Kapsułowa szafa kosmetyczna – beauty minimalizm
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że na punkcie minimalizmu mam obsesję. Wyznaję zasadę, że jeśli coś się nie mieści w twoim życiu, należy to usunąć. Stosuję ją do wszystkiego – ubrań, jedzenia i kosmetyków. Być może dlatego, że nie znoszę otaczać się bałaganem, a może po prostu nie lubię marnować czasu i pieniędzy na coś, co jest mi absolutnie zbędne.
Moja prywatna kosmetyczka również została stworzona według tej zasady. Nie ma w niej produktów przypadkowych, a jedynie takie, które wiem, że się sprawdzają, są wielofunkcyjne i dają maksimum efektów. Coś na wzór kapsułowej szafy kosmetycznej – wszystko do siebie pasuje i nie zajmuje zbyt wiele miejsca. Chyba, że mówimy o mojej kolekcji czerwonych pomadek. Tutaj bezkarnie grzeszę i mam ich osobną kolekcję. Udam jednak, że wcale się do tego nie przyznałam.
Jak zbudować kapsułową szafę kosmetyczną i co powinno się w niej znaleźć, aby można wyciągnąć ze swoich kosmetyków jak najwięcej? Przygotowałam listę tego, co powinno zawierać Twoja kosmetyczka.
Oczyszczanie to podstawa
Zanim przejdziemy do bardziej ekscytujących kosmetyków, potrzebujemy solidnej bazy pielęgnacyjnej. Nic nie jest ważniejsze od odpowiedniego oczyszczania skóry. Dzięki temu pozbędziemy się nie tylko zanieczyszczeń, ale i resztek makijażu. Oczyszczona skóra to klucz idealnej pielęgnacji. Wybierz produkt silny w działaniu i delikatny dla skóry, który nie pozbawi jej naturalnej bariery hydrolipidowej. W tej roli idealnie sprawdzi się Heimish – All Clean Green Foam. Jej formuła oczyszcza i nawilża skórę, a pH 5,5 nie powoduje podrażnień.
Jeśli chcesz otrzymać dodatkowe punkty do dbania o cerę, zainwestuj w olejek do mycia twarzy. Świetnym wyborem będzie Banila Co – Clean It Zero. Masuj nim suchą twarz, a następnie zmyj wodą, aby zobaczyć, jak olejek spływa wraz z Twoim makijażem. Zastosuj go przed użyciem żelu do mycia twarzy.
Gdzieś z tyłu głowy słyszę jednak cichy głos dezaprobaty: „Ania, miało być minimalistycznie, a mówisz, że potrzebujemy dwóch produktów?”. Racja, wyjdę zatem naprzeciw waszym kapsułowym oczekiwaniom. Wasze prośby spełni emulsja Smoothie Skin od Say hi. Obłędnie zielona, pysznie pachnąca, przywodzi na myśl prawdziwe smoothie pełne dobra. Wystarczy wstrząsnąć pojemnikiem, nabrać na dłonie odrobinę produktu, wmasowywać go w suchą twarz przez minutę, a następnie spłukać wodą. Bezproblemowo usuwa makijaż i przywraca skórze nieskazitelną czystość po całym dniu. Przy okazji nie wysusza, nie ściąga, a jeszcze dodatkowo odżywia. To zasługa witamin, pochodzących z papai, ananasa i mango, w towarzystwie szpinaku i olejów. Same pyszności! Emulsję można też zostawić na 10 minut, aby osiągnąć efekt ultra oczyszczania.
Nawilżanie, aby skóra była wdzięczna
Szczęśliwa cera, to nawilżona cera. Dlatego przyda się jej odrobina miłości w postaci lekkiego kremu, który pozostawi ją gładką, jędrną i zadowoloną. Znalezienie idealnego kompana może okazać się karkołomnym zadaniem, jednak jest kilka kremów, które z pewnością zdadzą egzamin. W tej roli sprawdzi się Biotherm – Cera Repair Barrier Cream, który rozprawi się z suchością skóry, przywróci jej naturalną barierę hydrolipidową, a także zadba o miękkość i elastyczność. Z polskiego podwórka idealnym wyborem będzie ala natural beauty – Light Cream, który pachnie tak samo wspaniale, co działa. Błyskawicznie się wchłania, jest niekomedogenny, a na dodatek regeneruje skórę. Sprawdzi się także jako baza pod makijaż.
Ochrona przed słońcem i starzeniem
Promieniowanie słoneczne to nie problem, któremu musimy stawić czoła jedynie latem. Filtrów słonecznych powinno używać się przez cały rok, więc dobrze jest znaleźć taki produkt, na którym można polegać. Lekki, nieproblematyczny, spisujący się dobrze pod makijażem i nie powodujący powstawania zmian skórnych. Ja w tej kwestii całkowicie ufam moim koreańskim siostrom i ich genialnym produktom z SPF. Ostatnim odkryciem jest Cell Fusion C – Cure Sunscreen 100 SPF50+ o właściwościach nawilżających. Nie tylko chroni przed szkodliwym promieniowaniem, ale i daje jej natychmiastowe uczucie ukojenia. Dla totalnych minimalistów polecam CeraVe – Nawilżający Krem do Twarzy SPF25. Ma rewelacyjne zdolności nawilżające, przez co może zastąpić nam krem pielęgnacyjny. Do tego zawarte w nim ceramidy odbudowują barierę ochronną skóry.
Sprawdź nasz artykuł, aby dowiedzieć się o najlepszych kremach z filtrem pod makijaż.
Krem do rąk i… włosów
To odkrycie zmieniło mój świat minimalizmu, bo okazało się, że można jeszcze bardziej! Authentic Beauty Concept – Lekki krem do rąk i włosów zadba zarówno o fryzurę jak i skórę dłoni. O takim połączeniu działania nigdy mi się nie śniło! Zawarty w nim bakuchiol to superskładnik (więcej o bakuchiolu przeczytacie TU), który pielęgnuje, dba o skórę i ją odmładza, a przy okazji świetnie działa również na włosy. Dodaje im wigoru, odżywienia i sprężystości. Odrobina kremu wmasowana we włosy, a następnie w dłonie to połączenie idealne. Jeden produkt i dwie funkcje!
Pomadka… i róż, a także cień do powiek
Jeśli chodzi o minimalistyczny makijaż, możesz mi zaufać. Najważniejsze, żeby zajmował jak najmniej miejsca i służył do jak największej ilości rzeczy. Piękne opakowanie potraktujmy jako bonus. Idealnie w tej roli sprawdzi się paleta Rouje – Lip Palette Les 4 Rouje. W teorii to cztery pomadki, w praktyce – cztery kremowe produkty, które będą tym, czym zechcesz. Oczywiście sprawdzą się perfekcyjnie jako kolor dla ust, ale także można zastosować je jako cień do powiek i róż do policzków. Aplikacja jest niezwykle prosta – wystarczą tylko palce. Dla miłośników precyzji zalecany jest pędzel. Odcienie umieszczone w palecie są niezwykle uniwersalne, więc z pewnością stanie się ona twoją bliską przyjaciółką.
Rzęsy aż do nieba
W makijażu oka można zrezygnować ze wszystkiego, ale nic tak nie podkreśla spojrzenia jak dobry tusz do rzęs. Nie tylko pogrubi i wydłuży rzęsy, ale i je zagęści. Moim ulubionym trikiem jest pokrycie tuszem włosków jak najbliżej nasady, dzięki czemu ma się wrażenie, że oczy umalowane są eyelinerem. To taki sposób na kreskę bez kreski. Prawdopodobnie każdy ma swój typ i za ukochaną mascarę ręczy własnym życiem, ja jednak dorzucę coś od siebie. Maybelline – Sky High była tak wychwalana w internecie, że musiałam jej spróbować. Efekt jest niesamowity i potrafi zwalić z nóg. Przywitaj najbardziej ekstremalnie piękną wersję swoich rzęs, wydłużonych, pogrubionych i czarnych jak noc. Tusz do rzęs na szóstkę z plusem.
Korektor do zadań specjalnych i nie tylko
Dobrze być przygotowanym na każdą ewentualność. Nieproszony przyjaciel w postaci pryszcza, a może nieprzespana noc? Korektor z pewnością sobie z tym poradzi. Szczególnie jeśli jest o lekkiej, ale kryjącej konsystencji. Bezsprzecznie takie zasługi przypadną korektorowi Nars – Radiant Creamy Concealer, który niezwykłą pigmentację łączy ze świeżym wykończeniem. Stosować go można nie tylko pod oko i na przypadkowe niespodzianki, ale i w tych miejscach, gdzie nasza cera potrzebuje nieco więcej krycia. W ten sposób możemy uniknąć podkładu i podarować swojej twarzy idealną świeżość.
Jeśli szukasz czegoś lżejszego, o mniejszym kryciu, co sprawi, że skóra nabierze niezwykłego glow, to Glossier – Stretch Concealer możesz brać w ciemno. Skóra po nim wygląda jak po długich wakacjach, zajmuje mało miejsca i jest bardzo wydajny.
Brwi pod kontrolą
Przydałby się tu produkt, który jednocześnie okiełzna włoski i doda im koloru. Przedstawiam Glossier – Boy Brow. Jest tak dobry, że zamiast do kufra dla moich modelek, włożyłam go do własnej kosmetyczki i zużyłam do ostatniej aplikacji. Czasem trzeba pomyśleć też o sobie. Idealnie rozczesuje brwi, nadaje im odpowiedni kształt i przyciemnia dla naturalnego podkreślenia. Jeśli zdobycie go graniczy z cudem, sięgnij po Benefit – Gimme Brow+. Jest tak samo niewielkich rozmiarów, a o równie niezwykłych mocach. Za jego sprawą brwi wyglądają na grubsze i bardziej podkreślone. Zdecydowanie warto mieć go w swojej kapsułowej szafie kosmetycznej.
Zwalcz pryszcza!
Niby nie jest to produkt pierwszej potrzeby, do momentu, kiedy na twarzy znienacka pojawią się niedoskonałości. Wtedy staje się naszą deską ratunku. Preparat, który zwalczy stany zapalne i rozprawi się z niechcianymi gośćmi, a do tego naprawdę działa, to produkt na wagę złota. Takim jest Cell Fusion C – Final Rescue Syrup Ampoule. Jego specjalny kompleks działa łagodząco, przeciwzapalnie i wspomaga gojenie. Sprawdzi się nie tylko w przypadku cery problematycznej, zmniejszy wydzielanie sebum i zaleczy wszelkie zmiany skórne, ale i świetnie sprawdzi się przy wszelkiego rodzaju oparzeniach, np. posłonecznych. Małe opakowanie o wielkiej mocy działa jak opatrunek.