Podróż pełna aromatów z Organique – kosmetyki, dzięki którym wracamy do chwil spędzonych na wakacjach
Jak myślicie, za czym tęsknimy najbardziej w tym szalonym ostatnio czasie? Za swoim trenerem personalnym? Pudło. No dobrze, może trochę. Jednak najbardziej ze wszystkiego tęsknimy za podróżami. Nie mamy wielkich wymagań – aktualnie nawet wycieczka w Bieszczady brzmi nader egzotycznie. Świat zamknięty na cztery spusty daje się we znaki. Tęsknimy za pięknymi widokami, obejmującymi nieco więcej niż skrawek podwórka pod naszym mieszkaniem, za przygodą, smakami, zapachami.
A gdyby tak podróżować bez wychodzenia z domu? Brzmi to jak pomysł szalonego naukowca, ale zaskoczymy Was – jest to możliwe. Jak? Dzięki naszym nosom i zmysłowi węchu. Zapachy bowiem mają magiczną moc przenoszenia nas w ukochane miejsca. Pstryk, i jesteśmy na Ko Samui. W ułamku sekundy aktywują one w mózgu hipokamp, który odpowiada za scalanie wspomnień. Ta magia to od dawna znane zjawisko neurologiczne, które sprawia, że możemy podróżować kiedy chcemy i dokąd chcemy. A to wszystko dzięki cudownie pachnącym kosmetykom Organique.
Organique to polska marka, oferująca naturalne produkty do pielęgnacji ciała już od ponad 20 lat. Oprócz składów przyjaznych dla skóry, znana jest przede wszystkim z obłędnych zapachów! Wybraliśmy najpiękniejsze kompozycje, aby sprawdzić, w jaką stronę globu nas przeniosą.
Usiądźcie zatem wygodnie i pozwólcie zabrać się w pachnącą podróż w najdalsze zakątki świata z Organique.
Egzotyczna Azja w towarzystwie linii Feel Up
Aga Brudny: Kocham podróże, ale kupowanie biletów, pakowanie, lotniska, długie loty… ech, nie mam na to czasu codziennie rano, więc wybieram opcję podróży mentalnych. Zaraz po przebudzeniu, na autopilocie wędruję pod chłodny prysznic, a teleportację w egzotyczne zakątki Azji zapewnia mi kąpiel w towarzystwie kosmetyków linii Feel Up. Energetyzujący aromat zielonej herbaty, bergamotki, trawy cytrynowej i kolendry przenosi mnie wspomnieniami do pełnego soczystej zieleni Wietnamu i Tajlandii. Do porannej kąpieli najczęściej wybieram żel pod prysznic i oczyszczający, cukrowy peeling do ciała. Przyjemny masaż peelingujący złuszcza martwy naskórek, pobudza krążenie, skutecznie budzi całe ciało i zmysły. Peeling zawiera wyciągi z herbaty Matcha, zielonego kawioru oraz eksfoliator ze skały wulkanicznej, który zapewnia idealny poziom wygładzenia i oczyszczenia skóry. Po chwili energicznego masażu skóra odzyskuje witalność, jędrność i zdrowy kolor.
O ile tylko nie zasiedzę się w “egzotycznej Azjii pod prysznicem” i mam jeszcze chwilę czasu przed wyjściem do pracy, aplikuję ujędrniające masło do ciała z tej samej linii kosmetycznej. Ale nawet jeśli “lot z Azji” trochę się opóźnił i nie mam już czasu na aplikację masła do ciała, nic nie szkodzi – peeling Feel Up sam w sobie pozostawia moją skórę w stanie błogiego nawilżenia.
Tak więc póki co Azję odwiedzam z „linią lotniczą” Organique i wam również serdecznie polecam ten sposób podróżowania, szczególnie na kolejnym lockdownie.
Energetyzujący żel pod prysznic Feel Up, Organique, 39,50 zł
KUPOczyszczający peeling cukrowy Feel Up, Organique, 69,90 zł
KUPUjędrniające masło do ciała Feel Up, Organique, 69,90 zł
KUPPeeling pachnący morzem
Mags Krzyżostaniak: Jestem absolutną fanką peelingów wszelakich: cukrowych, kawowych, solnych, enzymatycznych – wszystkich bez wyjątku! W zależności od pory roku wybieram takie, które wprawiają mnie w odpowiedni nastrój. Podczas zimy moim ulubionym rytuałem były peelingi kawowe o korzennych, ciepłych aromatach. Z radością jednak informuję, że najwyższy czas włączyć summer mode!
Głód słońca, podróży i wakacji chyba nigdy nam tak nie doskwierał. Wiecie, o czym mówię? Słonko muskające rozgrzaną skórę, rześka bryza w powietrzu, gorący piasek pod stopami – komu nie tęskno do takich doznań! A gdyby tak tęsknić nieco mniej? Są kosmetyki, które mogą pomóc. Na przykład pachnący morzem peeling solny Organique z linii Sea Essence, który na chwilę pozwala mi poczuć się jak na wakacjach u wybrzeży mojej ukochanej Sycylii.
Ta unisexowa, świeża jak morska bryza kompozycja zapachowa w magiczny sposób przenosi nas w stronę południowego słońca. Dzikie plaże, krystaliczna woda, rozwiane włosy, pyszne włoskie jedzenie w upalne wieczory… Czujecie to? Ja bardzo! Uwielbiam zapachy, które przywołują na myśl miłe wspomnienia. A czy może być coś milszego od wspomnień z wakacji?
Peeling ma również bardzo przyjemną, gęstą konsystencję, łatwo się rozprowadza i zmywa, a i swoją funkcję spełnia wzorowo – skóra po nim jest wyczuwalnie gładsza, bardziej miękka i przyjemna w dotyku. W środku, oprócz kryształków soli, znajdziemy szereg dobroci, które oferuje nam morze: drobinki czerwonych alg wapiennych, bogate w składniki mineralne, ekstrakt z kopru morskiego i morszczynu oraz wyciąg z alg wakame, które działają ujędrniająco, normalizująco i skutecznie zwalczają wolne rodniki. Żadnych zbędnych dodatków w postaci PEG-ów, SLS, czy parafiny. To zresztą pierwsze kryterium, jakim kieruję się przy wyborze mojej pielęgnacji. Checked!
Zatem jeśli a) tęsknicie za wakacjami i b) wasza skóra wydaje się być pozbawiona blasku po miesiącach spędzonych pod warstwami wełnianych swetrów, mam dobrą wiadomość – solny peeling pachnący morzem to najlepsza terapia! Także, jeśli chcemy przywrócić jej witalność i rozpocząć pozimowy beauty detoks, nastrajając się na lato, peeling Sea Essence będzie fantastycznym pierwszym krokiem!
Detoksykujący peeling solny Sea Essence, Organique, 59,90 zł
KUPMoje małe greckie wakacje
Karol Młodziński: Linia do ciała Grape to inspirowana pielęgnacją śródziemnomorską seria kosmetyków tworzących spójny rytuał anti-ageing. Wykorzystuje odżywcze właściwości bogate w witaminę E i antyoksydanty winogron.
Cała linia bardzo przypadła mi do gustu z racji nuty zapachowej rozgrzanych słońcem, soczystych owoców winorośli, która przywodzi na myśl skaliste plaże i bogato ubarwione ouzo wieczory. Jeśli chcesz poczuć się jak na planie Mamma Mia 2, ale pielęgnacja anti-aging nie kojarzy ci się z efektem uzyskanym przez Cher, z pomocą tej linii stworzycie wspólnie bardziej udany sequel.
Seria skupia się na działaniu przeciwstarzeniowym, a na to nigdy nie jest za wcześnie. Linia składa się z kolejnych kroków pielęgnacji, znajdziemy w niej więc między innymi: myjącą piankę, peeling, serum czy masło do ciała.
Jednym z moich faworytów jest peeling, którego drobinki cukru i pestek winogron delikatnie złuszczają naskórek. Innym ulubieńcem zostało z kolei serum do ciała: to skoncentrowany balsam o lekkiej konsystencji, który nawilża i odżywia skórę za pomocą ekstraktów roślinnych, a do tego szybko się wchłania. Zapach przenosi wprost na którąś z greckich wysepek, gdzie pielęgnująca moc winogron jest znana od setek lat. Werdykt: must have.
Pianka do mycia ciała Intense Anti-Ageing Grape, Organique, 34,90 zł
KUPPrzeciwstarzeniowy peeling Intense Anti-Ageing Grape, Organique, 65,90 zł
KUPPrzeciwstarzeniowe serum do ciała Intense Anti-Ageing Grape, Organique, 44,90 zł
KUPPrzeciwstarzeniowe masło do ciała Intense Anti-Ageing Grape, Organique, 69,90 zł
KUPPrzygoda w Orient Expressie
Ania Sokołowska: Pakuję torbę, wsiadam w autobus i jadę w siną dal. Mijam kolejne przystanki, a gdy za oknem miasto zmienia się w pola zieleni, nie mogę powstrzymać ekscytacji. Właśnie wtedy, kiedy zbliżam się już do upragnionego celu, budzę się ze snu i zdaję sobie sprawę, że na ten moment podróżować mogę, co najwyżej przemierzając świat na Google Maps.
Tak bardzo brakuje mi przygód, że moja podświadomość sama tworzy scenariusze, gdy tylko zamykam oczy. Porzuciłam nadzieję na to, że zmieni się to szybko i zaczęłam szukać alternatywy dla wypraw w egzotyczne strony. I tutaj wchodzi orchidea od Organique, cała na czarno. Najpierw chwytam za piankę do mycia Black Orchid, która już swoją zaskakującą konsystencją poprawia humor. Opakowanie wypełnia gęsty mus, który waży niewiele więcej niż powietrze (gdy wrócę już na szlak przygody, będzie moim wiernym kompanem – nie obciąży walizki i nie rozleje się po jej zawartości). Przepysznie lekka i puszysta wraz z wodą zmienia się w delikatną pianę. Zapach przywodzi na myśl orientalne zakątki świata – te najbardziej tajemnicze, które kuszą przygodami, gdy zapada zmrok. Najpierw myślę o Zanzibarze, ale później jednak stawiam na tętniące życiem Maroko. Kiedy moja skóra jest już miękka i pachnąca, a humor zdecydowanie lepszy, postanawiam kontynuować rytuał i sięgam po peeling solny z masłem Shea. Gęsty, o aksamitnym zapachu czarnej orchidei, wygląda niczym wnętrze egzotycznego owocu. Delikatnie złuszcza naskórek, a olejki zmiękczają i nawilżają ciało.
A skoro przebyłam już tak daleką drogę w egzotyczne strony, to nie może obyć się bez maski do włosów suchych i matowych Naturals Argan Shine. W końcu olej arganowy to płynne złoto Maroka, a dla moich włosów – najlepsze źródło blasku. Spod prysznica wychodzę z ciałem bogini i poczuciem, że właśnie wróciłam z dalekiej podróży. Czy to dziwne, że nie mogę doczekać się kolejnej kąpieli?
Pianka do mycia ciała Black Orchid, Organique, 34,90 zł
KUPPeeling solny z masłem Shea Black Orchid, Organique, 59,90 zł
KUPMaska do włosów suchych i matowych Naturals Argan Shine, Organique, 54,90 zł
KUPBali – kraina szczęśliwych ludzi
Aneta Wuczyńska: Jedna z najbardziej osławionych wysp na świecie. Z rajskimi plażami, wiecznie zielonymi tarasami ryżowymi, tropikalną dżunglą, wodospadami, majestatycznymi wulkanami i najpiękniejszymi zachodami słońca, jakie tylko można sobie wyobrazić. Mekka surferów i pasjonatów jogi, oaza dla miłośników lokalnego folkloru oraz wspaniałego jedzenia, miejsce zarówno dla spragnionych przygód, jak i amatorów błogiego lenistwa za drzwiami luksusowych resortów i wreszcie – wymarzony cel podróży dla zakochanych (to tutaj bohaterka Eat, Pray, Love leczyła złamane serce i ponownie odnalazła miłość).
Jednak to, co najbardziej urzeka w Bali, jest nienamacalne. Tutaj czas płynie wolniej, myśli odpoczywają, a serce bije jakby równomierniej. Rytm życia mieszkańców wyspy dyktują duchy zamieszkujące starożyte świątynie i codzienne ceremonie. W powietrzu unosi się aura tajemniczości i mistycyzmu oraz… wszechobecny, wypełniający każdy centymetr powietrza zapach kadzideł i kwiatów. Aby go poczuć, nie trzeba schodzić z turystycznych szlaków ani… wychodzić ze swojej łazienki.
Orientalne masła do ciała Organique to nie tylko balsam dla mojej skóry, ale i duszy. Ich ciepły, słodki, lekko duszący zapach natychmiast przenosi mnie na Wyspę Bogów. Wyspę tysiąca świątyń. Wyspę szczęśliwych ludzi. Kiedy moja wyobraźnia wędruje w stronę bajecznych klifów Uluwatu, a zmysły rozkoszują się błogim rytuałem, odżywcze masło Shea z dodatkiem naturalnych olejków intensywnie pielęgnuje moją skórę, pozostawiając ją gładką, miękką w dotyku i zrelaksowaną. Balsamy, po które najczęściej sięgam to: Imperial Wood, Royal Musk i Golden Oud. Ich boski zapach otula ciało przez wiele godzin, uwalniając się stopniowo niczym najpiękniejsze perfumy.
Myśląc o Bali, trudno nie wspomnieć też o terapeutycznej mocy masażu. Świece do masażu Organique nie tylko obłędnie pachną i dostarczają skórze cennych witamin oraz składników odżywczych, ale przede wszystkim cudownie rozgrzewają, odprężając ciało i umysł. Niczego więcej mi nie trzeba.
Balsam z masłem Shea Imperial Wood, Organique, 39,90 zł
KUPBalsam z masłem Shea Royal Musk, Organique, 39,90 zł
KUPBalsam z masłem Shea Golden Oud, Organique, 39,90 zł
KUPKokosowe pamiętniki z Tajlandii
Aga Wilk: Kto nie lubi słońca, zielonych palm, uspokajającego szumu wody, piasku skrzypiącego pod stopami, pysznego jedzenia, kultury? Kocham podróże. Niestety, aktualnie jedyne co mogę zrobić, to zamknąć oczy, puścić dźwięk szumu fal z YouTube’a, po raz kolejny obejrzeć zdjęcia z albumu pt. „Wakacje” na moim iPhonie i zanurzyć się w miłych wspomnieniach, licząc na to, że to wszystko jeszcze do nas wróci.
Oprócz podróżowania, mam też bzika na punkcie kosmetyków, dlatego zawsze odwiedzam lokalne urodowe miejsca i właśnie tam kupuję pamiątki – najlepiej takie, dzięki którym nawet po powrocie do domu wciąż mogę poczuć się jak na wakacjach. Wyobraźcie sobie moją radość, kiedy trafiłam na kosmetyki Organique – z ich obłędnymi zapachami, które sprawiają, że każdy rytuał pielęgnacyjny zamienia się w egzotyczną podróż.
Jednym z moich ulubionych miejsc na Ziemi jest Tajlandia. Czasami mam wrażenie, że tajski masaż olejkiem kokosowym wśród palm śni mi się na jawie. Z tęsknoty za zapachem kokosa na swojej skórze, zdecydowałam się na kosmetyk bardziej dostępny, niż ten z drugiego końca świata, czyli naturalny, organiczny, tłoczony na zimno olej kokosowy od Organique. Rewelacyjnie nawilża, odżywia i łagodzi wszelkie podrażnienia, zawiera witaminy z grupy B, C i E, kwas foliowy, wapń, fosfor, cynk, żelazo, a jego jakość została potwierdzona certyfikatem Ecocert (o tym, jak istotny w świecie beauty jest ten certyfikat przeczytacie TU). Delikatna konsystencja olejku i piękny, naturalny zapach kokosa umilają mi każdą chwilę. Produkt idealnie sprawdza się do masażu, przy pielęgnacji suchych włosów i jako „balsam” do ciała. Polecam wmasowywać go w delikatnie wilgotną skórę – najlepiej od razu po kąpieli lub prysznicu. Enjoy your holiday!