Blue light skincare – czy to już must?
Powiedzcie szczerze, ilu z Was praktykuje wieczorny przegląd postów, stories i reelsów na Instagramie zanim słodko utulicie się do snu? Myślę, że niejeden nieśmiały ochotnik się znajdzie. Dodajcie do tego pracę zdalną lub biurową, czyli dodatkowe 8 godzin przed ekranem komputera. To daje nam co najmniej 40 godzin tygodniowo. Prawie 2 dni z całego tygodnia. A nie wspomniałam jeszcze o weekendowych wieczorach pod kocem z Netflixem…
Żyjemy w takiej rzeczywistości, gdzie trudno uniknąć sztucznego światła po zachodzie słońca. Ekrany komputerów i smartfonów stały się codziennymi towarzyszami, nawet jeśli nie są naszymi narzędziami pracy. Na pewno słyszeliście o słynnych okularach chroniących nasze oczy przed światłem niebieskim, które emitują właśnie ekrany urządzeń elektronicznych. Ten gadżet znajduje się na mojej wish list już od jakiegoś czasu. Ale co z naszą skórą? Czy blue light może mieć na nią równie negatywny wpływ, co na nasz wzrok? Czy można się przed tym chronić?
O co w ogóle z tym światłem niebieskim chodzi?
Światło białe, które widzimy, tzw. widzialne, to kombinacja fal elektromagnetycznych o różnych długościach i kolorach. Światło dzienne na przykład zawiera w sobie światło niebieskie, które jest odpowiedzialne za nasz stan czuwania. Jego ilość jest natomiast wyważona na tyle, aby nasz organizm rozpoznawał, że jest dzień, czyli włączył tryb „do roboty“. Po zachodzie słońca, wg zamysłu natury, powinniśmy nie być narażeni na jego oddziaływanie, aby móc spokojnie przejść w stan spoczynku. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że w XXI wieku jest to niemal niemożliwe.
Każdy rodzaj światła ma swoją unikalną energię oraz długość fali. Światło niebieskie ma najwyższą energię spośród wszystkich komponentów składających się na światło białe, widzialne. Jest zbliżona niemalże do światła ultrafioletowego UV (HEV – high energy visible light), którego niektóre fale odpowiadają za zmiany nowotworowe, kataraktę i inne poważne problemy ze zdrowiem. Ze względu na swoją moc, światło niebieskie może przenikać przez rogówkę i soczewkę oczną, powodując suchość, podrażnienie. W przypadku długotrwałej na niego ekspozycji, może trwale uszkadzać komórki w siatkówce oka. Już wiecie dlaczego okulary anti-blue light to nie taki najgorszy pomysł?
Skoro światło niebieskie ma moc zbliżoną do światła UV (choć jednak mimo wszystko mniejszą), pewnie zapytacie, czy w takim razie może oddziaływać na ludzką skórę równie negatywnie, powodując oparzenia czy nawet nowotwory? Na szczęście badania wskazują, że aż tak źle nie jest. Światło niebieskie może być bowiem całkiem pożyteczne, jeśli używa się go w kontrolowanym środowisku, np. w klinikach dermatologicznych. Blue light treatment to często stosowany zabieg pomagający zwalczać trądzik, atopowe zapalenie skóry i inne dokuczliwe schorzenia. Jednak to, co martwi naukowców, to codzienna, regularna i długotrwała ekspozycja na światło niebieskie w pracy i w domu. Choć na ten moment nie ma wystarczających danych ani badań, aby mówić o poważnych, zdrowotnych jego skutkach.
Światło niebieskie a skóra
Nie znaczy to jednak, że 8-godzinna praca przy komputerze ma terapeutyczny wymiar. Jednym z niepożądanych efektów oddziaływania światła niebieskiego w kontekście skóry jest przedwczesne starzenie się. Wspiera ono działanie wolnych rodników tlenowych w skórze, które odpowiadają m.in. za degradację lipidów, czy protein. Przez głęboką penetrację może nawet uszkadzać DNA skóry i skracać żywotność fibroblastów, które odpowiadają za produkcję kolagenu (i możemy zapomnieć o jelly skin). Dodatkowo wpływa na zmiany pigmentacyjne, tworząc przebarwienia. Jednym słowem: siedzenie przed komputerem doda nam zmarszczek szybciej, niż byśmy tego chcieli. Może także wpłynąć na nierówny koloryt skóry, co również dodaje lat. Nie brzmi kolorowo, prawda? Ale hej! Tak, jak możemy chronić się przed promieniowaniem UV, tak samo możemy zmniejszyć negatywne skutki oddziaływania światła niebieskiego.
Kosmetyki Anti Blue-Light
Czego zatem szukać w składach kosmetyków? Odpowiedź brzmi: antyoksydantów! Wszystko, co zwalcza wolne rodniki stworzy na naszej skórze ochronną tarczę przeciwko ekranom telefonów i laptopów. Oczywiście takie produkty najlepiej stosować rano, kiedy mamy przed sobą cały dzień i najczęściej korzystamy z takich urządzeń.
W ramach powtórki z chemii przypomnijmy sobie o najważniejszych antyoksadantach, które powinny zagościć na Waszych półkach w łazience: witamina A (beta-karoten), C i E, kwas ferulowy i azelainowy, floretyna, koenzym Q10 oraz ekstrakty z czerwonych owoców: jagód, acai, granatu i czerwonych winogron. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby również te produkty spożywcze włączyć do swojej diety. W końcu możemy chronić się także, a może przede wszystkim od wewnątrz. Producenci kosmetyków są świadomi zagrożenia, jaki współczesny styl życia może nieść dla naszej skóry. Na rynku pojawiają się kosmetyki anti blue-light naszpikowane arsenałem antyoksydantów i aktywnych składników chroniących naszą skórę w ciągu dnia. Jeśli Wasza praca to ciągłe maile i spotkania na zoomie lub po prostu lubicie spędzać czas przed ekranem telefonu lub komputera, warto rozważyć włączenie takiego kosmetyku do swojej pielęgnacji.
Prewencja to podstawa
Nic nie wskazuje na to, aby użytkowanie smartfonów oraz komputerów zmniejszało się w ciągu najbliższych lat, tendencja jest wręcz odwrotna. Dlatego ważne jest, abyśmy mieli świadomość, jaki wpływ ekrany urządzeń elektronicznych mają na nasze zdrowie oraz skórę. Oprócz włączenia antyoksydantów do swojej codziennie pielęgnacji, warto przeanalizować, czy w codziennej diecie mamy ich wystarczająco, aby organizm mógł walczyć z wolnymi rodnikami od wewnątrz. Nie zaszkodzi także dodatkowa ochrona w postaci filtrów na ekrany czy okularów anti blue-light. Na rynku dostępne są już urządzenia, w których zminimalizowano emisję światła niebieskiego, aby były bardziej przyjazne dla człowieka.
Z ograniczonych na ten moment badań na temat blue light nie wynika, że jest to zagrożenie mogące wpływać na życie ludzkie (o wiele większym zmartwieniem są promienie UV i ich rakotwórcze działanie), to jednak warto działać prewencyjnie, aby dłużej cieszyć się piękną i zdrową skórą. Ja przed napisaniem tego artykułu zaaplikowałam już solidną dawkę serum z witaminą C i zaraz lecę uzupełniać zapasy!