Regeneracja i odżywienie skóry jesienią i zimą
Czy też macie wrażenie, że lato minęło tak szybko? Ledwo przyzwyczaiłam się do słońca i upałów, aż tu nagle zieleń w Warszawie przybrała barwę żółci, czerwieni i brązu. Konsternacje dało się wyczuć na ulicach – część osób niepogodzona z końcem wakacji uparcie paradowała w krótkim rękawku i szortach, część już wygrzebała z dna szafy puchowe kurtki, czapki i szaliki. Swoją drogą jestem topową jesieniarą – kocham kolory jesieni, grube swetry i wełniane czapki, ale zahartowana po wyspiarskim klimacie Londynu, nie wymieniałam szafy w jeden dzień, więc do letnich sukienek dobieram ciepłe swetry i ciężkie buty i rozkoszuję się ostatnim ciepełkiem. I choć jesień w tym roku nas bardzo rozpieszcza, to poranki i wieczory dają znać o nieuchronnie zbliżającej się zimie.
Dla skóry takie zmiany temperatur plus ogrzewane pomieszczenia to istny szok termiczny. Moja cera w tym okresie woła o litość, czułość i nawodnienie. Nieco wysuszona po letnich kąpielach słonecznych, jest jeszcze bardziej narażona na działanie czynników zewnętrznych. Enzymatyczny peeling w Saska Clinic, o którym pisałam TU pięknie wygładził i rozświetlił moją cerę, więc przyszedł czas na odpowiednią pielęgnację. Sprawdźcie poniższe zestawienie kremów, serum i balsamów do ciała, które będą opatrunkiem na Waszą suchą i odwodnioną skórę jesienią. Apteczne, często bezzapachowe formuły sprawdzą się nawet u największych wrażliwców i nie zdziwcie się, jak będą je Wam podbierać inny domownicy – większość produktów nada się dla całej familii.
Odżywczy krem do ciała, BasicLab
BasicLab to polska marka dermokosmetyków, która tworzy przemyślane, zaawansowane składy ukierunkowane na konkretne potrzeby skóry. Naukową wiedzę przekłada na język zwykłych zjadaczy chleba na swoim blogu, gdzie można poczytać o prawidłowej i świadomej pielęgnacji różnych typów cery. Ja pokochałam ich za świetne balsamy do ciała, zimowy krem do twarzy i fantastyczne serum. Jeśli chodzi o ciało, to w porze jesienno-zimowej dużo częściej sięgam po apteczne formuły, bo działają bardziej skoncentrowanie – a efekt czuć i widać od razu. Odżywczy krem do ciała od BasicLab to jeden z moich ulubionych. Sprawdzi się nawet przy turbo przesuszonej skórze. Krem daje uczucie natychmiastowej ulgi, zostawiając skórę mięciutką i odżywioną za sprawą armii składników aktywnych: skwalanu, masła shea, oleju konopnego. Ceramidy wraz z cholesterolem dbają o odnowę naskórka i wzmacniają naturalną barierę ochronną. Beta-glukan, kannabidiol, niacynamid łagodzą podrażnia i stany zapalne, a probiotyk zapobiega swędzeniu i zaczerwieniu. Opakowanie to duża tubka, która starcza na dłuuugo.
Deep Moisture Prebiotic Fast Absorbing Body Lotion, Iossi Pro
Linia Pro jednej z moich ulubionych polskich marek, Iossi, miała swoją premierę parę miesięcy temu, a już zdążyły pokochać ją rzesze kobiet, w tym cała nasza redakcja. Zaawansowane składy, nowe formuły, lekkie konsystencje – tego możecie się spodziewać po linii Pro. Z czystym sumieniem mogę polecić każdy jeden produkt i wiem, że na pewno się nie zawiedziecie, ale skupmy się na regeneracji suchej skóry po lecie. Jeśli nie jesteście fanami filmu na skórze, który zostawiają balsamy czy masła o bogatszych formułach, z pewnością zakochacie się w prebiotycznym balsamie do ciała. Wchłania się błyskawicznie, ale z pewnością nie zapomnicie, że właśnie go nałożyliście. Zostawia bowiem cudnie miękką, nawilżoną skórę, pachnącą delikatnymi cytrusami. Uwielbiam nakładać go po porannym prysznicu, wtedy świeży zapach towarzyszy mi cały dzień. Sprawdzi się też wieczorem, jeśli lubicie taką aromaterapię przed snem. Za efekt odżywionej skóry odpowiadają składniki aktywne: inulina (prebiotyk wspierający naturalny mikrobiom skóry), naturalny ferment z drożdży i olej konopny. Produkt zmniejsza zaczerwienienia, podrażnienia i łuszczenie się skóry. Balsam cud na wszelkie bolączki!
Ultra-Rich Multivitamin Wrinkle Smoothing Face Cream, Iossi Pro
No dobrze, a co na twarz? Iossi ma propozycję dla tych, którzy, jak ja, borykają się z suchą cerą po lecie. Multiwitaminowy krem z bakuchiolem (roślinną alternatywą dla retinolu), witaminą C, witaminą B3, ekstraktem z piwonii i liści winogron to odpowiedź na Wasze bolączki. Cudownie nawilża, koi, wygładza, ujędrnia, zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek, poprawia elastyczność skóry. Kompleks anti-pollution i anti-blue light ucieszy zapracowanych mieszczuchów. No i pięknie pachnie, jak zresztą cała gama produktów z linii Pro. Dla mnie dodatkowy plus za piękne szklane opakowania!
Let Your Skin Feed On, SkinTra
To moje ostatnie odkrycie. Niezwykle ciekawa konstystencja – emulsja, która początkowo rozprowadza się podobnie jak olejki, zostawiając lekkie glow, aby zaraz potem pięknie się wchłonąć, zostawiając skórę miękką i nawilżoną. Natychmiast daje ukojenie suchej cerze. Sprawdzi się u tych z Was, którzy szukają intensywnego nawilżenia, ale bogate formuły często Was zapychają. W kremie od SkinTra dobrane składniki aktywne tworzą niekomedogenną formułę, która nie spowoduje powstawania zaskórników. Co to za tajemnicze składniki? Skwalan – emolient, odpowiednik skwalenu wchodzącego w skład ludzkiego sebum, zachowuje się jak ochronny płaszcz zatrzymujący wilgoć w skórze. Oleje z pestek arbuza i malin – lekkie oleje, silnie odżywcze i regenerujące. Ferment z drożdży – modny ostatnio antyoksydant. Ponadto mocno nawilżające kompleksy cukrowe, inulina, ceramidy, fosfolipidy, alantoina. Hitem natomiast jest opatentowany kompleks pozyskiwany z fermentowanego miodu czarnych pszczół ze Szwajcarii (wow, prawda?), pozytywnie działający na mikroflorę skóry i zapobiegający nadmiernemu jej wyświecaniu. Krem używam na noc i jestem zachwycona szybkimi efektami. Przy mocno przesuszonej i podrażnionej skórze, można używać na dzień. Ulga gwarantowana. A za każdy kupiony produkt producent obiecuje posadzić 1m2 lasu – szanuję inicjatywę!
Nawilżająca Emulsja, CeraVe
Dla alergików, wrażliwców i fanów bezzapachowych, lekkich, ale i silnie działających formuł, ta hipoalergiczna emulsja od CeraVe będzie strzałem w dziesiątkę. Leciutka konsystencja, wygodny i higieniczny aplikator z pompką, żadnych perfum i nawilżenie, które utrzymuje się cały dzień (naprawdę). Daje natychmiastowe uczucie ulgi nawet ekstremalnie przesuszonej skórze, a efekt widać i czuć od razu. Co więcej, emulsję można używać także na twarz i pod makijaż. A jeśli wolicie nieco gęstsze, kremowe formuły, to sięgnijcie po nowy balsam od CeraVe – równie cudowny, równie kojący. Prawdziwy opatrunek na ciało. Obydwa produkty świetnie nadają się dla osób zmagających się z takimi problemami skóry jak łuszczyca, trądzik, atopowe zapalenie skóry, czy egzema. Formuły są niekomedogenne i nie zatykają porów. I jeszcze jedno… są na sali jacyś rodzice? Śmiało możecie organizować wspólne smarowanie wraz ze swoimi pociechami 🙂
Hyaluronic Acid + Peptide Lip Booster, Paula’s Choice
Nie rozstaję się z tą małą magiczną tubką ani na chwilę, bo uratowała moje usta przed katastrofą tej jesieni. Ogrzewanie w mieszkaniu, poranny chód, potem znów ciepłe pomieszczenie. Znacie to? Wargi, które bardziej przypominają tarkę niż aksamit to nic przyjemnego. W balsamie od Paula’s Choice użyte zostały same sztosy: skwalan, kwas hialuronowy, mlekowy i palmitynowy oraz witamina E, które rozprawią się ze spierzchniętymi i popękanymi wargami w jeden dzień. Za efekt przeciwstarzeniowy i ujędrniający odpowiadają peptydy, które wypełnią i spłycą drobne zmarszczki. Produkt jest bezzapachowy. Marka słynie z zaawansowanych składów skierowanych na konkretne problemy skórne, więc jeśli wciąż szukasz swojego balsamu do ust… nie dziękuj!
Daily Renew Natural Face Cream, Evolve Organic Beauty
Evolve to marka z Wielkiej Brytanii, do której mam szczególny sentyment. Powstała w wyniku marzenia i filozofii eco friendly jej założycielki, Laury Rudoe, która podkreśla, że w każdy produkt wkłada dużo serca. Kosmetyki produkowane są w małych partiach, aby zawsze były świeże. Zawierają minimum 98% naturalnych składników i pakowane są w szkło zdatne do recyklingu, a etykiety są w 100% biodegradowalne. Krem Daily Renew to król wśród naturalnych kosmetyków do pielęgnacji skóry suchej. Konsystencja jest idealna – nie za tłusta, dobrze się wchłania i nadaje się pod makijaż. Odżywia skórę, regeneruje i wzmacnia barierę hydrolipidową. A wszystko to dzięki zawartości masła shea, oleju argonowego i sezamowego oraz małocząsteczkowego kwasu hialuronowego i witaminy E. Delikatnie pachnie kokosem i jest ucztą dla oczu – a ja po prostu uwielbiam ładne kosmetyki 🙂
Serum Regenerujące Strukturę Skóry, BasicLab
Potrzebujecie skoncentrowanego produktu o zaawansowanym składzie? Istną bombę odżywczą dla skóry? Serum regenerujące to kolejna moja propozycja od BasicLab. To terminator wśród pielęgnacji. Działa jak kojący kompres, odbudowując warstwę rogową naskórka i wzmacnia barierę lipidową skóry. W składzie znajdziecie ceramidy typu 3 i 6, prebiotyk, naturalną witaminę E oraz oleje z dzikiej róży i ogórecznika. Nawet najbardziej wymagająca cera dozna ulgi, a Wy szybko dostrzeżecie efekty. Skóra będzie bardziej sprężysta i napięta, pięknie wygładzona i nawilżona. Serum ma konsystencje lekkiej, mlecznej emulsji i można używać go zarówno na noc, jak i na dzień. U mnie super sprawdza się na noc, bo lubię widzieć efekty rano po przebudzeniu – zdrowa i promienna skóra pozytywnie nastraja mnie na cały dzień!
Cicalisse Balm, Embryolisse
Francuska marka dermokosmetyków Embryolisse zasłynęła dzięki kultowemu kremowi nawilżającemu, który podobno sprzedaje się na całym świecie co 5 (!) sekund. To hit paryżanek oraz wizażystów. Linia Cicalisse to dużo bardziej skoncentrowane działanie ukierunkowane na ekstremalnie suchą skórę. Balsam naprawczy to bezzapachowy, gęsty krem. Można go stosować miejscowo na przesuszone miejsca (usta, dłonie, łokcie, kolana itp.) lub całościowo na twarzy i ciało. Zostawia na skórze przyjemny film, lekkie glow i uczucie silnego nawilżenia i komfortu. Zawarty w nim kwas aceksamowy przyspiesza proces gojenia się i regeneracji naskórka. Wosk pszczeli, masło śliwkowe i masło shea silnie odżywiają i uelastyczniają skórę, a znany nam już skwalan chroni przed utratą wody. Może być stosowany jako superhero na mrozy i działanie innych niekorzystnych dla skóry czynników zewnętrznych. Super sprawdzi się jako silnie odżywcza i regenerująca maska na noc. W gamie produktów znajdziecie też emulsję i krem o lżejszej konsystencji, świetny balsam do ust, krem do rąk i balsam SOS na ekstremalne przesuszenia i podrażnienia skóry.
Krem Skin Food, Weleda
Skin Food to kolejna kultowa linia kosmetyków marki Weleda, założonej w latach 20-tych przez trzech naukowców. Od początku filozofia marki była ściśle nastawiona na transparentność, etyczność i przyjazność środowisku i człowiekowi. Krem do twarzy Skin Food stał się w ostatnim czasie hitem londyńskich Fashion Weeków. Pokochali go zarówno wizażyści, jak i modelki. Otula suchą skórę, dogłębnie nawilża i daje piękne, zdrowe glow – uwielbiam używać go nawet jako mokrego rozświetlacza na kości policzkowe. Jest dość gęsty, więc wystarczy dosłownie odrobina. Zapach obłędny, cytrusowy, bardzo świeży i całkowicie naturalny, Weleda bowiem nie używa sztucznych zapachów. W składzie znajdziecie fiołek trójbarwny, rumianek i nagietek oraz wosk pszczeli. Mam go zawsze w kufrze i regularnie uzupełniam zapasy. Więcej o tym kultowym kremie Skin Food dowiecie się TU.
Masło do ciała Skin Food, Weleda
Jakiś czas temu skusiłam się także na sprawdzenie odpowiednika do ciała z serii Skin Food i również się nie zawiodłam. Jest to gęste masło o równie uzależniającym, całkowicie naturalnym zapachu (miks słodkiej pomarańczy, lawendy i żywicy balsamicznej). Za właściwości nawilżające odpowiadają masło shea i masło kakaowe oraz wyciągi z bratka, nagietka i rumianku. Składniki pochodzą z ekologicznych, biodynamicznych upraw, co ucieszy miłośników naturalnych i organicznych kosmetyków. Weledę chciałoby się dosłownie zjeść!