Rusza aplikacja Her Impact – czyli sposób na zawodowy sukces dla wszystkich kobiet

Magdalena Linke-Koszek her impact aplikacja dla kobiet
Fot. Martyna Galla

Rozmawiamy z Magdaleną Linke-Koszek, prawniczką, historyczką sztuki, kobietą sukcesu, ogarniaczką, aktywistką i od niedawna także autorką nowej aplikacji Her Imapct. O czym rozmawiamy? O ważnych sprawach. O kobietach, o rozwoju kariery, wzajemnym wsparciu, networkingu, pomysłach na sukces, o potrzebie zmian i wprowadzaniu nowych standardów. Zachęcamy do czytania!

Aga: Pytanie pierwsze, zasadnicze. Magda, czy w czasach szkolnych byłaś przewodniczącą szkoły lub klasy?

Magdalena Linke-Koszek: (śmiech) A to ciekawe pytanie, bo tak! Byłam przewodniczącą szkoły w gimnazjum. Pamiętam, że prowadziłam cała kampanię wyborczą, a po wygranej przez rok byłam przewodniczącą. A w podstawówce również udzielałam się w samorządzie, ale już bez urzędu przewodniczącej.

A: Czyli można powiedzieć, że aktywistą, ogarniaczką jesteś od urodzenia?

M: (śmiech) Można tak to ująć.

A: Czy mogłabyś w dużym skrócie streścić swoją drogę zawodową do tego momentu, w którym jesteś dzisiaj, bez ujawniania jeszcze tajemnicy o tym, co wydarzy się niebawem?

M: Studiowałam równolegle dwa kierunki: prawo i historię sztuki. Już na pierwszym roku studiów zaczęłam pracę w szeroko pojętej kulturze. Pracowałam w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a także w magazynach, m.in. w już nie istniejącym, Art&Business. Po wyjeździe na festiwal Art&Fashion powstał Sezon Mag, który od sześciu lat wydaję razem z moim mężem Michałem. Na studiach wyjechałam też na staż do Parlamentu Europejskiego i wtedy zafascynowałam się działaniami związanymi z dyplomacją i ogólnie pojętnym aktywizmem. Następnie, będąc na czwartym roku studiów, dostałam się na staż do pierwszej kancelarii (w sumie pracowałam w trzech), gdzie, można powiedzieć, pięłam się w górę po szczeblach kariery. Po zakończeniu pracy w kancelariach postanowiłam działać samodzielnie jako doradca biznesowy, czym już w mniejszej skali, ale zajmuję się do dzisiaj. Czyli można powiedzieć, że moja kariera to przeplatanie się prawa, historii sztuki i dziennikarstwa, którym jeszcze do niedawna zajmowałam się na zasadzie freelance’u, pisząc dla różnych tytułów związanych z modą i kulturą.

A: Mam wrażenie, że Twoja kariera przebiegała bez zakłóceń i większych problemów. Na którym etapie zauważyłaś potrzebę robienia czegoś dla innych kobiet, pomocy dziewczynom, które na swojej drodze zawodowej napotykają różne trudności?

M: Wbrew pozorom moja droga nie była super kolorowa. Dostanie się na staże wymagało ode mnie sporej pracy i ,że tak powiem, ciśnięcia. Wysyłałam miliony maili, którymi najpierw bombardowałam ówczesne redaktorki naczelne, by dostać się do pracy w  prasie, a potem kancelarie. Do paru kancelarii nie przyjęto mnie ze względu na zbyt małe doświadczenie, tak więc nie od razu znalazłam swoje miejsce. Natomiast kiedy przyszedł czas w moim życiu, że zaczęłam walczyć o wyższe stanowiska, to zauważałam, że czasami przegrywałam mimo, że posiadałam wszystkie wymagane kwalifikacje. Wtedy też zaczęłam szukać wsparcia u dziewczyn, które miały za sobą podobną ścieżkę i mogły doradzić mi w biznesie. Spotykałyśmy się z dziewczynami pracującymi w różnych branżach, gadałyśmy, dyskutowałyśmy i tak w sumie zrodził się pomysł działania na rzecz innych kobiet. Tak powstało Young Women Leaders. Myślę, że sukcesy innych kobiet od zawsze były dla mnie dużą inspiracją. Czytałam o nich, a potem zastanawiałam się, czego mogę się od nich nauczyć. Mogę nazywać siebie feministką już od bardzo dawna, więc pomysł pomagania innym kobietom nie był jakimś nagłym impulsem, bo kobiecy empowerment był mi od dawna bliski.

A: Jakie miałaś plany związane z Young Women Leaders?

M: Zaczynając YWL nie miałam pojęcia, że będziemy działać tak szeroko. Zaczęło się od kameralnych spotkań u mnie w domu w gronie znajomych. Założyłam Facebooka i Instagram, przez co inne dziewczyny zaczęły pytać, czy mogą do nas dołączyć. Moje znajome, znajome znajomych dołączały i YWL zaczęło się samoczynnie rozrastać. Na początku nie wiedziałam, na jaką skalę będziemy działać, ale po pierwszym zorganizowanym evencie, który okazał się sukcesem, były kolejne, coraz liczniejsze. Jednak po czasie zaczęło do mnie docierać, że Young Women Leaders działa 1,5 roku, ale nie dokonałyśmy spektakularnych zmian. Tworzyłyśmy świetne eventy, z których dziewczyny sporo wynosiły, ale nie widziałam realnych, znaczących zmian np. w systemie edukacji, w kwestii programów dla kobiet, a wciąż ze względu na ograniczenia liczebne nie mogłyśmy przyjąć wszystkich dziewczyn, które wysyłały do nas swoje zgłoszenia. Zaczęło mnie frustrować, że robię kolejne eventy, które oczywiście są potrzebne, ale sieci kobiecych jest już sporo, a ja chciałam czegoś więcej. Tak więc w połowie zeszłego roku zaczęłam się zastanawiać nad dalszym kierunkiem. Stworzyłyśmy zamkniętą grupę na Facebooku, gdzie dziewczyny z założenia miały nawiązywać kontakty i dzielić się doświadczeniem. Po czasie pojawił się pomysł na stworzenie Her Impact. Początkowo miał to być social network, przez który naprawimy to, czego Facebook nam nie daje, ale szybko przekonałam się, że sama społeczność to trochę mało. Dlatego też do aplikacji dodałam cały kontent edukacyjny.

A: Czym więc finalnie będzie Her Impact i jak będzie działał w praktyce?

M: Her Impact to aplikacja, która pomaga kobietom osiągnąć sukces – sukces na każdym polu, bez względu na to, czy ma to być własny biznes, wysoka pozycja w korporacji czy po prostu rozwój osobisty. Her Impact to, po pierwsze, społeczność wspierających się młodych kobiet i wpierających je mentorek, a po drugie – system edukacji czy mówiąc inaczej, doradca zawodowy. W aplikacji jest możliwość wykonania testu zawodowego, na podstawie którego uzyskuje się dostęp do treści edukacyjnych, przygotowywanych przez współpracujących ze mną ekspertów (aktualnie z siedmiu krajów). Aplikacja ma potencjał zasięgu globalnego, bo jest dostępna i po polsku i po angielsku.

A: Do jakich kobiet kierowana jest Her Impact?

M: Nasze działania, podobnie jak YWL, kierujemy do młodych kobiet między 20 a 35 rokiem życia, bo widzimy, że taka jest aktualnie największa potrzeba.

A: Wyobraźmy sobie, że jestem teraz 25-latką i zastanawiam się, czy zainstalować aplikację Her Impact. Czy mogłabyś nakreślić, jaki zakres korzyści mogę mieć realnie tu i teraz? Jak duży zasięg działania obejmie Her Impact?

M: Chciałabym, żeby Her Impact miało zasięg globalny, ale zaczynamy od Polski. Aktualnie w Polsce są 4 miliony kobiet w wieku 20-35 lat, z czego 3 miliony jest aktywne zawodowo. Chciałabym dotrzeć do kobiet w całym kraju, w miastach, miasteczkach. Zależy mi na współpracy z samorządami. Na tę chwilę dziewczyny mogą się zalogować do aplikacji i mieć dostęp do wszystkich treści edukacyjnych, a już od kwietnia ruszamy z comiesięcznymi spotkaniami w różnych miejscowościach. Na tych spotkaniach dziewczyny będą miały możliwość, by spotkać się z ekspertami i dowiedzieć się o samej aplikacji. Po wzięciu udziału w takim wydarzeniu kobiety będą mogły odnaleźć siebie nawzajem w aplikacji. Będziemy również tworzyć kanały tematyczne konkretnych miast. Chodzi mi o zrobienie globalnego ruchu młodych, wspierających się dziewczyn i aplikacja Her Impact jest tego doskonałym uzupełnieniem. Oczywiście same wydarzenia są ważne i dlatego je robimy, ale bez aplikacji, internetowego połączenia. trudno jest podtrzymać zainteresowanie dziewczyn i je ze sobą skomunikować.

A: Czego można się nauczyć dzięki aplikacji Her Impact? Jakie konkretne umiejętności możemy dzięki niej rozwijać?

M: Aplikacja zawiera materiały (podcasty, webinary, artykuły, książki) podzielone tematycznie na podstawie umiejętności, które chciałabyś rozwijać. Mamy materiały dotyczące przywództwa, zarządzania, negocjacji, planowania kariery, zarządzania czasem, planowania codziennych obowiązków, komunikacji i współpracy z ludźmi, a także tematy związane z tzw. wellbeing, zdrowiem czy „work life balance”. Czyli myślimy, działamy, edukujemy na wielu polach.

A: A teraz może bardziej filozoficzne pytanie. Jak myślisz, skąd w ogóle bierze się wśród kobiet problem z osiąganiem swoich celów? 

M: Z badań i raportów wynika, że problemem są emocje, a dokładnie większa wrażliwość kobiet. Do tego dochodzi brak pewności siebie, niewiara we własne możliwości i brak odwagi. Te wszystkie rzeczy nie są związane z umiejętnościami, bo nawet kiedy kobiety mają wszystkie potrzebne kwalifikacje, by zaaplikować o daną pracę, to często tego nie robią, bo w środku nie czują się wystarczająco dobre. Statystyki pokazują, że procent kobiet na wysokich stanowiskach to tylko 27. Co ciekawe, widzimy, że kobiety chcą się kształcić i rozwijać, o czym świadczy wysoki odsetek kobiet na uniwersytetach – z tego co pamiętam, to jest to aż 70%. Można więc przypuszczać, że po studiach po drodze dzieje się coś, co zatrzymuje kobiety, by aplikować o dobrą pracę, wysokie stanowiska lub otworzyć własny biznes. Wiele kobiet nie wraca też do pracy po urlopie macierzyńskim, ale to już kolejny problem. Widzimy, że w przeciwieństwie do mężczyzn, kobiety potrzebują częstych potwierdzeń ich wartości, a także wsparcia i działania w grupie. Oczywiście w tym momencie trochę generalizuję, ale zarówno moje doświadczenie, jak i wszelkie statystyki potwierdzają, że kobiety z zasady nie są pewne siebie i boją się sięgać wysoko. Przez to nawet w branżach typowo kobiecych członkowie zarządu to głównie mężczyźni. Właśnie dlatego mój produkt kieruję do kobiet.

A: Zostańmy jeszcze na chwilę w temacie niskiej samooceny kobiet. Jak myślisz, kiedy trzeba by było dotrzeć do dziewczyn, żeby zbudować poczucie własnej wartości, biorąc pod uwagę fakt, że dużo kobiet nie wynosi jej z domu rodzinnego?

M: Myślę, że trzeba zacząć od samego początku! Tym bardziej teraz, kiedy sama jestem w ciąży i będę mieć córkę, czytam o tym, jak ważne jest to, by nie wkładać dziewczynek w utarte schematy i od małego dawać im możliwość wyboru np. w kwestii ubrania, zabawki czy koloru ścian w jej pokoju. Warto pokazywać dziewczynce, że może mieć wybór. Jednak wiemy, że z rodzinami różnie bywa. Myślę, że kluczowym momentem w życiu kobiety jest okres nastoletni, kiedy dziewczyny przeżywają bunt młodzieńczy. Wtedy najbardziej potrzebują, z jednej strony akceptacji ze strony rówieśników, a z drugiej strony wsparcia i pokierowania przez osoby z większym doświadczeniem. W tym momencie dużą rolę odgrywają nauczyciele, którzy mogą nakierować na dobrą drogę, zainspirować. Właśnie w tym wieku warto przeprowadzić testy osobowości, które pokazują czy ktoś np. sprawdzi się w pracy w grupie czy może bardziej indywidualnej. Na tym etapie nie chodzi o test kwalifikujący do konkretnego zawodu, ale raczej o  odkrycie cech indywidualnych, rysów osobowości, talentów – tutaj akurat mówię konkretnie o teście Gallup’a. Testu Gallup’a, który można zrobić już nastolatkom, daje sporo informacji potrzebnych samym zainteresowanym, jak również ich rodzicom. Dzięki odkryciu mocnych stron, talentów swoich dzieci rodzice mogą mądrze pokierować swoje córki w pasujące do ich osobowości obszary, a nie pchać je na siłę w stronę, która nie zgrywa się z ich talentami, indywidualnym zestawem cech.

A: Skoro jesteśmy już przy systemie edukacji to wyobraźmy sobie, że Magdalena Linke-Koszek zostaje ministrem lub jeśli wolisz, ministrą edukacji. Co byś zrobiła?

M: Na pewno wprowadziłabym test Gallup’a jako punk obowiązkowy dla młodzieży. Przez wykonanie testów i konsultacje z dobrze przeszkolonymi doradcami zawodowymi można by pokazać młodzieży, jakie znaczenie ma odkrycie swojego talentu, poznanie i określenie siebie, własnych wartości. Jest to bardzo ważne w budowaniu tzw. własnej marki. Dzięki temu można by uniknąć sytuacji, w której ktoś idzie na studia „za tłumem”, a po roku rezygnuje. Poza tym można by pokazać szersze spektrum możliwości zawodowych, nie wykluczając żadnych opcji. Ja osobiście mam sporo znajomych, które w zawodzie fryzjerki zarabiają więcej niż te, które pracują w kancelariach. Problem polega na tym, że młodzi ludzie nie są świadomi wszystkich opcji lub też ulegają presji rodziców lub społeczeństwa i idą na popularne kierunki studiów, nie zawsze do nich dopasowane. Więc jako minister zaczęłabym z tego typu prostym programem – wyszkolenia doradców, wykonania testów, a potem omówienia ich wyników z nastolatkami i ich rodzicami.

A: To z całego serca życzę ci żebyś została ministrem edukacji, ale póki jeszcze nie żyjemy w tym idealnym świecie, to powiedz proszę co może zrobić dziewczyna, kobieta która świadomie lub nie wybrała ścieżkę zawodową, w której się nie spełnia. Czy aplikacja Her Impact może pomóc jej wrócić na właściwe tory?

M: Tak, jak najbardziej. Po pierwsze może skorzystać z doradztwa, by przy współpracy z mentorką, nakreślić całą sytuację i zastanowić się, co można dalej zrobić. Po drugie może korzystać z materiałów edukacyjnych, dostępnych w aplikacji, by rozwinąć konkretne umiejętności. Może również wypełnić test kompetencji, by dowiedzieć się w czym byłaby dobra. Ale według mnie najważniejsze dla takiej dziewczyny jest właśnie wsparcie grupy, dlatego też dzięki Her Impact może podzielić się z innymi swoimi rozterkami, pytaniami, obiekcjami. Może poprosić o radę, albo bardzo praktycznie – o sprawdzenie CV. Wsparcie grupy i mentoring może bardzo pomóc w takiej sytuacji.

A: Z tego co wiem to zależy ci na tym, by mentorkami w twoim programie były kobiety, które osiągnęły tzw. sukces zawodowy, ale wciąż są relatywnie młode? Czy trudno jest ci znaleźć takie osoby?

M: W aplikacji mamy dostęp do różnych mentorek. Niektóre z nich mają 45- 50 lat i wiele lat doświadczenia w pracy w korporacji lub w prowadzeniu własnego biznesu. Inne mają około 35 lat i również prowadzą dobrze prosperujące biznesy, zrobiły doktorat lub osiągnęły coś, co dla młodych dziewczyn jest inspiracją. Zależy mi na jak największym zaangażowaniu mentorek z młodszej grupy wiekowej, bo widzę, że młode dziewczyny łatwiej i szybciej nawiązują z nimi kontakt, mniej się boją i wstydzą.

A: Ty również jesteś dla wielu osób ogromną inspiracją, mentorką. Kiedy dotarło do ciebie, że dla wielu ty jesteś obrazem kobiety sukcesu i jak się z tym czujesz?

M: Oficjalnie nie jestem mentorką w Her impact (śmiech), ale tak na poważnie to jakieś pół roku, może rok temu coś do mnie dotarło. Zdałam sobie sprawę, że rzeczy które robię od lat, które nie sprawiają mi problemu jak np. przygotowanie dokumentów, otwieranie działaności gospodarczej itp. są dla innych dużym wyzwaniem. Wtedy zobaczyłam, że mam możliwość realnej pomocy. Sporo dziewczyn pyta mnie też o opinię w kwestii ich marki, biznesu, produktu i wtedy ostrożnie dobieram słowa, bo czuję na sobie ciężar odpowiedzialności. Chciałabym być w przyszłości wsparciem dla dziewczyn, chciałabym żeby się mnie nie bały.

A: Czy można powiedzieć, że nawet jeśli ktoś nie urodził się ogarniaczką, liderką, kobietą sukcesu, to można wszystkiego się nauczyć?

M: Tak, choć chciałabym żeby wybrzmiało to, że nie chodzi o to żeby każda dziewczyna była liderką i nie wiadomo jak „wielka”, ale chodzi mi o generalny mindset, w którym kobiety chcą nie tylko brać, ale i dawać. Moje rady na koniec są dość standardowe. Ważne by inwestować w swój rozwój, edukować się ale i budować sieć kontaktów, bo osobiście bardzo wierze w networking.

A: Do czego możemy zaprosić nasze czytelniczki, do jakich twoich działań mogą się dołączyć? 

M: Mogą dołączyć do wydarzeń Young Woman Leaders, które regularnie ogłaszamy na naszym profilu na Facebook’u. Nasze eventy odbywają się mniej więcej raz w miesiącu i co ważne, są za darmo. Może oczywiście zarejestrować się w aplikacji Her Impact, która też jest darmowa i na razie to się nie zmieni. Może także przyjść na darmową konferencję, które będziemy organizować w różnych miastach w Polsce w ramach Her Impact. Zależy mi na tym by nasze działania były darmowe, po to by młode kobiety mogły korzystać z nich bez barier. Jak mówi sama nazwa Her Impact – chodzi o wpływ. I jeszcze oczywiście każda kobieta może do mnie napisać, bardzo gorąco do tego zachęcam.

A: Wspaniale. Dziękuję za rozmowę i życzę ci by her Impact wywarło gigantyczny wpływ na pokolenie młodych kobiet nie tylko w Polsce…i żebyś została ministrą! 

Najczęściej czytane

Polecane artykuły