Różowa brygada
Życie jest zbyt krótkie żeby “utknąć” w jednym kolorze różu. Rozumiem przywiązać się do psa, kota, ulubionej poduszeczki, ale w kwestii róży polecam rozwiązłość lub mówiąc bardziej dyplomatycznie, otwartość na mnogość. W redakcji The Beauty Runway od zawsze wyznajemy zasadę, że “róży nigdy dość”, więc z otwartymi ramionami i z okrzykiem zachwytu witamy w osobistych kosmetyczkach i profesjonalnych kufrach kolejnych “różowych przyjaciół”.
Tym razem, wraz z pierwszym powiewem wiosny, powitałyśmy na swoich twarzach kultowe róże Benefit. Nie sposób nie wspomnieć, że róże Benefit to klasyka gatunku i absolutne bestsellery w swojej kategorii. Kochamy je za wyjątkowe odcienie, jedwabiste formuły i cute opakowania! Ale, jak to w życiu bywa, gdzie 7 Polek tam 8 zdań 🙂 A na serio, 7 redaktorek – 7 ulubionych róży Benefit. Warto na powitanie nadchodzącej wiosny i latka wybrać przynajmniej jeden z nich i zaprosić go do swojej “różowej brygady”, bo przecież róży nigdy dość.
Róż do policzków PomPom, Benefit
Aga Brudny: Mówią, żeby nie oceniać książki po okładce, a ja mówię, żeby nie oceniać różu po kolorze w opakowaniu. Z moją jasną, oliwkową cerą, która przy minimalnym zetknięciu ze słońcem szybko się opala, mam spory zakres tolerancji na róże. Nie boję się jasnych, pudrowych, landrynkowych ani też (szczególnie latem) nasyconych odcieni korali, malin czy pomidorów, ale PomPom Benefit w pierwszym zetknięciu zaklasyfikowałam jako “too much”. Ach, dobrze, że krową nie jestem i mogę bezkarnie zmienić zdanie, bo kiedy w akcie makijażowego szaleństwa odważyłam się go zaaplikować to pokochałam go miłością wieczną! Według producenta to kolor owocu granatu, a według mnie to idealny różo-bronzer czyli odcień lekko zaróżowionego, opalonego policzka. Naturalny, ale widoczny. Idealnie stapia się ze słoneczną opalenizną dodając skórze “tego czegoś”. Aplikuję zamaszyście miękkim pędzlem na skronie, kości policzkowe, środek nosa, a nawet powieki. Matowy, świetnie napigmentowany, elegancki, trwały, wydajny, miękki w aplikacji. Polecam, szczególnie na sezon wiosna-lato obfitujący w bliskie spotkania z UVB.
Róż do policzków Sunny, Benefit
Ada Grabowska: Tęsknicie za wakacjami i opaloną, przyrumienioną skórą? Możecie lecieć do ciepłych krajów albo do najbliższej Sephory po róż w odcieniu Sunny i sprawić, że cudowne wspomnienia będą do Was wracać z każdym muśnięciem pędzla, a dopełnieniem tego wrażenia będzie jego świeży cytrusowy zapach. Sunny to róż w ciepłym koralowym odcieniu, który w połączeniu z bronzerem daje piękny efekt przypieczonej słońcem skóry. Słońce przypieka zawsze nos, także pamiętajcie, żeby poza policzkami odrobinę produktu nałożyć również na grzbiet nosa.
Róż do policzków Dandelion, Benefit
Anna Kordus: Pastelowo-różowy Benefit Dandelion to subtelny sposób, aby ożywić każdy makijaż. Łatwa aplikacja i blendowanie, słodki delikatny kolor, niezatykająca porów formuła, trwałość (do 8h) i ten zapach (!) – natychmiast skradły moje serce.
Mimo obecnych „mokrych trendów” przy mojej tłustej skórze nadal najlepiej sprawdzają się prasowane róże. Benefit Dandelion okazał się idealny. Nigdy jednak nie odmówię odrobinie zdrowego blasku! Efekt pięknego zdrowego glow, róż Dandelion zawdzięcza zawartości wyciągu ze słodkowodnych pereł i syntetycznego szafiru.
Ze względu na swój dość jasny cukierkowy kolor sprawdzi się raczej u osób o jasnej (ewentualnie średniej) karnacji. Jestem blondynką unikającą słońca – także dla mnie Benefit Dandelion to strzał w dziesiątkę. Jest wystarczająco ciemny, aby zbudować wyraźne rumieńce, ale nadal na tyle jasny, aby wyglądać świeżo, naturalnie i promiennie. Ciężko „zrobić sobie nim krzywdę”, dlatego moim zdaniem idealnie sprawdzi się u wszystkich, którzy jeszcze nie do końca pewnie czują się w make-upie i/lub aplikacji różu.
Jak wszystkie prasowane produkty Benefitu jest niezwykle wydajny. Mimo, że mam go w wersji mini (2,5 g) – obstawiam, że wystarczy mi na pół życia.
Róż do policzków Peachin’, Benefit
Magdalena Pacura: Mój faworyt wśród róży od Benefit to zdecydowanie odcień Peachin’. To must have makijażowej minimalistki. Przepiękny, delikatny, brzoskwiniowy kolor w bardzo dyskretny sposób dodaje cerze soczystej świeżości. Wykończenie ma lekko połyskujące, dlatego w dziennym makijażu zazwyczaj nie muszę już używać dodatkowo rozświetlacza. Często nakładam go na kształt literki „W“ omiatając również nos, a niekiedy muskam nim dodatkowo powieki dla świeżego dziennego looku w stylu nude. Sprawdzi się u wszystkich ciepłych wiosenno-jesiennych typów o złocistych i miedzianych włosach. Piegusy też będą nim zachwycone 🙂 Spring, I am ready for you!
Róż do policzków Willa, Benefit
Anna Sokołowska: Róż to mój najlepszy przyjaciel przez 365 dni w roku. Co cztery lata nawet o jeden dzień dłużej. W grupie tych kosmetyków mam swoje ulubione odcienie, po które regularnie sięgam, jednak wiosną moje serce żąda czegoś zupełnie nowego. Z tego też powodu wybrałam odcień Willa od Benefit, chociaż przyznaję, że nie było łatwo. Każdy z nich mnie kusił, więc byłam bliska podjęcia decyzji, że najlepiej mieć je wszystkie i codziennie używać innego różu. Jakim odcieniem jest kolor Willa? To rumieniec dla nieśmiałych. Satynowy, zgaszony róż o neutralnym odcieniu. Na policzkach wygląda tak świeżo i prawdziwie, że mógłby grać na twarzy niejednej bohaterki filmów w wiktoriańskim stylu. Trzyma się cały dzień, nie traci swojego nasycenia, a pigmentacja sprawia, że zaprzyjaźnicie się na wyjątkowo długi czas.
Róż do policzków Moon, Benefit
Aleksandra Pieszczyk: Zawsze uwielbiałam róże od marki Benefit za piękne kolory i rewelacyjną pigmentację. W nowej kolekcji róży zauroczył mnie przepiękny, wyjątkowy i rzadko spotykany Moon w odcieniu jakby jagodowym. Była to miłość od pierwszej aplikacji, wystarczy niewielką ilość zaaplikować puchatym pędzlem i policzki od razu nabierają soczyście jagodowy odcień. Jest to idealna propozycja koloru różu dla osób, które mają średnią lub ciemniejszą karnację, podkreśla naturalne piękno z delikatnym efektem glow na policzkach. Aplikacja jest bardzo przyjemna, świetnie się blenduje i pigment utrzymuje się cały dzień na policzkach.
Róż do policzków Crystah, Benefit
Patrycja Bienias: Róż Crystah od Benefit pojawił się w mojej kosmetyczce znienacka i w ekspresowym tempie stał się moim ulubieńcem. Ma nieoczywisty różowo-pomarańczowy odcień. Przypomina mi nieco kolor miąższu dojrzałych truskawek. Wydawałoby się, że może być zbyt intensywny dla mojej bardzo jasnej karnacji, ale nic bardziej mylnego. Delikatnie rozświetlające wykończenie sprawia, że róż pięknie stapia się ze skórą i daje efekt naturalnego, odświeżającego rumieńca.