O relacjach i kreowaniu wizerunku opowiada Kate Sosińska

ekspertka od Public Relations Kate Sosińska

Jako ekspertka od Public Relations zajmujesz się kreowaniem wizerunku znanych marek, co ma później wpływ na ich odbiór w przestrzeni publicznej. Czy wizerunek w życiu jest ważny i czy to prawda, że mamy tylko kilka sekund na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia?

Pierwsze kilka sekund wystarczy na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia i z pewnością jest to ważna zasada, o której powinniśmy pamiętać w swoim codziennym życiu zawodowym i prywatnym. Jednak, aby zdobyć zaufanie i zrozumienie otoczenia, musimy wdrożyć długofalowy, strategiczny plan działania i tym właśnie zajmuje się ekspert od Public Relations. Strategię musimy oprzeć przede wszystkim na autentyczności, gdyż tylko wtedy dany cel zostanie osiągnięty. Swój wizerunek budujemy, czy tego chcemy czy nie, czy nad tym pracujemy, czy nie. Uważam, że świadome budowanie swojego wizerunku jest mądrzejsze, ale tylko pod warunkiem, że podstawą działania jest autentyczność. Zatem wizerunek jest ważny i należy go budować w sposób świadomy, wiarygodny i mądry. 

Mówi się, że człowieka nie powinno oceniać się po okładce. Zgadzasz się z tym?

Nie powinno, a jednak wszyscy to robimy. Znów, świadomie lub podświadomie. Człowiek jest istotą społeczną i potrzebuje drugiego człowieka do funkcjonowania. Szczególnie teraz, w okresie pandemii, to stwierdzenie nabiera jeszcze większego znaczenia. Żyjąc w społeczeństwie, budujemy relacje – zawodowe, przyjacielskie, rodzinne, koleżeńskie. Aby ktoś mógł poznać nasze „wnętrze”, naszą duszę, najpierw poznaje nasze „zewnętrze”. Dlatego tak ważna jest autentyczność, o której wspominam powyżej. Nasz styl ubioru, nasze zewnętrzne gesty, jak i nasza cała aparycja musi iść w zgodzie z naszymi wartościami, emocjami i myślami.

W życiu zawodowym, jeśli chcemy podkreślić naszą profesjonalność, wybieramy elementy, które definiują naszą fachowość i uwaga! Tutaj słowo fachowość jest różnie definiowana w zależności od branży. W banku profesjonalizm oznacza idealnie skrojony garnitur ze świetnego materiału. W sztuce oryginalny outfit, zaś w modzie znajomość trendów i umiejętność ich wykorzystywania. Dlatego najpierw musimy mieć cel, do którego dążymy, a potem dopiero dostosowujemy narzędzia. Nasz ubiór to nie tylko sposób komunikacji, ale również narzędzie do osiągnięcia danego celu.

Co zrobić, żeby wywrzeć piorunujące wrażenie podczas pierwszego spotkania?

Pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to klasyk z każdej książki coachingowej – mocny uścisk dłoni. Brzmi dość archaicznie, ale z mojego doświadczenia muszę potwierdzić, że się sprawdza. Silny, zdecydowany uścisk dłoni połączony z lekkim uśmiechem i pogodnym nastawieniem.

Po drugie, kluczową cechą w kontaktach biznesowych jest umiejętność słuchania. Dzisiaj wszyscy jesteśmy nastawieni na nadawanie, a tak naprawdę wartością jest odbieranie, słuchanie osoby, z którą odbywamy spotkanie. Ta zasada sprawdza się w życiu prywatnym i zawodowym. Słuchajmy i zadawajmy sensowne pytania, pozwalajmy drugiej osobie się uzewnętrznić. Słuchajmy też mądrzejszych od siebie, miejmy na tyle dystansu wobec siebie, aby móc przyznać, że ktoś ma większą wiedzę na dany temat i czerpmy z doświadczenia eksperta.

Po trzecie, nauczymy się „wejść w czyjeś buty” na każdym spotkaniu. Jako ludzie składamy się z wielu emocji, często nasze decyzje poza argumentem merytorycznym, podyktowane są naszymi uczuciami w danej chwili. Aby zrozumieć drugą osobę warto postawić się w jej sytuacji, pomyśleć sobie: co czuje w danej chwili? Co innego miało na to wpływ? Skąd dana decyzja się wzięła? Zadając sobie te pytania zobaczymy szerszą perspektywę i tym samym zrozumiemy naszego rozmówcę. A zrozumienie prowadzi do zaufania, zaufanie do wartościowej relacji.

Jeśli to my jesteśmy w roli mówcy, na przykład podczas pierwszej rozmowy o pracę, starajmy się mówić sensownie, dość krótko, szybko wyciągając wnioski i tzw. „learningi” oraz zawsze patrzmy z perspektywy optymisty i osoby, która szuka rozwiązań. Wszyscy mamy za dużo problemów dlatego lubimy ludzi, którzy nie tworzą kolejnych problemów, tylko szukają rozwiązań. 

Twój codzienny strój z uwagi na zajmowane stanowisko możemy określić jako biznesowy. Strój biznesowy często kojarzony jest z „nudą”, a Ty jesteś świetnym przykładem na to, że wcale nie musi tak być. Swoje stylizacje często przełamujesz kolorowymi akcentami, ciekawą biżuterią, nietuzinkowymi dodatkami. No właśnie… bo na dodatkach to Ty się znasz jak mało kto. Czy dzięki dodatkom można odczarować całą stylizację? Nadać jej charakteru?

Rozumienie stroju biznesowego zmieniło się w ciągu ostatnich lat. Nawet w tradycyjnych instytucjach finansowych kobiety mają dzisiaj większą wolność w wyrażaniu swojej osobowości i rozumienia mody, oczywiście w ramach obowiązujących korporacyjnych reguł. Pracuję w biznesie modowym, tym bardziej mogę bardziej szaleć. Rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem na zmianę wyglądu jest zmiana dodatków, nadanie akcentu. W swojej karierze zawodowej miałam przyjemność być PR-owcem jednej z największych polskich firm jubilerskich, gdzie nauczyłam się wiele o biżuterii. Klasyka zawsze będzie modna, ale warto obserwować nowe trendy, takie jak już wszystkim znane łączenie złota ze srebrem, mocny naszyjnik łańcuch, który stanowi o naszym „statement” czy mocne, zdecydowane kolczyki, które ozdabiają twarz. Uwielbiam też eksperymentować z butami i przy monochromatycznym stroju nadawać akcent szalonym obuwiem. Tutaj świetnie sprawdza się polska marka L37, którą bardzo polecam.

Swój styl określiłabym dzisiaj jako klasyczny z nutą glamour. Szafę buduję z basiców, takich jak dobre marynarki, jakościowe koszule i T-shirty czy idealnie skrojone dżinsy. Jeśli chcę zaszaleć modowo, nie kupuję, wypożyczam ubrania w E-Garderobe. To nowy koncept modowy, który jest platformą do wypożyczania ubrań z nieskończonej szafy. Brzmi jak marzenie dla każdej kobiety i tym właśnie jest. Moim spełnieniem modowych marzeń. Piękne, czasami szalone, ale zawsze jakościowe sukienki, w każdym fasonie, w każdym kolorze, zawsze zgodne z trendami. Do wypożyczenia na 4 dni. Absolutnie warto spróbować. Uwaga: raz spróbujesz i się totalnie zakochasz!

Czy warto inwestować w drogą biżuterię, a jeśli tak to jaką wybrać? Co według Ciebie każda kobieta powinna mieć w swojej szkatułce? I odwieczne pytanie, które nurtuje wiele kobiet: czy złoto łączymy ze srebrem?

Zdradzę Wam moje podejście. Mam dwie szkatułki z biżuterią. W pierwszej trzymam szlachetną, ponadczasową biżuterię – pierścionek zaręczynowy z brylantem, obrączkę, złote pierścionki i naszyjniki, kolczyki z diamentami. W drugiej magazynuję biżuterię tzw. fashion, czyli pozłacaną, posrebrzaną, tańszą, ale aktualną z trendami, np. kolczyki kwiaty czy pozłacany łańcuch. Nasze podejście zależy od budżetu, jednak zakładam, że mało kto ma nieograniczony budżet? Uważam, że warto przez całe swoje życie zbierać i inwestować w szlachetną, klasyczną biżuterię, taką jak pierścionek z brylantem (uwaga, z jednym kamieniem, nie z kilkoma rozdrobionymi, ponieważ wartość stanowi kamień, a nie kilkanaście malutkich kamieni), pierścionek eternity, czyli ozdobiony wokół diamentami czy obrączka, która symbolizuje trwały związek. W moim przekonaniu takie klasyczne trio to synonim najbardziej wysmakowanej elegancji, znak rozpoznawczy na całym świecie. Dodaj do tego kolczyki z diamentami oraz naszyjnik złoty, nawet delikatny, a otrzymasz set na całe lata. Takie magiczne trio. Urozmaicaj swoją szkatułkę biżuterią z podróży z kamieniami naturalnymi – topaz, cytryn, ametyst – to są przepiękne naturalne kamienie, które będą praktyczną pamiątką z podróży. Zajrzyj też do szkatułki swojej mamy i babci. Oh, jakie tam można znaleźć arcydzieła!

Aktualnie, jako PR manager, jesteś mocno przesiąknięta branżą zegarmistrzowską. Czy sama również lubisz nosić zegarki?

Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez zegarka! Wtedy czuję się nieubrana. Zegarek stanowi już część mnie. Marka, którą reprezentuję, ma w swojej strategii słowo elegancja, co oznacza również umiar. Nieelegancko jest mieć dużą kolekcję zegarków, dlatego też mam kilka w różnym stylu. Jeden klasyczny stalowy kwarcowy pasujący na co dzień, drugi elegancki stalowo-złoty z masą perłową na wyjścia i trzeci sportowy. Uważam, że te trzy zegarki w pełni zaspokajają moje potrzeby modowe. Przy wyborze idealnego zegarka dla siebie warto sprawdzić markę, jej historię, zaplecze, wartości oraz to, czy zegarek jest robiony ręcznie. Cała siła zegarka polega na tym, że reprezentuje wartości, z którymi się identyfikujemy, znamy historię marki, która go wyprodukowała oraz wiemy, z jakich elementów się składa. Poszczególne mechanizmy i funkcje takie jak fazy księżyca, datownik czy podwójna strefa czasowa (GMT) dodają mu nie tylko uroku, ale i wartości. Z kolei przy zegarkach damskich dodatkowe złote elementy, masa perłowa czy diamenty na tarczy dodają elegancji i ponadczasowości. Lubię myśleć o zegarku jako o rzeczy, która dzisiaj mi służy, ale za kilkanaście lat będzie stanowiła wartość dla mojego potomstwa. I wyobrażam sobie, że przekazując zegarek opowiadam całą jego historię i sytuacje, które się wydarzyły, jak nosiłam go na nadgarstku.

Przejdźmy do tematów urodowych. Twoje włosy zawsze wyglądają jak po wyjściu od fryzjera. Powiedz jak to robisz i czego używasz?

Na początku zdradzę Wam, że jest sprawiedliwość na świecie, ponieważ fakt, mam dobre, gęste, silne włosy, ale moje paznokcie są totalnym przeciwieństwem, to tak dla pociechy, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Grzywkę noszę od wielu lat, zmieniam tylko jej długość. Ostatnie lata nosiłam krótką grzywkę do brwi i z nią akurat zawsze miałam najmniejszy problem. Wystarczyło tylko ułożyć ją na szczotce. Dużo większy problem sprawia mi dłuższa grzywka a la Hollywood. Aby była właśnie hollywoodzka muszę nosić wałek, który nakładam odbijając włosy od głowy, czyli do góry. Zaraz po umyciu od razu suszę tylko grzywkę i nakładam wałek na około godzinę. W tym czasie reszta włosów sama lekko schnie i resztę układam na dużej szczotce. Zdarza się, że później w ciągu dnia również muszę używać wałka do podtrzymania efektu Hollywood. Do pielęgnacji włosów używam kosmetyków firmy Authentic Beauty Concept lub Gold.

Zdradziłaś mi wcześniej, że kiedyś malowałaś się zupełnie inaczej, niż dzisiaj. Inaczej tzn. jak? Co się zmieniło?

Zanim zaczęłam pracować jako PR-owiec, na pierwszym roku studiów dorabiałam jako hostessa w perfumerii. Miałam wielką przyjemność poznać znanych Make Up Artists, którzy w przerwach pokazywali mi różne sztuczki makijażowe. Do perfekcji opanowałam malowanie i cieniowanie oczu, co wykorzystywałam na co dzień malując się….. czasami za mocno. Śmieję się teraz, że chodząc do pracy makijaż oczu miałam istnie imprezowy (śmiech). Im stawałam się starsza, szczególnie po 30-stym roku życia, zaczęłam odejmować poszczególnie elementy, takie jak kredka do oczu czy ciemny cień na korzyść lekkich, naturalnych kolorów. Dzisiaj, kiedy mogę, idę do pracy tylko z wytuszowanymi rzęsami i czuję się z tym dobrze. Bardzo rzadko używam podkładu, często jest to tylko dobry korektor pod oczy, puder, róż, dalej to tusz do rzęs, wyszczotkowane brwi i błyszczyk.

Jakie są Twoje ulubione kosmetyki kolorowe, bez których nie wyobrażasz sobie wyjścia z domu? Czy stosujesz jakieś zabiegi upiększające?

Moje podejście do kosmetyków zmieniło się po przekroczeniu 30stki, kiedy postanowiłam inwestować bardziej w pielęgnację niż kolorówkę. Zawsze dokonuję demakijażu, zawsze! Uwielbiam olejki, takie jak Midnight Kiehl’s czy krem z awokado pod oczy. Jeśli chodzi o krem nawilżający, cały czas testuję i szukam idealnego dla siebie. Korzystam z masaży twarzy, uwielbiam masaż Kobido w Instytucie Kuos w Warszawie, wykonywany przez Panią Paulinę. Ostatnio zdecydowałam się na laminację rzęs i brwi i jestem zachwycona. Czuję, się, jakbym odkryła nieznany mi wcześniej świat! Z pewnością będę systematycznie powtarzać. Z kosmetyków kolorowych nie rozstaję się z YSL Touche Eclat, rozświetlającym korektorem, uwielbiam maskarę Lancome Volume a Porter, zestawy cieni MAC Cosmetics i błyszczyki Diora. 

Krem pod oczy z awokado, Kiehl’s, 205 zł

KUP

Pielęgnacyjny koncentrat na noc, Kiehl’s, 289 zł

KUP

Korektor rozświetlający Touche Eclat, YSL, 159 zł

KUP

Maskara Hypnôse Volume-à-Porter, Lancôme, 155 zł

KUP

Błyszczyk Dior Addict Stellar Gloss 976 Fuchsia, Dior, 155 zł

KUP

Paleta cieni do oczu Burgundy Times Nine, MAC Cosmetics, 191,49 zł

KUP

Gdyby ktoś kazał Ci się spakować w 5 minut i zabrać tylko kilka rzeczy, co byś zabrała i dlaczego?

To pytanie zadaję sobie zawsze wtedy, kiedy chcę kupić sobie lepszą, bardziej jakościową i droższą rzecz. Czy sięgnę po nią w momencie, kiedy w ciągu chwili będę musiała spakować najważniejsze rzeczy w moim życiu. Jeśli odpowiedź brzmi tak, kupuję, jeśli się zastanawiam, nie kupuję. Na dzień dzisiejszy byłyby to moje 3 zegarki, moje trio biżuteryjne (obrączka, pierścionek zaręczynowy i eternity), torebki vintage Gucci i Dior oraz buty Jimmy Choo kupione na wyprzedaży (jestem szczęściarą ponieważ noszę rozmiar 35). Z kosmetyków zabrałabym wszystko, co nawilża – kremy do twarzy, ciała i rąk z racji na mocno przesuszoną skórę. Zabrałabym też obraz artystki Mili Starzyńskiej pt. Serenity, który podarowała mi bezinteresownie z okazji ślubu.

Twoja praca to głównie praca z ludźmi, czy nie masz ochoty czasami uciec od tego wszystkiego? Jak odpoczywasz w wolnym czasie? Wiem, że jedną z Twoich pasji jest sport wodny, a Ty panicznie boisz się wody. Jak to w ogóle możliwe?

Pandemia totalnie przewartościowała to pytanie. Obecnie najważniejsze są właśnie spotkania z ludźmi! Wierzę mocno, że szybko wrócimy do tych „normalnej” ilości spotkań. Moja praca jest ścisłe związana z relacjami z ludźmi i nie ukrywam, że jest to jej największy atut. Kiedy miewałam przesyt ludźmi, lubiłam odpoczywać aktywnie, np. biegając po Polach Mokotowskich lub właśnie spędzając czas z najbliższymi przyjaciółmi nad Zegrzem. Wszyscy jesteśmy fanami nart wodnych, a dokładnie jednej narty wodnej. Wspólna pasja, piękne widoki, słońce i wiatr, do tego lekka rywalizacja sprawiały, że po jednej dniu czułam się jak po tygodniowych wakacjach. Moja przygoda z nartą wodną zaczęła się 5 lat temu, kiedy przekroczyłam próg strachu i po prostu spróbowałam. Boję się wody, mam niesamowity respekt do wody i nie lubię niespodziewanego zanurzania się. Pamiętam, jak trzęsły mi się ręce, kiedy pierwszy raz wchodziłam z nartami do wody. Dlaczego postanowiłam pokonać swój strach? Po to, aby udowodnić sobie, że to ja rządzę moim życiem, moimi decyzjami i moimi pasjami, nie mój strach. Spróbowałam, poczułam to i do dzisiaj jeżdżę. Sport ten nauczył mnie konsekwencji, wytrwałości, systematyczności i pracowitości. Wiele dni, wiele prób, wiele momentów przekraczania swojej granicy, czasami nawet ze łzami w oczach. Dzisiaj wiem – warto było!

Wiem, że pochodzisz z małej miejscowości, podobnie jak jak i wiele innych młodych dziewczyn. To jednak nie przeszkodziło Ci, żeby odnieść sukces i spełniać swoje marzenia pracując z wielkimi markami. Wszystko zawdzięczasz sobie i ciężkiej pracy. Jak Ci się to udało? Czy było łatwo? Miałaś chwile załamania?

Odpowiedź na to pytanie bezpośrednio odnosi się do mojego ostatniego zdania z poprzedniego pytania. Najważniejsza jest wytrwałość, systematyczność, pracowitość i konsekwencja. Po pierwsze – musisz wiedzieć czego chcesz, kim chcesz być i co chcesz osiągnąć. Ja od 17-go roku życia wiedziałam, że chcę pracować w PR. Zaplanowałam sobie edukację w tym zakresie – studia dziennikarskie o specjalizacji PR, a następnie studia podyplomowe na SGH z Public Relations. Od pierwszego roku studiów w wakacje przeznaczałam czas na darmowe praktyki. Dojeżdżałam codziennie, wstając o 6 rano i jadąc do agencji PR ucząc się nowego doświadczenia. Nie było łatwo. Pamiętam dzień, w którym miałam wykonywać follow up do dziennikarzy, czyli dzwonić i pytać się, czy dostali informację prasową  i czy zamierzają ją wykorzystać. Bardzo stresowałam się tym zadaniem. Moje rozmowy podsłuchiwał właściciel agencji, który podszedł do mnie, nonszalancko usiadł kładąc nogi na stół oceniając moją pracę, a dokładnie komentując, że mam „głos jak koza” i że się nie nadaję. Płakałam całą noc, ale rano wstałam i poszłam kolejny dzień do pracy. Do pracy, która nie płaciła mi ani grosza, a ja ponosiłam koszt dojazdu i jedzenia. Co mnie wówczas motywowało? Po pierwsze mój cel i wizja, że będę PR-owcem. Po drugie wizualizacja przyszłości, kiedy odnoszę sukces i spotykam ów prezesa, wspominając jego komentarz i mądrze puentując.

Druga rzecz, niezwykle ważna, jeśli chcesz osiągnąć sukces, to wizualizacja przyszłości. W każdym detalu. Jak będziesz wyglądać za 5 lat, co będziesz nosić, jak będziesz żyć, jaką będziesz miała fryzurę i gdzie jeździła na wakacje. Im bardziej szczegółowo, tym lepiej. 

Trzecia składowa sukcesu to zbudowanie strategii dla siebie. Najpierw zapisz sobie, kim będziesz i co będziesz robić za 10 lat. Następnie pomyśl, co musisz zrobić za 5 lat, aby osiągnąć cel za 10 lat. Potem, co masz zrobić za 2 lata, jeśli cel za 5 lat ma być osiągnięty. Tą drogą wyjdzie Ci, co musisz zrobić jutro. 

W swojej karierze budowałaś wizerunek różnych marek. Czy Twój wizerunek, który masz w pracy jest zgodny z Twoim wizerunkiem? Czy to jest tak, że jesteś w roli PR’owca, nawet poza pracą? Jaka jest Kasia w swoim domowym zaciszu, w weekendy, na wakacjach?

Z pewnością mój obecny wizerunek personalny jest wynikiem mojego doświadczenia, samoświadomości, pracy i rozwoju. Patrząc wstecz widzę, jak mocno się zmieniłam, przy czym słowo zmiana nie jest tutaj negatywne, oznacza bardziej samorozwój i samoocenę. Jak wspomniałam na początku, wizerunek personalny musimy budować na autentyczności, tylko wtedy przerwa lata. Swój wizerunek buduję na moich cechach charakteru. Zawsze chciałam być profesjonalna, wiarygodna i spełniona. Z natury jestem pogodną osobą, więc działam z uśmiechem na twarzy i zawsze staram się widzieć rozwiązania, pozytywy i dobre rzeczy. Uwielbiam ludzi, rozmowy, spotkania, zatem z natury nawiązuję relacje z innymi. Sport nauczył mnie rywalizacji, wytrwałości i systematyczności. Druga Kasia, jakiej nie znacie? Może ta mało cierpliwa….. choć z perspektywy czasu widzę, jak niecierpliwość doprowadziła mnie to miejsca, w którym jestem…. To miecz obosieczny, bo niecierpliwość dawała mi power, ale może też spowodować wiele złych decyzji i konsekwencji. Dlatego codziennie ćwiczę tę cechę w życiu prywatnym i zawodowym. Szczególnie teraz mam wrażenie, że pandemia przyszła do mnie po to, abym jeszcze bardziej praktykowała swoją cierpliwość 🙂

Najczęściej czytane

Polecane artykuły