Co sprawia, że się rozwijasz? I czym karmisz swoją kreatywność?
Jak każdemu, zdarza mi się utknąć podczas tworzenia jakiegoś makijażu. Zamykam wtedy oczy i losuję trzy rzeczy, np. kredkę do ust i dwa cienie do powiek. Jakąkolwiek, zupełnie przypadkową kombinację i tworzę makijaż z tymi produktami. To zmusza do użycia koloru, po który nigdy byś nawet nie sięgnął lub też do wymyślenia nowej, ciekawej techniki.
By rozwijać swoją kreatywność, czasami po prostu muszę być sam. Myślę, że jest to niezwykle ważne dla artystów, ponieważ w swojej pracy, dajemy całych siebie. Samotność pozwala mi naładować baterie. Dla mnie to na przykład wyjazd na wakacje i spędzenie miesiąca na plaży.
Jakie masz plany i marzenia, które chciałbyś spełnić w przyszłości?
Przyjechać do Polski, spotkać się z innymi makijażystami i spróbować pysznego jedzenia!