Marki kosmetyczne założone przez makijażystów
Mówi się, że najlepszym pomysłem na biznes jest stworzenie produktów, które samemu chciałoby się używać. Jeśli dodamy do tego ogromne doświadczenie na temat branży, w której się pracuje, brzmi to jak przepis na sukces. Nie więc dziwnego, że znani makijażyści stają się genialnymi marketingowcami. Wypuszczają produkty, które sami kochają i pozwalają zakochać się w nich innym. Za wielkimi i tymi mniejszymi markami stoją genialni makijażyści, jednak prawdopodobnie niewiele osób może pochwalić się znajomością ich historii.
Jakie marki zostały stworzone przez makijażystów i które z ich produktów są kultowe? Czas wyruszyć w sentymentalną podróż.
Lisa Eldridge
Kilkanaście lat temu YouTube uznał, że koniecznie muszę obejrzeć film na temat czerwonych pomadek. Makijażystka, która o nich opowiadała, była nie tylko piękna, ale zachwyciła mnie swoją klasą. Lisa Eldridge, bo o niej tu mowa, jest nie tylko jedną z największych gwiazd makijażu, wydała także książkę o makijażu, a od niedawna produkuje swoje kosmetyki. Nie jest to towar byle jaki! Pomadki zamknięte w złotych, luksusowych opakowaniach skrywają jedne z najpiękniejszych kolorów i faktur, jakie widział ten świat. Szczerze? Aż żal ich używać! Ich tekstura przypomina najprawdziwszy aksamit, a każdy odcień ma swoją historię. Mój ulubiony kolor? Velvet Ribbon – przepiękna, ponadczasowa czerwień. Za każdym razem, kiedy jej używam, przypominam sobie film Lisy, który widziałam kilkanaście lat temu na jej kanale. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Oprócz pomadek Lisa wprowadziła niedawno genialne, pielęgnujące, super lekkie i idealnie wtapiające się w skórę róże do policzków. Ponad to: nawilżające i rozświetlające highlightery zamknięte w przepięknych, luksusowych opakowaniach oraz super odżywcze błyszczyki do ust. Oczywiście chcę to wszystko!
Pat McGrath
Skąd wiadomo, że osiągnęło się szczyty kunsztu w swojej dziedzinie? Kiedy sama Królowa Elżbieta przyznaje Order Imperium Brytyjskiego, a wszyscy zwracają się do ciebie „damo”, według nadanego tytułu. Pat McGrath jest jedyna w swoim rodzaju: piekielnie zdolna, niezwykle kreatywna, a do tego pełna ciepła (potwierdzam – spotkałam ją kilkakrotnie). Dlatego też wypuszczona przez nią marka kosmetyczna jest spełnieniem marzeń nie tylko makijażystów, ale każdej osoby, dla której makijaż to mieszanka mody, luksusu i nietuzinkowości. Pomadki, cienie, podkłady – znaleźć tu można wszystko, czego dusza zapragnie. Moje serce rozpłynęło się na widok palety cieni Mothership II. Genialna pigmentacja, do tego cztery nietuzinkowe cienie o mieniącym się wykończeniu duochromów i zabójczo piękna zieleń. Dodatkowo każda wizyta na stronie Pat to nie tylko zakupowe szaleństwo, ale i pełne inspiracji doświadczenie, które sprawia, że aż chce się chwycić za pędzle. Część kosmetyków Pat McGrath można kupić od niedawna na sephora.pl.
Charlotte Tilbury
Zanim covid uznał, że moje plany są zdecydowanie mniej znaczące niż jego własne, zaglądałam do butiku Charlotte Tilbury za każdym razem, kiedy byłam w Londynie. W tym miejscu jest coś magicznego i zawsze czuję się tam, jak najważniejsza osoba na ziemi. Od miłych, uśmiechniętych pań, które rzeczowo odpowiadają na każde pytanie, po przepiękne wnętrze skąpane w miękkim świetle, a skończywszy na rzędach kosmetyków w złotych opakowaniach. Aż chce się rzec: jakby luksusowo! Charlotte Tilbury jest nie tylko rewelacyjną makijażystką, ale prawdziwą mistrzynią marketingu. Dlaczego? Doskonale wie, co w naszej duszy gra i jakie produkty najlepiej się sprawdzą. Nie zawiodłam się na żadnym z nich. Co szczególnie polecam? Paletę do konturowania i rozświetlania (daje piękny, naturalny efekt) , kremowe, trwałe cienie do powiek Eyes to Mesmerize, Magic Cream (genialny pod makijaż), The Retoucher (kryjący i rozświetlający korektor), kultową pomadkę Pillow Talk. Kosmetyki Charlotte Tilbury mają jeszcze jedną cechę – używając ich, czuję się jak gwiazda Hollywood.
Kevyn Aucoin
Kevyna najlepiej opisać jednym słowem: geniusz. To on dokonał przewrotu w makijażu w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku, pracował z największymi gwiazdami i top modelkami tamtych czasów. Jestem absolutnie przekonana, że gdyby nadal żył, nie miałby sobie równych. Większość osób zna go zapewne z jego książek, które w mgnieniu oka stały się bestsellerami. Zanim odszedł przedwcześnie, udało mu się założyć markę kosmetyczną, która funkcjonuje do tej pory i słynie z kilku wyjątkowych produktów. Przede wszystkim The Sensual Skin Enhancer – wysoko napigmentowany krem, który można używać jako korektor lub też cienką warstwą nakładać jak podkład. Rewelacyjny jest także róż ombre The Neo-Blush, którego kolor można stopniować. Dodatkowo zalotka Kevyna z charakterystyczną czerwoną gumką ma wielu swoich zwolenników. Czasem zastanawiam się, czy gdyby Kevyn spojrzał na swoje kosmetyki, byłby zadowolony. Myślę, że zdecydowanie tak.
Patrick Ta
Od makijażysty gwiazd, do twórcy luksusowych kosmetyków. Patrick Ta zachwyca swoim stylem w każdej z dziedzin, w której macza palce. A skoro jego dłonie dotykały takich znanych twarzy jak Bella Hadid czy Alessandra Ambrosio, nie wzgardzę, aby odrobinę tego luksusu spłynęła również na mnie. Mamy w czym wybierać! Grzechu warta jest luksusowa mgiełka rozświetlająca na zakończenie makijażu Major Glow Highlighting Mist i olejek do ciała Major Glow Body Oil, który nadaje skórze pięknego blasku. Do koszyka dorzucić można jeszcze wyjątkowo praktyczny duet do konturowania twarzy Creme Contour & Powder Bronzer Duo. Kremowa i sucha formuła tych dwóch produktów pozwala na osiągnięcie wyjątkowo pięknie zarysowanych kości policzkowych. Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Niby liczy się wnętrze, ale czy można wzgardzić takimi pięknymi opakowaniami.
Makeup By Mario
Człowiek, dzięki któremu zakochaliśmy się w konturowaniu na nowo. Mario Dedivanovic, czyli makijażysta sióstr Kardashian, wie, jakie produkty przyciągają wzrok. Kluczowym słowem jest tu glow. Nie trudno odmówić sobie wypróbowania wielofunkcyjnego, całkowicie transparentnego balsamu nadającego błysk Master Secret Glow. Pomoże on w uzyskaniu efektu glass skin, można nałożyć go także na usta i wklepać palcem na sam koniec makijażu oczu. Rozświetla w najbardziej naturalny sposób, niedostrzegalny gołym okiem. Efekt błyszczących powiek (czyli coś dla osób, które lubią wyróżniać się z tłumu) to zadanie dla Master Crystal Reflector. Występuje w trzech odcieniach, a każdy z nich to eksplozja iskrzących się drobinek. Najlepiej nakładać palcem w dużych ilościach. W końcu od przybytku głowa nie boli, a luksus zawsze witam z otwartymi ramionami.
Rae Morris
Skąd wiadomo, że nadchodzi coś wyjątkowego? Kiedy musisz obrócić globus o 180 stopni, żeby śledzić drogę swojej przesyłki. Pędzle z serca Australii od Rae Morris to nie fanaberia, a raczej inwestycja. Tak przynajmniej tłumaczyłam swój wybór, wpisując w koszyku dane mojej karty kredytowej. Jako wierna fanka Rae, mam prawie wszystkie jej książki (które są genialne!), więc nabycie nowych pędzli było dla mnie oczywistym krokiem. Co je wyróżnia? Nieziemska miękkość i idealny kształt, który utrzymuje się pod naciskiem pędzla. To jeszcze nie wszystko! Pędzle Rae Morris są magnetyczne, co oznacza, że można je postawić pionowo na metalowej płytce i zaoszczędzić miejsce na stoliku lub też suszyć je do góry nogami. Poza tym, pędzle te tworzy jeden z nielicznych, żyjących mistrzów japońskiej kaligrafii. Dzięki temu są one wyjątkowo precyzyjne i dopieszczone podczas produkcji. Grzechu warte!
Mykitco
Kiedy były makijażysta MAC i obecny ambasador Rimmel daje życie swojej własnej marce, można być pewnym, że będzie to złote dziecko. James Molloy jest nie tylko mistrzem kremowych kosmetyków i bezproblemowego nakładania linera, ale i założycielem marki Mykitco. Pod tą uroczą nazwą kryją się świetnej jakości pędzle, torby dla wizażystów i kosmetyczki, które w sprytny sposób są w stanie pomieścić więcej kosmetyków, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W kategorii pędzli zdecydowanie warto wypróbować te do nakładania i blendowania cieni, jednak moim ulubionym jest 3.1 – My Line & Fill do ust. Jak to powiedziała kiedyś moja koleżanka Kasia „to pędzel, który sam maluje” i całkowicie się z tym zgadzam. Do kompletu warto dorzucić kilka kosmetyczek, które ułatwiają segregowanie kosmetyków oraz torbę My Essential Buddy do przenoszenia najpotrzebniejszych produktów. Niech nie zwiedzie cię jej rozmiar! Czasem mam wrażenie, że jest jak damska torebka – uszyta z magii, zaprojektowana bez dna. Można szaleć!
Make Up For Ever
W pewnym momencie mojego życia, większość kosmetyków, których używałam oznaczonych było logo Make Up For Ever. Do tej pory powtarzam, że są to jedne z moich ulubionych produktów do makijażu, za które ręczę ręką i głową (to chyba dość mocna rekomendacja). Mimo tego, że towarzyszyły mi one od tylu lat, nigdy do końca nie wiedziałam, kto był ich twórcą. Okazuje się, że życie w tę markę tchnęła Dany Sanz, rok przed moim przyjściem na świat. Początkowo malarka i rzeźbiarka, później makijażystka specjalizująca się w bodypaintingu. Chociaż według jej oceny daleko jej było do nazwania siebie makijażystką, kontynuowała swoją pracę i szkoliła kolejnych adeptów tej sztuki. W wolnej chwili, zamknięta w swojej małej piwnicy, opracowywała nowe kolory i formuły produktów dla siebie i swoich uczniów. Wieść o nich rozniosła się wkrótce z prędkością światła i tak powstało Make Up For Ever. Obecnie jest kolektywną pracą makijażystów, którzy opracowują nowe formuły. Co wypróbować? Podkład Ultra HD, który wygląda jak druga skóra i Aqua Brow odporne na całe zło świata.
Violette_FR
Kto nie zna Violette, ten wiele stracił! Zachwycająca Francuzka, mieszkająca w Nowym Jorku, dla której makijaż to sztuka wyrażania siebie, podkreślania osobowości i nastroju. Jest zwolenniczką łatwych looków do wykonania w biegu, ale mimo wszystko z efektem wow. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i nie trudno domyślić się, że na informację o tym, że wypuszcza linię swoich kosmetyków, moje serce zaczęło bić jak szalone. Chciałabym mieć wszystko: łatwe do nakładania cienie w kremie Yeux Paint, do tego cudownie czerwoną pomadkę Petal Bouche Matt, nie wzgardzę też suchym szamponem Frange Puff… w pędzelku. Resztę produktów też bym mimochodem wrzuciła do koszyka. Nie oceniajcie! W końcu to wszystko, czego potrzebuje moja dusza paryżanki zamknięta w polskim ciele.
Laura Mercier
Wiele osób z pewnością zna i używa takich kultowych produktów od Laury Mercier jak Secret Camouflage lub jedwabiście gładki puder sypki. Jestem jednak prawie pewna, że mało kto jest w stanie powiedzieć cokolwiek na temat założycielki marki. Laura Mercier urodziła się we Francji i początkowo wiązała swoją przyszłość ze sztuką. Porzuciła jednak płótno obrazów i zamieniła je na ludzkie twarze. Po przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych, stała się jedną z najczęściej bookowanych makijażystek lat osiemdziesiątych. Na swoim koncie ma całe mnóstwo imponujących nazwisk, ale myślę, że wystarczą zaledwie trzy słowa, aby zrozumieć, z kim mamy do czynienia: Sarah Jessica Parker. Reszta jest już historią. W połowie lat dziewięćdziesiątych wystartowała z własną marką kosmetyków, która ma się dobrze po dziś dzień. Sama mam kilka swoich ulubionych produktów i myślę, że już na stałe zagościły w mojej kosmetyczce.
Bobbi Brown
Cudowna Bobbi Brown i jej nietuzinkowe spojrzenie na naturalny makijaż. Oprócz tego, że sama jest chodzącą legendą, do arsenału umiejętności dodać można funkcję pisarki (jest autorką licznych książek o urodzie i makijażu), a także rewelacyjną bizneswoman. Marka kosmetyczna, sygnowana jej imieniem, istnieje już od 30 lat. Aż trudno uwierzyć, że wszystko zaczęło się od zaledwie dziesięciu odcieni pomadek nude, które okazały się hitem. Początkowo zakładała, że uda jej się sprzedać 100 sztuk miesięcznie. Szybko okazało się jednak, że ta ilość znikała z półek… codziennie. Marka Bobbi to obecnie nie tylko kosmetyki kolorowe, ale i pielęgnacyjne znane na całym świecie. Większość makijażystów nie rozstaje się z paletą BBU, a krem Vitamin Enriched Cream to istna odżywcza bomba dla skóry i idealna baza pod makijaż.
Nars
Zapraszam na szybką lekcję francuskiego. Powtarzaj za mną: François Nars. Niektórzy pewnie będą musieli jeszcze trochę poćwiczyć. Innym wystarczy wiedzieć, że tak brzmi imię i nazwisko założyciela tej popularnej marki kosmetycznej. Zainspirowany przez swoją mamę, zajął się makijażem i okazało się, że jest w tym świetny. Porzucił Paryż, spakował walizki i przeprowadził się do Nowego Jorku. Tutaj drzwi wielkiego świata stanęły otworem, a zwieńczeniem jego dzieła stała się marka kosmetyków. Z czego jest najbardziej znana? Zaryzykuję stwierdzenie, że z różu Orgasm o brzoskwiniowo-różowym odcieniu z błyszczącymi drobinkami. Z resztą ten odcień doczekał się całej serii i, nie zaskoczę, jest kultowa! Warto również wypróbować korektor Radiant Creamy Concealer o doskonałym kryciu. Nars ostatnio wypuścił także linię produktów inspirowanych swoją pierwszą muzą… mamą Claudette. Nie można chyba wymarzyć sobie lepszej laurki.