Nic co męskie, nie jest nam obce, czyli mity na temat męskiej pielęgnacji
Czym w zasadzie są kosmetyki do twarzy dla mężczyzn? Kocham filmy wojenne, ale mam wrażenie, że niedawno miałam okazję zobaczyć komandosa z krwi i kości nie na szklanym ekranie, ale „w realu”. Facet zachowywał się jak 100% tajny agent, z tą różnicą, że pełna niebezpieczeństw i nieoczekiwanych zwrotów akcja rozgrywała się… w drogerii. Mężczyzna w pełnych nerwowości ruchach miotał się między półkami, wyraźnie czegoś poszukując. Poszukiwania utrudniało obsesyjne rozglądanie się na prawo i lewo, jakby chciał upewnić się, że nikt go nie śledzi i nie obserwuje. Unikał wzroku, chował twarz w kołnierzu niczym wytrawny szpieg, a potem znienacka zadał szybki, precyzyjny cios i do koszyka „ustrzelone” zostały najbardziej męskie z męskich produkty do pielęgnacji: mydło, pianka do golenia i antyperspirant. Zestaw przetrwania zdobyto, więc pozostało tylko szybki bieg do kasy i wycofanie się z terenu wroga. Mistrz desantu.
A ja się pytam, gdzie są kosmetyki do twarzy dla mężczyzn takie jak krem do twarzy (zwany przez niektórych moich kolegów „smarem do ryja”), krem na zmarszczki i odpowiedni do typu cery tonik dla mężczyzn do oczyszczania twarzy? A balsam do ciała? O aktywnym serum opóźniającym procesy starzenia już nie wspomnę, żeby nie wyjść na niepoprawną optymistkę. Najwyraźniej w stresie o nich zapomniał.
A jeszcze lepiej by było, gdyby zapomniał o mitach, z jakimi zmaga się męska pielęgnacja. Tak więc dzisiaj o mitach lub, jak kto woli, minach. Obalamy mity i rozbrajamy miny przeciwpiechotne w kwestii tego, jak powinien dbać o siebie mężczyzna.
Mit #1
Damska i męska pielęgnacja to dwie różne sprawy
Kosmetyki do twarzy dla mężczyzn różnią się od tych dla kobiet – jak wiadomo, mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, ale, jak się okazuje, dobrze zaopatrzone drogerie muszą być na obu planetach. Dlaczego? Anatomicznie oba „gatunki” posiadają podobną zewnętrzną powłokę, zwaną skórą. Podobną, ale nie identyczną. Różnice tkwią przede wszystkim w grubości naskórka, stopniu nawilżenia i natłuszczenia, a także jakości i pracy przydatków skórnych, czyli włosów i gruczołów łojowych. W męskiej skórze znajdziemy więcej kolagenu i mniej komórek tłuszczowych w tkance podskórnej, dzięki czemu mężczyżni nie padają ofiarami cellulitu.
Teorię anatomii mamy już za sobą, przejdźmy więc do praktyki. Skóra to skóra – męska pielęgnacja również wymaga oczyszczenia, nawodnienia, natłuszczenia, a także składników aktywnych, utrzymujących ją w dobrej kondycji oraz filtrów przeciwsłonecznych. Oczywiście, wspomniane wcześniej różnice pomiędzy skórą mężczyzn i kobiet w niewielkim stopniu mogą (ale nie muszą) determinować proporcje składów kosmetyków, jednak na próżno szukać składników zarezerwowanych wyłącznie dla jednej bądź drugiej płci.
Największe różnice tkwią więc nie w zawartości i działaniu kosmetyków, ale w designie opakowań i zapachu. Choć unikamy generalizowania, to w tym w przypadku warto wspomnieć, że większość mężczyzn nie przepada za produktami o słodkim, kwiatowym zapachu w słodkiej, różowej tubce. Bezpieczniej czują się w ciemniejszej, minimalistycznej szacie graficznej i drzewno-ziołowych kompozycjach zapachowych. Zanim jednak odruchowo sięgniesz po jedyny-słuszny-bo-w-czarnej-tubce krem do rąk lub twarzy dla mężczyzn, zastanów się chwilę. Czego potrzebuje Twoja skóra? Złota zasada pielęgnacji jest uniwersalna – bez względu na płeć, wiek i rasę brzmi: daj swojej skórze to, czego aktualnie potrzebuje. Nawilżenia? Natłuszczenia? Ukojenia? Mocnej dawki odmłodzenia? Złuszczenia? Wygładzenia? Rozjaśnienia? Męskie lica mają różne potrzeby! Warto więc posłuchać potrzeb swojej skóry, a potem bez uprzedzeń wybrać odpowiedni kosmetyk do pielęgnacji męskiej twarzy. Jeśli boisz się skoczyć na głęboką wodę i zapuścić się w lepiej zaopatrzony „babski” dział, na początek polecam dermokosmetyki. Ich proste składy, unisexowe opakowania i delikatne zapachy (lub ich kompletny brak) gwarantują uniwersalną i bezpieczną pielęgnację skóry męskiej.
Mit #2
Mężczyźni nie potrzebują ochrony przeciwsłonecznej
Tak, z reguły skóra mężczyzn jest o 25% grubsza i dzięki temu minimalnie mniej wrażliwa na słońce, ALE wciąż potrzebuje filtrów SPF. Działanie promieni UVA i UVB jest w przypadku każdej płci dokładnie takie samo – sprzyja rozwojowi raka skóry, a także powstawaniu w skórze wolnych rodników, niszczących jej strukturę i w rezultacie prowadzących do zmarszczek (starzenia się skóry). Owszem, statystycznie mężczyźni trochę później zaczynają się „marszczyć”, ale kiedy już zaczną, to męskie zmarszczki są głębsze i bardziej widoczne niż te u kobiet. Dużo łatwiej przeciwdziałać niż leczyć i właśnie dlatego warto za młodu na dobre zaprzyjaźnić się z męskim kremem do twarzy z SPF – przez 365 dni w roku, czy słońce, czy deszcz. Tak więc nie ma przebacz. Stosowanie filtrów dla zdrowia i urody oraz kremu na zmarszczki dla mężczyzn powinno być obowiązkowe tak samo, jak porany prysznic i użycie antyperspirantu. Na koniec dobra wiadomość. Badania pokazują, że owszem, panowie, póki co rzadziej niż kobiety używają kosmetyków do twarzy dla mężczyzn z filtrem, ale kiedy już po nie sięgają, są znacznie bardziej zdyscyplinowani w ich reaplikacji. Brawo! Więcej na temat filtrów i ich reaplikacji znajdziesz tutaj.
Mit #3
Do oczyszczenia męskiej skóry wystarczy czysta woda
Żel do twarzy dla mężczyzn? Nie ma takiej potrzeby – przecież jest woda! Za tym mitem na temat męskiej pielęgnacji stoi najczęściej argument, że „skoro się nie maluję, to woda mi wystarczy”, ale czy do mycia ciała również używasz samej wody? Warto pamiętać, że oczyszczanie twarzy ma na celu usunięcie nie tylko make-upu (wciąż rzadko stosowanego przez mężczyzn), ale także brudu, kurzu, potu i sebum. Męskie gruczoły łojowe są liczniejsze i pracują intensywniej niż u kobiet, stąd u panów występuje większe ryzyko przetłuszczania się skóry, powiększonych porów, a także powstawania niedoskonałości, zaskórników, trądziku i łojotoku. Żeby temu przeciwdziałać, potrzebujemy pielęgnacji twarzy męskiej, która skutecznie, ale i łagodnie (biorąc pod uwagę możliwe podrażnienia po goleniu) usunie wszelkie zanieczyszczenia i przygotuje skórę do dalszych kroków. To może jednak mydło, którego używam pod prysznicem? I znów wracamy do indywidualnych potrzeb poszczególnych osobników.
W przypadku posiadaczy skóry suchej, skłonnej do podrażnień, zamiast klasycznego mydła, które może wysuszać, polecamy delikatny żel do mycia twarzy dla mężczyzn, piankę lub pastę myjącą o działaniu nawilżającym. Każdy z tych kosmetyków oczyszcza, ale nie narusza naturalnej warstwy hydrolipidowej naskórka, tak ważnej dla zachowania równowagi wodnej w skórze.
Osobom z cerą problematyczną, skłonną do wyprysków i nadprodukcji sebum zaleca się natomiast kosmetyki do twarzy dla mężczyzn o działaniu antybakteryjnym i normalizującym pracę gruczołów łojowych. W tym wypadku naturalne mydełko dobrej jakości sprawdzi się wyśmienicie. Na tym etapie pielęgnacji skóry męskiej warto także wprowadzić element peelingu. Peelingu? To taki ludzki odpowiednik linienia gadów, czyli złuszczania wierzchniej, martwej części naskórka. Produkt myjący z dodatkiem złuszczających drobinek lub delikatnych kwasów działa dwutorowo, a jak wiadomo, w męskiej pielęgnacji opcje „2w1” się ceni, bo pozwalają się ogarnąć możliwie jak najszybciej. Oczyszczanie twarzy to bardzo ważny etap pielęgnacji, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. A że nie istnieje jeden, uniwersalny „męski” kosmetyk do mycia, to polecamy kilka. Różni ludzie, różne potrzeby, różne zestawy do oczyszczania twarzy.
Mit #4
Balsamy do ciała to babska sprawa
Tak, o ile łokci i pięt używasz jako podręcznego papieru ściernego przy hobbystycznym majsterkowaniu. Rzecz komplikuje się, kiedy osobnik o delikatniejszej powłoce skórnej nieopatrznie zahaczy o zrogowaciały, drapiący obszar i skaleczy się do krwi. A bezsensownego rozlewu krwi byśmy przecież nie chcieli, prawda, panie komandosie? O ile nawilżanie ciała można poniekąd załatwić nawilżającym żelem pod prysznic, to pięty, łokcie i kolana potrzebują specjalnej pielęgnacji. W balsamach, kremach i masłach do ciała z definicji nie ma nic „niemęskiego”. To po prostu unisexowe substancje nawilżające i natłuszczające, utrzymujące skórę w dobrej kondycji. Problem pojawia się najczęściej w designie opakowań i zapachu (oraz kolejnych 3 minutach spędzonych na wcieraniu kolejnego specyfiku). Dla ułatwienia polowania w drogerii poniżej przedstawiamy lekkie, szybko wchłaniające się balsamy i kremy nawilżające dla mężczyzn, a także niezastąpione w sezonie jesienno-zimowym balsamy do ust, których zapachy przypadną do gustu męskim nosom.
Jak może zadbać o siebie mężczyzna niejako „przy okazji”? Panom lubiącym kąpiele w wannie polecamy kule kąpielowe lub olejki dodawane do wody. Działa to mniej więcej tak: wylegujesz się w wannie pełnej wody z dodatkiem magicznego specyfiku, wynurzasz się po kilku, kilkunastu minutach i voilà – ciało nawilżone bez machania rękoma. Prościej i szybciej się już nie da.
Mit #5
A depilacja to już na pewno jest tylko dla „bab”
Pielęgnacja skóry męskiej po depilacji to temat wyjątkowo delikatny… Szczególnie gdy mówimy o trwalszych i tym samym bardziej bolesnych metodach depilacji, takich jak wosk czy laser. Jedno jest pewne – w obecnych czasach męska depilacja nie jest zarezerwowana wyłącznie dla pływaków, kolarzy i kulturystów. Argumenty przemawiające za usuwaniem owłosienia z męskiego ciała są co najmniej dwa. Po pierwsze: względy higieniczne. Mężczyźni pocą się intensywniej niż kobiety, a ich pot wraz ze swoim nieprzyjemnym zapachem wnika we włosy. Po drugie: względy estetyczne. O ile starannie przystrzyżona broda na drwala wciąż jest na topie, to gęsty busz pod pachami, na plecach, pośladkach, w miejscach intymnych i tak dalej… już niekoniecznie. Oczywiście o gustach podobno się nie dyskutuje, ale wydepilowane ciało to zadbane ciało. Większość mężczyzn doskonale radzi sobie z kosmetykami do twarzy po goleniu i maszynką (tradycyjną lub elektryczną), ale wszyscy dobrze znamy wady i zalety golenia.
Pozwólcie więc, że przejdę do rzadziej uczęszczanych rejonów trwalszej depilacji. Mowa o gabinetach depilacji woskiem. Woskiem? Ała! Z mojego prywatnego badania wykonanego na próbie kilku kolegów wynika, że przed wizytą w salonach waxing powstrzymują ich dwie rzeczy: potencjalny ból i wstyd. Co do bólu – owszem, nie owijając w bawełnę, woskowanie boli bardziej niż męska pielęgnacja twarzy, ale na pocieszenie warto dodać, że włosy regularnie depilowane woskiem z czasem stają się rzadsze i słabsze, a co za tym idzie, łatwiejsze do usunięcia. W kwestii wstydu warto oszczędzić sobie niepotrzebnego dyskomfortu i wybrać się do salonu, który specjalizuje się właśnie w depilacji. Dzięki temu możesz być pewien, że osoba wykonująca zabieg jest doświadczona na wszelkich polach depilacji (także męskich okolic intymnych), pracuje na woskach przeznaczonych do miejsc ultradelikatnych (np. Lycon), a przede wszystkim – nie jesteś żadnym kosmitą, że tu przyszedłeś. Można powiedzieć, że w salonie waxingu, jak u lekarza, wszystko już widziano, a na „wizytę” przychodzi się co 3-5 tygodni.
Na koniec dwa słowa o depilacji laserowej. Aby pozbyć się owłosienia właśnie tą metodą, należy wykonać serię zabiegów, zależną od rodzaju lasera. Z każdym zabiegiem (niestety, również bolesnym, choć stosuje się różne metody znieczulające, dzięki którym cała procedura staje się znośna) włosów będzie coraz mniej i będą słabsze, aczkolwiek droga do 100% gładkości jest długa, a dla niektórych osób wręcz nieskończona. Bez względu na to, jaką metodę depilacji wybierzesz, pamiętaj, że wydepilowane ciało lepiej eksponuje muskulaturę, więc nic tylko zagryźć zęby, usuwać włosy i zbierać słodkie komplementy na temat świeżo zrobionego kalofyfera… czy tam, czegoś innego.