Top 5: kosmetyczne hity 2021 roku
Moim ulubionym newsem 2021 roku zdecydowanie było to, że panda wielka została usunięta z listy gatunków zagrożonych. Ciężko będzie to przebić i nawet nie będę próbować. Jest jednak jeszcze kilka innych, drobnych rzeczy, które poprawiały mi w tym roku humor. Co i za co pokochałam w tym roku? Zapraszam na przegląd moich kosmetycznych hitów z ostatnich 12-tu miesięcy.
Matujący podkład mineralny Annabelle Minnerals
Ze wszystkich kosmetyków, jakich używam – najwierniejsza jestem podkładowi. W ciągu ostatnich 10 lat zmieniłam go może 2 razy. W 2021 doszło do 3 zdrady. Uwiódł mnie mineralny podkład od Annabelle Minnerals, który odkryłam w maju podczas robienia reaserchu do artykułu o makijażu do cery tłustej i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni.
Świetnie przykrywa niedoskonałości. Odpowiednią ilością warstw możecie budować poziom krycia. Aplikacja jest łatwa i szybka. Efekt bardzo spektakularny, ale nadal bardzo naturalny. Można w ogóle zapomnieć o problemie z efektem maski. Badania potwierdziły, że zmniejsza wydzielanie sebum o 21%. Nie osiada w porach i ich nie podkreśla. Według badań producenta zmniejsza ich widoczność aż o 21%. Nie rozczarujemy się też, zaglądając do składu: sama natura. Daje świeży, naturalny efekt i koi niedoskonałości. Zdecydowanie mój hit!
Zanim rzucicie się na głęboką wodę, macie możliwość wypróbowania produktu, zamawiając go w mini wersji (1g) za jedyne 9,90 zł. Możecie więc sprawdzić, czy sam podkład będzie Wam odpowiadał, a także macie możliwość dobrania idealnego odcienia. Osobiście zawsze sięgam po największe opakowanie (10g), ale ze słoiczków po próbkach nadal chętnie korzystam w podróży. Mam nadzieję, że w 2022 będzie ich więcej, czego sobie i Wam życzę ?
Marka kosmetyczna Cosmedix
Marka Cosmedix jest brandem luksusowym, także jako znana wyznawczyni „bieda spa” długo nie miałam okazji ich odkryć. Ku mojemu wielkiemu „rozczarowaniu” okazało się, że… marka warta jest absolutnie każdej złotówki. Moje serce szczególnie skradła seria do skóry trądzikowej, która na długo rozwiązała wszystkie moje kłopoty z niedoskonałościami. Nawet moja kosmetolożka była pod wrażeniem.
Szczególnie polecam głęboko oczyszczającą maskę, która skutecznie przywróciła mojej skórze równowagę. Twarz była promienna i zdrowa, a pory oczyszczone. Co więcej, co jest dość nietypowe przy tego rodzaju glinkowych maskach, które zazwyczaj mnie przesuszają, ta wyraźnie koi i nawilża. Skład aż pęka w szwach od składników aktywnych, które działają przeciwzapalnie, antyseptycznie i łagodząco.
Roller do twarzy Easy Ice Roller
Jestem królową opuchniętej porannej buzi, do tego miewam kaca już po jednym kieliszku wina i regualrną migrenę kilka razy w miesiącu. Nigdy nie sądziłam, że jakiś „urodowy” gadżet może rozwiązać wszystkie te problemy.
Chłodzący roller do twarzy Easy Ice Roller stał się moim najlepszym przyjacielem w wakacje. Podczas upałów przynosił ulgę, dzień po spotkaniu towarzyskim „reanimował”, a przed ważnym spotkaniem likwidował worki pod oczami. Gdybym uprawiała sport, używałabym go pewnie także na obolałe mięsnie po treningu, ale jakoś nie było okazji 😉
Wałeczek wypełniony wodą i hydrożelowymi kuleczkami na stałe mieszka w mojej zamrażarce, aby zawsze był gotowy nieść pomoc i ukojenie. Długo utrzymuje niską temperaturę i jednocześnie nie robi takiego bałaganu, jak inne mrożone okłady (np. ice packi czy wilgotne ręczniki). Więcej o samym rollerze przeczytacie tu>>, a ja zakończę tym, że go po prostu KOCHAM.
Rozświetlacze Miya Cosmetics
Rozświetlacze polskiej marki Miya Cosmetics są na rynku od ponad 3 lat, jednak dopiero w 2021 trafiły na moją toaletkę. Okazały się strzałem w dziesiątkę! Można więc śmiało powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Najbardziej polubiłam się z księżycowo-złotym kolorem, ale wszystkie odcienie łatwo dopasowują się do skóry. Dają naturalny efekt, więc są idealne do stosowania na co dzień.
Ukryty w szklanym słoiczku satynowy rozświetlacz najłatwiej aplikuje się palcami. Nakładam go na kości policzkowe, czubek nosa, wewnętrzne części oka i łuk kupidyna. Latem nie zapominam także o obojczykach. Ma naturalny skład, w którym znajdziecie olej kokosowy i rycynowy, masło mango, witaminę E oraz wosk pszczeli. Może być więc nieco komedogenny i nie jest wegański, także nie jest to produkt dla wszystkich. Jednak u mnie sprawdził się idealnie i tak oto trafił na listę top 5 ulubieńców roku.
Moim zdaniem to bardzo dobra inwestycja – produkt w regularnej cenie kosztuje 39,99 i wystarczy chyba na wieczność! Jest niezwykle wydajny. Używam go codziennie i mam wrażenie, że w ogóle go nie ubywa.
Facegroovin
Last but definitely not the least! Jedno z najważniejszych odkryć 2021 to salon Facegroovin’. Wykonywane tam protokoły na pograniczu zabiegów estetycznych i terapii napięć w ciele są niesamowite. Owszem, moja wizyta to dość bolesne wspomnienia, ale przede wszystkim uleczone ciało i dusza.
Najbardziej zależało mi na kompleksowym rozładowaniu moich napięć w twarzoczaszce. Po pierwszej wizycie dochodziłam do siebie 2 dni, ale potem wszystko odpuściło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Także mimo trudów samego procesu – już nie mogę się doczekać kolejnych wizyt. Dzięki instrukcjom od Edyty mogę dbać także o siebie w domu. Dostałam zestaw indywidualnie dopasowanych ćwiczeń/masaży, które pomagają mi na bieżąco. Mają też przepiękną (!) aplikację, w której każdy może korzystać z programu treningowego zarówno dla twarzy, jak i ciała.
I nie jestem odosobniona w tych zachwytach po wizycie Facgroovin’. Wszystkie osoby z naszej redakcji, które trafiły w to miejsce, wyszły oczarowane i odmienione. To zdjęcie Piotra przed i po zabiegu botoks bez botoksu za każdym razem zwala mnie z nóg!