Policzki w odcieniu baby doll – nasze top 6 róży
Uwaga, będę szokować i powiem to bez jakiegokolwiek skrępowania. Świat dzieli się na dwie kategorie: tych, którzy kochają róż, oraz takich, którzy wolą bronzer. Tej pierwszej grupy do niczego namawiać nie muszę. Jednak, grupo numer dwa – daj różowi szansę! Dlaczego?
Pamiętam to jak dziś. Moja wykładowczyni charakteryzacji (pozdrawiam, Pani Ewo!) powiedziała kiedyś, że nic tak nie odmładza jak róż. Po tych słowach energicznie nałożyła jego dość obfitą ilość na policzki i nie miałam już żadnych dodatkowych pytań. Efekt mówił sam za siebie. Sekretem był najbardziej różowy odcień różu, jaki przychodzi na myśl. Kiedyś nazwałabym go „majtkowym różowym” lub „kolorem Świnki Peppy”, ale współcześnie mówi się na niego baby doll. Ta nazwa najlepiej oddaje to, co potrafi: zmienić cerę w młodą i świeżą jak u laleczki.
Czy jest to jedyny odcień, jakiego potrzebujesz w życiu? Bardzo prawdopodobne! Wypróbuj któregoś różu z naszej toplisty i sprawdź, czy się zakochasz. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że właśnie tak skończą się twoje eksperymenty.
Rosy Glow, 001 Pink, Dior Backstage
Marzą o nim wszyscy, każdy chce go mieć. Może i brzmi to jak lekka przesada, jednak w jaki sposób wytłumaczyć fakt, że jest on nagminnie niedostępny w Sephorze? Za ten obrót spraw można winić rewelacyjną formułę, która łączy się ze skórą i tworzy na niej niezwykle naturalny efekt. Może to też sprawka specjalnej technologii, dopasowującej się odcieniem do naszych policzków. Chociaż spójrzmy prawdzie w oczy – ten kolor to świeżość i młodość zamknięta w pudełku. Nic więcej nie jest potrzebne.
Blooming Edition Paradise Dual Palette Blusher Duo, Petal Princess, Dear Dahlia
Nic na to nie poradzę – mam słabość do koreańskich kosmetyków. Wielbię je za połączenie aktywnych składników z najnowszymi technologiami i wyjątkowymi opakowaniami. Z tego też powodu marka Dear Dahlia szybko znalazła się w czołówce kosmetyków, które koniecznie muszę wypróbować. Na pierwszy ogień poszedł róż, zamknięty w stylowym i poręcznym opakowaniu. Z jednej strony kremowy produkt, który wtapia się w skórę, z drugiej – prasowany, w pastelowym odcieniu z błyszczącymi drobinkami. Do stosowania solo lub w duecie. Za każdym razem z efektem świeżego rumieńca.
Blush, Thrill, Nars
Utarło się, że róże od Narsa nie mają sobie równych. Patrząc na ich gamę kolorystyczną i sposób, w jaki otulają skórę, muszę stwierdzić, że i ja jestem ich wielbicielką. Zwłaszcza teraz, kiedy do rodziny dołączył nowy odcień Thrill i, spoiler alert, jest nieziemsko piękny. Idealny kolor do nadania policzkom rumieńca jak po spacerze w chłodny poranek, ekscytującej randce lub też dniu pełnym wrażeń. Całe dobro świata w jednym opakowaniu.
Watercolour Liquid Blush, Cherub, Daniel Sandler
Rumieniec w płynie? Bardzo proszę! Wygodny w aplikacji, idealny do stopniowego budowania krycia i w odcieniu, który daje półtransparentne, akwarelowe wykończenie. Nazwa koloru też nie jest bez znaczenia. Policzki niczym u cherubinków zawadiacko spoglądających z obrazów wielkich mistrzów. Nie brzmi może najbardziej seksownie, ale kradnie serce od pierwszej aplikacji. Do nakładania gąbką, pędzlem lub palcami – wszystkie chwyty dozwolone, a efekt zawsze zniewalający.
Mat Fleur Cheeks, 02 Girly Rose, Canmake
Nie powinno się oceniać książki po okładce, ale czy można róż po jego opakowaniu? Ten japońskiej marki Canmake jest równie piękny na zewnątrz jak i w środku. Przezroczyste pudełeczko wygląda, jakby otoczone zostało przezroczystą falbanką, a sam róż to kwiatowa mozaika. Jest tak uroczy, że chce się krzyknąć kawaii. Jego pastelowa, półtransparentna formuła nadaje policzkom natychmiastowej świeżości. Nie obawiaj się – pigmentacja jest tak wyważona, że nie zrobisz sobie nim krzywdy.
On-The-Glow Blush, Fleur, Pixi
Róż równie piękny, co wygodny w użyciu z dodatkowym efektem glow? Nie musisz mówić nic więcej! W sticku od Pixi można zakochać się od pierwszego użycia i stworzyć związek idealny. Wszystko za sprawą kremowej formuły, która tworzy na policzkach niezwykle naturalny rumieniec. Przyznaję jednak, że to nie za to kocham go najbardziej. Dzięki niemu skóra wygląda na zdrową, wypoczętą i pełną blasku. Wystarczy nanieść, wklepać palcami i gotowe!