Tusze do rzęs – gorące premiery ostatnich miesięcy
Maskara do rzęs to chyba najczęściej używany kosmetyk do makijażu wszech czasów. Często trafiają do mnie klientki, które „prawie w ogóle się nie malują“, za to bez maskary żyć nie potrafią. Według badań na rok 2020 tylko 8% Polek oznajmiło, że nigdy się nie maluje. Zakładam, że znaczna część pozostałych 92%, w tym także zwolenniczki kosmetycznego minimalizmu i dewizy „less is more“, tuszu do rzęs używają co najmniej kilka razy w tygodniu. Każdy makijażysta Wam to powie: dobra maskara odmieni każde spojrzenie!
Dlatego na rynku dostępna jest cała masa przeróżnych tuszów do rzęs o szczoteczkach we wszystkich możliwych kształtach i formułach, które często przypominają bardziej pielęgnację, niż produkt do makijażu. Wbudowany magnetyczny rdzeń? O tak. Ekstrakty z rzodkiewki i białej herbaty? Proszę bardzo! Nietrudno znaleźć naprawdę dobrą maskarę. Trudniej zdecydować się na jedną! To zestawienie nowych tuszów do rzęs pomoże Wam odnaleźć się w gąszczu ostatnich nowości różnych marek, od tych tradycyjnych i szerokodostępnych, po bardziej niszowe i mniej znane, które powoli wkraczają na salony i zdecydowanie zasługują na głośny aplauz.
Miya Cosmetics, myPOWERlashes
Miya Cosmetics szturmem podbiła serca kobiet w Polsce, nie tylko naturalnymi składami, pięknym designem, ale też przyjaznymi dla naszych portfeli cenami. Ich nowa maskara do rzęs myPOWERlashes zdecydownie dołącza do grona moich ulubieńców tej marki. Silikonowa, nie za duża, lekko wygięta szczoteczka pięknie wyczesuje i rozdziela rzęsy, precyzyjnie aplikuje produkt i trzyma się cały dzień bez obsypywania. Nosiłam! Sprawdziłam! Polecam!
I najlepsze: aż 99,4% składu tuszu do rzęs myPOWERlashes jest pochodzenia naturalnego! Wosk karnauba, candelilla i myrica, olejki arganowy, rycynowy i różany, wyciąg z korzenia akacji… Ta cudowna mieszanka wspaniale odżywia, nawilża i wzmacnia rzęsy, a pigment pochodzenia mineralnego nadaje im intensywny czarny kolor. Po tej maskarze możecie liczyć na pięknie i naturalnie wydłużone i rozdzielone rzęsy, które dodatkowo pozostaną w świetnej kondycji, dzięki składnikom pielęgnacyjnym! Nietestowana na zwierzętach i odpowiednia dla wegan. Brawo Miya!
Benefit Cosmetics, They’re Real! Magnet
Kto zna bestsellerową maskarę Benefit They’re Real!, ten wie, że efekt maxi istnieje, choć pewnie nie wyobraża sobie, że można wykroczyć poza tę skalę. A jednak! Maskara They’re Real! Magnet to nowy poziom wtajemniczenia i rzęsy tak długie, że możesz pożegnać kępki chyba już na zawsze. To zasługa innowacyjnej szczoteczki o magnetycznie napędzanym rdzeniu (tak, wiem – wow!), która pokrywa rzęsy daleko poza ich końce, dając efekt mega liftingu, wydłużenia i pogrubienia. Dodatkowo pięknie rozdziela i wyczesuje, nie zostawiając żadnych grudek, a ludzie naprawdę pytają: „czy te rzęsy to prawdziwe?”. Wtedy, bez cienia zażenowania, możemy z dumą twierdząco kiwnąć głową!
L’Oreal Paris, Volume Million Lashes Balm Noir
Nowa maskara Balm Noir od L’Oreal Paris to najnowsze wydanie kultowego tuszu Volume Million Lashes, uwielbianego przez rzesze kobiet na całym świecie. Kto do fanów należy, na tej wersji również się nie zawiedzie! Balm Noir to tusz, który fantastycznie rozdziela i wydłuża rzęsy bez sklejania, dzięki wygodnej silikonowej szczoteczce, która doskonale je wyczesuje i unosi. Formuła została wzbogacona o pielęgnujący balsam, który dba o kondycję rzęs przy każdej aplikacji. Cieszy mnie niezmiernie, że funkcja pielęgnacyjna składów kosmetyków kolorowych staje się powoli standardem nawet u kosmetycznych gigantów! Czerń jest głęboka, a tusz utrzymuje się cały dzień bez obsypywania. Hipoalergiczna formuła przyjazna wrażliwym oczom. Wszystko się tu zgadza!
Ilia Beauty, Limitless Lash Mascara
Ilia Beauty to kanadyjska marka premium z sektora tzw. „clean beauty”, czyli o czystych składach przyjaznych skórze, środowisku i zwierzętom. Sektor ten rozwija się prężnie i przyciąga coraz szersze grono zwolenników, zwłaszcza tych nałogowo czytających i analizujących etykiety. Marka nie jest jeszcze tak dobrze znana w Polsce, ale powoli to się zmienia, a ja chciałabym się do tego przyczynić, bo warto!
Maskara Limitless Lash jest najlepiej sprzedającą się i najwyżej ocenianą maskarą w amerykańskim Credo Beauty – sklepie online z produktami premium z sektora „clean beauty”, który kieruje się mocno restrykcyjnymi zasadami przy wyborze marek w swoim asortymencie („The Credo Clean Standard“). Ta maskara ma wszystko, czego potrzeba, a nawet więcej! Unosi, podkręca, wydłuża i pogrubia rzęsy, bez grudek czy sklejania. Na rzęsach trzyma się naprawdę cały dzień, wyglądając wciąż świeżo i schludnie. Nie rozmazuje się i zmywa się ciepłą wodą (u mnie za to 10/10). O kondycję rzęs zadbają organiczny wosk pszczeli, wosk karnauba, masło shea i odżywcza arginina. Sasha Plavsic, założycielka marki, tym tuszem wznosi branżę beauty na wyższy level i wysoko podnosi poprzeczkę swojej kosmetycznej konkurencji.
Saie, Mascara 101 Lengthening
To propozycja dla mniej wymagających, chcących uzyskać efekt dłuższych, ale wciąż naturalnych rzęs. Moje zainteresowanie wzbudziła szczoteczka, przypominająca mini maczugę nabijaną kolcami (albo małego kaktusika – zdecydowanie mniej niepokojące skojarzenie), która skutecznie chwyta i unosi wszystkie rzęsy od nasady, widocznie je wydłużając. Po jej użyciu rzęsy są pięknie podkreślone, ale wciąż elastyczne i lekkie. Efekt trochę podobny do tego po użyciu maskary Lash Slick od Glossier. O maskarze Glossier przeczytacie TU.
Formuła jest kompletnie niewyczuwalna na oczach, więc fanki makeup no makeup się nie zawiodą! W swoim składzie zawiera roślinne ekstrakty, masło shea i wosk pszczeli, które odżywiają i nabłyszczają rzęsy. Marka Saie sygnowana jest oznaczeniem „Clean at Sephora”.
RMS Beauty, Straight Up Volumizing Peptide Mascara
RMS Beauty to kolejna marka #gamechanger w branży beauty, założona przez byłą makijażystkę z 35-letnim doświadczeniem, Rose Marie Swift. Do tej pory naturalne kosmetyki kojarzyły się nam głównie z pielęgnacją, jednak osoby takie jak Rose pokazują, że organiczne składniki można z powodzeniem wykorzystać w kosmetykach do makijażu, nie tracąc na jakości i trwałości. Peptydowa maskara RMS to efekt bujnych, długich i uniesionych rzęs oraz pielęgnacja w jednym. Oprócz wosku karnauba i cadelilla, w środku znajdziemy ekstrakt z korzenia rzodkiewki oraz liści białej herbaty, które mają działanie odżywcze i wzmacniające. Trzyma się na rzęsach do 12 godzin bez kruszenia się i ścierania. Dla fanów klasycznych szczoteczek i bardziej naturalnego efektu. Tusz do rzęs RMS również sygnowany jest znakiem jakości Credo Clean Standard.
Maybelline, Lash Sensational Sky High
Tusz do rzęs Sky High od Maybelline zaskakuje super elastyczną szczoteczką, która pracuje wraz z ruchem dłoni i dopasowuje się do rzęs, precyzyjnie aplikując produkt na każdej, nawet najmniejszej rzęsce. Nazwa tuszu sugeruje maksymalne wydłużenie i tu również się nie zawiedziecie! Dzięki włóknom zawartym w formule uzyskacie efekt rzęs do nieba, mega objętość i trwałość. A co z pielęgnacją? – zapytacie. Tu również dobra informacja! W składzie znajdziecie ekstrakt z bambusa i wosk pszczeli, które skutecznie zadbają o kondycję waszych rzęs. Dla fanek zarówno naturalnych makijaży, jak i total looku! Aby stworzyć efekt wow, wystarczy nałożyć dodatkowe warstwy.
NABLA, Vicious Mascara
Nowy wegański tusz od Nabli zdecydowanie wyróżnia się z tłumu i przyciąga uwagę. Obok tak „kociego“ opakowania nie można przejść obojętnie! W środku znajdziecie równie ciekawą, nowatorską szczoteczkę z mikro pazurkami, która rzeczywiście perfekcyjnie wyczesuje każdą rzęsę, rozdziela, wydłuża i fantastycznie pogrubia. Końcówka szczoteczki precyzyjnie dociera w kąciki oczu, a winylowa formuła pokrywa rzęsy intensywną czernią. Można poczuć się jak prawdziwy kociak! Bardzo łatwo się zmywa, nie rozmazuje w ciągu dnia. Odpowiednia dla osób z alergiami i noszących szkła kontaktowe. I jest cruelty free!
NUDESTIX, Vegan Splashproof Mascara
To wodoodporna maskara napakowana odżywczymi składnikami, aby mocno pielęgnować rzęsy. W składzie znalazły się wosk z otrębów ryżowych, olej z nasion mango i arganowy oraz ekstrakt z bambusa. Pomimo wodoodporności zmywa się całkiem łatwo. Daje jednak bardzo naturalny efekt, więc sprawdzi się dla fanów subtelnie podkreślonych oczu, bez możliwości budowania objętości. Idealna maskara dla szczęściarzy posiadających rzęsy XXL, chcących jedynie ich lekkiego podkreślenia.
Heimish, Dailism Smudge Stop Mascara
Jestem jednym z tych nieszczęśników, którym maskary wiecznie odbijają się na górnej powiece (fanka zalotki) i rozmazują w ciągu dnia na dolnej (wrażliwe, łzawiące oczy). Maskara Heimish zaskoczyła mnie podwójnie. Nie dość, że nie rozmazuje się na oku (nawet w wietrzne dni), to wieczorem do jej zmycia wystarczy ciepła woda! To naprawdę totalnie ułatwia sprawę, kiedy Twoja pielęgnacja aspiruje do 10 kroków, jak u Koreanek. Formuła jest dość „mokra“, ale potem utrzymuje się cały dzień bez skazy. Rzęsy są wydłużone, rozdzielone, raczej nie liczyłabym na efekt maxi, ale na dzień to absolutnie wystarczy! Wygięta szczoteczka dodatkowo podkręca rzęsy, co u mnie zawsze jest pożądanym efektem, bo pięknie otwiera oko. I choć Heimish do marka koreańska, nie testuje na zwierzętach!